Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Strzelin
Polityka to moja pasja

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
W cyklu Cena Polityki rozmawiamy z Posłem na Sejm RP Norbertem Rabą

Był starostą strzelińskim, jest posłem na sejm, jednak okazuje się, że jego marzeniem zawsze było zostać burmistrzem. O cenę jaką przyszło mu zapłacić za stanie się politykiem zapytaliśmy Norberta Rabę.

Jak na polityka, parlamentarzystę, jest Pan człowiekiem bardzo młodym. Proszę opowiedzieć jak to się stało, że związał się Pan z polityką.

Kiedy skończyłem trzecią klasę liceum musiałem wybrać pomiędzy tym do czego się przygotowuje myśląc o egzaminie na studia, co będę w życiu robił, na jakich przedmiotach musze się skoncentrować. Kochałem i po dziś dzień kocham historię. Moim wychowawca był Pan Janusz Czachorowski, który zarażał nas tym zainteresowaniem historią. za co mu do dzisiaj dziękuję. Przez to zapragnąłem być archeologiem i na moje szczęście udało mi się dostać na korepetycje do Pani dr Ireny Czachorowskiej, wspaniałej osoby, wspaniałej osobowości. Wszyscy uczniowie, którzy chodzili do niej na korepetycje nazywali Panią Profesor po prostu Babcią, bo nie tylko nas uczyła, ale interesowała się naszymi problemami, marzeniami i we wszystkim starała się pomagać. Pewnego dnia zapytała mnie dlaczego właśnie archeologia i kiedy zacząłem tłumaczyć mój wybór powiedziała: „wiesz, to wspaniałe spełniać marzenia, ale jeszcze będziesz musiał z czegoś żyć”. I to ona właśnie zapoznała mnie z politologią, dzięki niej zrozumiałem, że to jest to, do czego chce w życiu dążyć. I to był moment przełomowy, kiedy stwierdziłem, że nie tylko chcę skończyć politologię, ale i chce zostać politykiem. Moim marzeniem stało się, by zostać Burmistrzem Strzelina. Teraz może wydaje się to zabawne, ale tak właśnie było – chciałem być Burmistrzem.

Jednak studia politologii to jeszcze nie polityka. Kiedy właściwie zaczęła się Pańska kariera polityczna ?

W 1996 roku, podczas studiów, po raz pierwszy związałem się z prawdziwą polityką. Wówczas to po raz pierwszy świadomie wstąpiłem do partii politycznej. Był to Ruch Stu i  choć wiele osób śmiało się mówiąc, że jest nas pewnie tylko stu, ja zawsze z uśmiechem powtarzałem „ale jakich !”. Partia była konserwatywna w swych poglądach, liberalna jeśli chodzi o poglądy gospodarcze. A towarzystwo miałem tam przednie: Andrzej Olechowski, Zbigniew Religa, Czesław Bielecki, Jan Waszkiewicz i wiele innych znakomitych osobistości. Potrafili oni człowieka zarazić do pracy organicznej, pracy dla kogoś, bo tak właśnie postrzegali politykę, jako pracę na korzyść społeczeństwa. Tej społeczności, która cię wybiera. I wtedy już wiedziałem, że polityka to ciężki kawałek chleba. Ale nie ma dla polityka większej satysfakcji i radości ponad to, że udało mu się zrealizować obietnice złożone wyborcom. I nikt kto nie zmierza właśnie do takiego celu nie może mienić się politykiem.

Jednak Polacy postrzegają i wypowiadają się o politykach niezbyt pochlebnie. Jak przełamać taki stereotyp, o ile jest to tylko stereotyp ?

My, Polacy w ogóle tak pojmujemy władzę. Spojrzeć na to trzeba z perspektywy historii. My nie lubimy władzy, bo władza nie była nasza. 123 lata pod zaborami walczyliśmy z władzą, potem 20 – lecie międzywojenne i krótka próba odbudowy demokracji. Później znowu narzucona władza w okupowanej Polsce. Najpierw przez Hitlera, potem przez Stalina. Zatem władza zawsze była dla nas zła, nigdy się z nią nie utożsamialiśmy, nie spełniała naszych oczekiwań. Teraz potrzeba na prawdę bardzo wielu lat, by demokracja w Polsce okrzepła na tyle, żeby społeczeństwo miało pełną świadomość że ta władza jest nasza. Również żeby władza miała taką świadomość. Trudno więc winić za taki stan Polaków i trudno się też temu dziwić. Zawsze powtarzam, że bycie politykiem to najtrudniejszy zawód na świecie. O politykach myśli się: złodziej, kłamca, nic dla nas nie zrobi, znowu się dochrapie. Żyjąc przez cztery lata kadencji z taka łatką trzeba przekonać ludzi, żeby w przyszłości, w wolny od pracy dzień, w  niedzielę poświęcili swój czas i poszli na mnie zagłosować. Jeśli ktoś myśli, że to jest łatwe, to się bardzo myli. To jest bardzo trudne, Ale wbrew pozorom nie jest wcale trudne być w polityce uczciwym. W polityce można uczciwie funkcjonować, bo polityka sama w sobie nie jest zła. To ludzie skrzywiają politykę. Ale trafiają do niej często nieodpowiedni ludzie, choćby przez złe prawo jakie mamy w Polsce. Prawo, które pozwala być parlamentarzystą ludziom skazanym prawomocnym wyrokiem sądu. Dobre prawo, sprawny parlament i dobry rząd to marzenie każdej demokracji. Wiem jednak, że jesteśmy dopiero na początku tej drogi demokracji. Musimy to zmieniać, mamy już ku temu narzędzia. Musimy rozwijać społeczeństwo obywatelskie, pokazywać dobre strony demokracji, wzmacniać samorządy, pokazywać, że nawet rada sołecka jest ważna i jej przekazywać środki na potrzeby wsi. Oni doskonale wiedzą co w tej chwili trzeba w tej wsi zrobić. Władza nie ma i nie może mieć monopolu na wiedzę co potrzeba społeczeństwu, ma temu społeczeństwu służyć.

Czy w tym natłoku spraw ma Pan czas dla siebie, na chwilę rozrywki i odpoczynku?

Mam, to codziennie czas pomiędzy godzinami 23 a 24 kiedy uciekam w świat książek. Tego nałogu nie mogę się pozbyć i muszę znaleźć godzinę w ciągu dnia żeby poczytać. To jest mój odruch bezwarunkowy. Czytam książki historyczne, fantasy, przygodowe, sensacyjne musza być po prostu dobre. Jednak zawsze wracam do ulubionej książki z lat młodzieńczych „Egipcjanin Sinuhe” Miki Waltariego. To moja sentymentalna ucieczka do czasu beztroski okresu dzieciństwa i zawsze działa poprawiając humor.

Jaka więc jest cena polityki ?

Dla polityki trzeba poświęcić część życia rodzinnego i to jest najbardziej dramatyczne dla mnie i mojej rodziny. Minęło siedem miesięcy od momentu kiedy zostałem parlamentarzystą, a moje dziecko ciągle siada na mej walizce i nie chce mnie wypuścić z domu. Nie może się do tego przyzwyczaić, choć wie że tata jedzie do pracy, do Warszawy. I to jest ta najbardziej bolesna cena polityki. Nie jest nią dla mnie wcale ciężka praca, bo to zawsze wiedziałem i liczyłem się z tym. Kiedy trzeba pracuję nawet 18 godzin na dobę, daje mi to autentycznie satysfakcję. Ale zawsze mocno odczuwam brak mojej rodziny i wiem, że oni czują to samo. To tym bardziej bolesne zwłaszcza teraz, kiedy spodziewamy się kolejnego małego Raby na tym świecie. To jest trudne, ale z drugiej strony jest to przecież spełnienie mych marzeń. Nie zostałem Burmistrzem i pewnie nigdy nie będę, byłem jednak Starostą, jestem posłem. Wiem teraz, że dla polityka najważniejszą rzeczą jest świadomość, że może uciec od tych czasami brudnych politycznych sporów, ciągłych walk o zrealizowanie obietnic, do ostoi jaką daje rodzina. Kiedy tego zabraknie, kończy się też polityk.

A plany na przyszłość ? O czym marzy polityk stojący u progu swej kariery będącej spełnieniem marzeń ?

Chciałbym dobrze wychować i wykształcić dzieci. Chciałbym żeby były w życiu szczęśliwe. Moim marzeniem jest wybudować swój dom, który mógłby stać się dla mnie świątynią prywatności, moim prywatnym miejscem na ziemi. Natomiast w życiu zawodowym, politycznym chcę być po prostu dobrym politykiem. Chcę udowodnić, że polityk może być osobą godną zaufania i  wierzę, że mi się to uda.

Bardzo dziękuję za rozmowę.


Robert Harhala



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Piątek 19 kwietnia 2024
Imieniny
Alfa, Leonii, Tytusa

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl