Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Strzelin
Kurowski: poświęcam się

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
O cenie, jaką za bycie osobą publiczną płacą lokalni politycy rozmawiamy z Krzysztofem Kurowskim.

Szeroko opisywana w lokalnej prasie sprawa mandatu radnego Krzysztofa Kurowskiego wywoływała burzliwa polemikę nie tylko wśród polityków, ale i mieszkańców powiatu. Nie nam osądzać o winie. Nie chcemy też w żaden sposób komentować tego czym obecnie zajmuje się Sąd. Ciekawi nas jednak cena, jaką za stanie się osobą publiczną, płacą lokalni politycy bez względu na reprezentowaną opcję. Dziś rozmawiamy z bohaterem ostatnich wydarzeń – Krzysztofem Kurowskim.

Jest Pan osobą bardzo znaną w naszym środowisku, ale wielu mieszkańców tak na prawdę nie wie, jaki był początek Pańskiej kariery politycznej w Strzelinie. Dla ludzi niezbyt interesujących się polityką ostatnie wydarzenia mogą wydawać się bardziej znaczące, niż są w rzeczywistości. A przecież dla Pana to nie pierwsze takie bolesne zetknięcie z polityczną rzeczywistością.

Tak jest w istocie. Kiedy przed laty przyjechałem tu, do Strzelina, byłem zaraz po studiach, stażu w Szwajcarii, pobytach za granicą, a przede wszystkim naładowany pomysłami i pełen energii. Byłem również nauczony funkcjonowania polegającego przede wszystkim na realizacji zadań, a nie tylko na mówieniu o nich. W zastanej sytuacji to od początku najbardziej mnie raziło. Byłem już w pierwszej kadencji samorządu gminnego osobą aktywną politycznie. Wchodziłem w skład Rady Gminy, byłem zastępca Burmistrza. Nie mogłem się jednak pogodzić z faktem, że stanowiska są jedynie nagrodą dla ludzi bez jakichkolwiek kompetencji, choć niewątpliwie zasłużonych w walce z poprzednim systemem. Na znak protestu zrzekłem się funkcji i wtedy pokazano mi co znaczy polityka. To było dla mnie szokujące otrzeźwienie, wyzbycie się złudzeń i młodzieńczych wizji. Konfrontacja z surową, polityczną rzeczywistością. Fabrykowano o mnie oszczerstwa, publikowano je w mediach. Przekonałem się jakimi prawami rządzi się polityka i doszedłem do wniosku, że to nie dla mnie. I choć w kolejnych wyborach starałem się przekonać wyborców, że wprowadzano ich w błąd, że oszukiwano, nie miałem siły przebicia i doświadczenia – wybory przegrałem. To była wielka lekcja pokory. Stwierdziłem, że lepiej zająć się działalnością gospodarczą i tak się stało. To pochłonęło mnie bez reszty na wiele lat.

Co zatem sprawiło, że wrócił Pan do polityki?

Po latach wytężonej pracy zawodowej przyszedł moment, w którym uświadomiłem sobie, że mimowolnie stałem się osobą znaną w naszym środowisku. Byłem już od lat zaangażowany w wiele przedsięwzięć o zasięgu regionalnym i ogólnopolskim. Poczułem się spełniony zawodowo, a co najważniejsze uzyskałem stan stabilizacji nie tylko zawodowej, ale finansowej i rodzinnej. Znów miałem więcej czasu dla siebie, a przy tym tak wiele doświadczenia. Pomyślałem o powrocie do polityki pragnąc spełnić się na tej linii. Nie dla pieniędzy czy orderów, po prostu dla satysfakcji poczucia się potrzebnym społeczności. Poczułem, że mogę zrobić coś dobrego i spróbuję. Znów przyszedł czas, by nie tylko mówić o wizjach, ale je realizować. I według mnie tak właśnie się dzieje. Przez ostatni rok więcej było doniosłych dla powiatu wydarzeń, niż przez poprzednich osiem. Choćby sukces w przekształceniu szpitala tak, że teraz w kraju mówi się o „modelu strzelińskim”. Wiem oczywiście, że to dopiero początek, ale kiedyś trzeba ruszyć z miejsca. I mam świadomość, że jest w tym mój duży udział. Daje mi to szczerą radość tym bardziej, że nie było to łatwe. Poświęciłem temu bardzo wiele, ale inaczej nie umiem.

Złożenie przez Pana mandatu radnego było chwilą tryumfu dla politycznych przeciwników. Proszę opisać co wtedy Pan czuł?

Przyznaję, że dzień w którym złożyłem mandat był dla mnie jednym z najtrudniejszych w życiu. To dla mnie osobista porażka. Cios dla mojej aktywności społecznej i politycznej. Fakt, że oddaje mandat, o który walczyłem i sprawowałem z pełnym poświęceniem był szczególnie dotkliwy. Ale to trwało tylko przez moment. Bo wiem dobrze, że samo złożenie mandatu nie zatrzymuje mnie w drodze do realizacji obietnic jakie złożyłem wyborcom. Składając mandat nie złożyłem przecież funkcji, co jest zupełnie zgodne z naszym prawodawstwem. Nadal będę członkiem Zarządu Powiatu i aktywnym, bo z prawem głosu w dyskusjach przedstawicielem tegoż Zarządu podczas posiedzeń komisji oraz sesji Rady Powiatu. Właśnie teraz, mogę wszystkim pokazać i udowodnić, że chcę coś dobrego zrobić dla mieszkańców powiatu strzelińskiego. Przełykając gorycz porażki, nie zrażam się jednak i konsekwentnie podążam naprzód. Przyznam, że bardzo mnie to teraz mobilizuje.

Wśród znajomych znany Pan jest jako osoba bardzo związana z rodziną. Jak z całą tą sytuacją radzi sobie Pańska żona i dzieci?

Rodzina zawsze cierpi podwójnie, choć zawsze staram się poświęcać jej maksimum czasu i wynagradzać braki. Jestem bardzo zajętym człowiekiem. Zawodowo, politycznie i społecznie. Ostatnie zamieszanie związane z moim mandatem, czy wręcz nagonka medialna zorganizowana przez polityczną opozycję wycisnęła na mojej rodzinie piętno. Tu muszę podkreślić, że rodzina bardzo nie lubi polityki już z racji tego, że sami mimowolnie stają się osobami publicznie postrzeganymi jako rodzina polityka. Wszelkie negatywne komentarze, pogłoski wobec mojej osoby trafiają w rodzinę. To czego moja żona i dzieci doświadczyły ostatnio w swym otoczeniu, pracy, szkołach, wśród znajomych trudno jest zapomnieć. I nie wiem czy im kiedykolwiek wynagrodzę te cierpienia, a przede wszystkim ogromną pomoc w tych trudnych chwilach. Bo byli przy mnie, stanowili oparcie. Wiem przez to, że porażki choć bardzo bolą, są niczym przy wartości jaką jest rodzina. Ci którzy mnie znają wiedzą doskonale, że nie są to dla mnie bynajmniej tanie frazesy. Rodzina jest mą świątynią, opoką i zawsze stawiam ją na pierwszym miejscu.

Jakie zatem ma Pan plany na przyszłość?

Chcę zapracować na jak najlepszą opinię o mnie wśród mieszkańców, właśnie swoją pracą i zaangażowaniem. Przed powiatem otworzyły się wielkie możliwości. Powiat strzeliński stoi przed, nie boję się tego powiedzieć, historycznymi decyzjami bardzo ważnymi dla jego rozwoju. I pragnę mieć w tych działaniach swój udział, bez względu na funkcje jakie przyjdzie mi w przyszłości pełnić. Chce się temu poświęcić bez reszty – bo nie umiem inaczej.

Dziękuję za rozmowę.


Robert Harhala



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Sobota 27 kwietnia 2024
Imieniny
Sergiusza, Teofila, Zyty

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl