Okazuje się, że w Polsce jest tylko 7 ojców noszących taki strój. Jednym z nich jest właśnie o. Krzysztof Tessmer, który służy wiernym w parafii p.w. Podwyższenia Krzyża Świętego.
Do jakiego zgromadzenia Ojciec należy?
- Od 9 lat należę do Zakonu Przenajświętszej Trójcy od Wykupu Niewolników zwanego inaczej trynitarzami.
Historia zakonu sięga czasów średniowiecznych...
- Tak. Powstał on w 1193 roku. Jego założycielem jest Francuz – profesor tworzącej się wówczas Sorbony w Paryżu – Święty Jan de Matha. Ciekawostką jest to, że mamy własną, autorską regułę zakonną sięgającą do tradycji monastycznej. Została ona zatwierdzona w 1198 roku.
Zakon trynitarzy nie należy chyba do zbyt surowych?
- Generalnie zakon ma dwa skrzydła – życie kontemplacyjne i apostolskie. Nie jesteśmy więc zamknięci za zakonną kratą. Naszą misją jest wykup niewolników. Zrodziła się ona podczas wizji Św. Jana de Matha, którą otrzymał podczas swojej mszy prymicyjnej. Otóż w czasie, kiedy podnosił hostię zobaczył w niej Chrystusa siedzącego na tronie, który trzymał dwóch niewolników. Ich kajdany były rozkute. Ta wizja była sygnałem od Boga, że nasz założyciel musi zająć się trudną sytuacją niewolników.
A teraz porozmawiajmy o teraźniejszości. Mówi się, że dzisiaj na świecie nie ma już niewolnictwa, więc czym teraz zajmują się trynitarze?
- Niestety, niewolnictwo nie do końca się skończyło. Nasz zakon obecnie przygotowuje się do realnego wykupu ludzi w Sudanie w Afryce, gdzie od wielu lat trwa wojna domowa i kwitnie niewolnictwo. Cena jednego człowieka na dzień dzisiejszy wynosi 100 dolarów. Będziemy płacić za tych ludzi, a następnie eskortować z Sudanu do innego kraju, na przykład Egiptu. W ten sposób damy tym osobom szansę na życie na wolności. Kilka lat temu nasi ojcowie towarzyszyli Indianom w Ameryce Południowej, którzy opuszczali rezerwat. Poza tym obecnie trynitarze pracują także w więzieniach, szpitalach i starają się wyrywać ludzi ze szponów narkomanii, alkoholizmu; dzięki którym człowiek staje się przecież niewolnikiem.
Ilu trynitarzy jest teraz na świecie?
- Około 550. Natomiast w Polsce mamy 7 ojców i około 20 kleryków. Jesteśmy podzieleni na 7 prowincji. Polska należy do prowincji neapolitańskiej, czyli południowo – włoskiej. Nasze domy zakonne są też w Hiszpanii, Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, na Madagaskarze oraz we Włoszech.
Jak to się stało, że Ojciec trafił akurat do Strzelina?
- Przyjechałem tutaj z Neapolu, gdzie pracowałem w kurii prowincjalnej oraz szpitalu dla dzieci. W strzelińskiej parafii p.w. Podwyższenia Krzyża Świętego zdobywam, skierowany przez władze zakonu i arcybiskupa wrocławskiego, doświadczenie w pracy na parafii. Zakon nasz nie ma własnych tego typu placówek, dlatego też przyjechałem do Strzelina. Oprócz tego dostałem również misję szukania w Polsce powołań do naszego zakonu. Jeżeli ktokolwiek czuje w swoim sercu boży głos wzywający go do służby zniewolonym jako trynitarz lub siostra trynitarka, to może skontaktować się ze mną drogą mailową - newkrecik@gmail.com.
Interesuje mnie jeszcze strój zakonny i jego symbolika...
- Nosimy białe habity ze szkaplerzem oraz czarne, skórzane pasy z koronką do Trójcy Świętej. Na szkaplerzu widnieje czerwono – niebieski krzyż – jest to XII-wieczny symbol Trójcy Świętej. Kolor biały oznacza miłość stwórczą Boga Ojca, niebieski – człowieczeństwo i odkupieńczy charakter Chrystusa, a czerwony – żar Ducha Świętego.
Czy to prawda, że osoba świecka nie może przymierzać waszych habitów?
- Owszem. W tej kwestii odwołujemy się do prostych tradycji, które pozwalają zachować granicę pomiędzy sacrum a profanum. W ten sposób oddajemy szacunek symbolice, którą zawiera nasz strój zakonny.
Dziękuję za rozmowę