Tym razem rozmawiamy ze starostą strzelińskim Arturem Gulczyńskim.
Nie był Pan, jak większość strzelińskich osób publicznych, związany przez ostatnie lata z polityką, czy samorządem. Obejmując funkcję starosty znalazł się Pan w zupełnie nowej roli. Jakie to doświadczenie?
- Nie ukrywam, że początki są trudne, choć społecznie działałem już w przeszłości. To przede wszystkim poczucie ogromnej odpowiedzialności. Ale bardzo pomaga mi doświadczenie przedsiębiorcy, bo funkcja starosty, to również kierowanie firmą. W tym jednak przypadku pożytki z pracy skierowane są do mieszkańców powiatu i to bardziej służba, niż praca. Często przeszkadza wydłużony proces decyzyjny, dlatego mam nadzieję, że zmieni to ustawa samorządowa. Zarządzanie pieniędzmi społecznymi to wielka odpowiedzialność, stąd rządzi tu zasada, że przed wydaniem, każdą złotówkę ogląda się dwa razy. Jestem przede wszystkim mieszkańcem Ziemi Strzelińskiej i mam świadomość, że starostą się tylko bywa. Dlatego ten czas chcę maksymalnie wykorzystać, by zrobić to, czego zawsze oczekiwałem od samorządowców. Wiem teraz z jakimi problemami samorządowcy wciąż się borykają, znam to już od tej drugiej strony. Jednak widzę możliwości, które można i należy teraz wykorzystywać, by zrobić coś dobrego dla lokalnej społeczności. Pracując dla mieszkańców powiatu pracuję przecież także dla siebie i moich bliskich. Robię to więc najlepiej jak umiem.
Jakie zatem postawił Pan przed sobą cele? Jakie są priorytety Pana działań?
- Priorytetową jest dla mnie sprawa szpitala. Przekształcenie w spółkę prawa handlowego, powstanie Centrum Medycznego było bardzo ważne nie tylko dla nas. Przedsięwzięcie to bacznie obserwuje nie tylko Narodowy Fundusz Zdrowia, ale całe środowisko medyczne w Polsce. Mieszkańcy naszego powiatu nie wiedzą nawet, jak wiele mówi się o tym naszym przypadku na tzw. „najwyższych szczeblach”, traktując go jako wyznacznik dla całego kraju. Określa się go nawet jako „model strzeliński”. To napawa dumą, ale i bardzo zobowiązuje do dalszej pracy. Przecież zrobiliśmy tak naprawdę zaledwie kilka pierwszych kroków. Wiadomo już teraz, że w dobrym kierunku. Przed nami jeszcze wiele problemów, ale trzeba je przezwyciężać, bo zdrowie mieszkańców jest najważniejsze. Druga bardzo ważna sprawa to drogi. Teraz już wiemy, że dotychczasowa procedura ustawy o zamówieniach publicznych sprawdzająca się w czasach, gdy było wielu wykonawców wręcz potrzebujących takich inwestorów, jak powiat, teraz stwarza problemy. Boom budowlany, otwarcie granic sprawiło, że wykonawców, podkreślmy – dobrych wykonawców, jest niewielu. Należy się zatem zastanowić nad powrotem do koncepcji Zarządu Dróg Powiatowych, by reakcja na potrzeby drogowe mogła być natychmiastowa. Potrzeby te są ogromne, wie to każdy kierowca. Samych dróg powiatowych mamy ponad 400 km, a ponadto przejęliśmy właśnie drogi wojewódzkie z zadaniem ich bieżącego utrzymania. I tu musimy nadrobić kilkuletnie zaległości, bo na drogach tych praktycznie niczego nie robiono. Nie zrobimy wszystkiego na raz, bo nie ma na to środków i możliwości. Będziemy jednak sukcesywnie pracować nad poprawą sytuacji. I kolejna sprawa – oświata. Zależy mi bardzo na tym, by poprawiać sytuację szkolnictwa i pomagać w rozwoju młodzieży. Mówię tu nie tylko o rozbudowie bazy dydaktycznej, ale i zagospodarowaniu czasu wolnego młodych ludzi, którzy nie mają żadnej alternatywy dla telewizji i internetu. Zadań jest wiele, ale na szczęście jest też wiele osób chętnych do pracy.
Jaka zatem jest ta cena polityki? Pan doświadczył jej nagle, więc tym bardziej Pana dotknęła.
- Praca w samorządzie, pełnienie funkcji starosty, pochłania bardzo wiele czasu. Właściwie cały czas. Nie można skończyć pracy o 15.30 i zająć się swoimi sprawami, bo cały czas reprezentuje się urząd – tego wymagają ode mnie mieszkańcy. Traci na tym przede wszystkim rodzina, dla której mało kiedy mam czas. Dla siebie praktycznie wcale. To cena jaką płaci się za bycie osobą publiczną, za pełnienie funkcji społecznych. Jednak obejmując urząd wiedziałem o tym i liczyłem się z tym. Jak już powiedziałem starostą się bywa, lecz dla mnie ważna jest świadomość, że robię coś ważnego dla tej społeczności. To ogromna satysfakcja. To dające siły i nadzieję uczucie, że niewielu osobom dane jest doświadczyć tego, co przeżywam teraz, to spełnienie marzeń wielu ludzi, stąd poczucie odpowiedzialności i chęć zapisania się w historii regionu jak najlepiej.
Dziękuję za rozmowę.