
Samica helodermy meksykańskiej złożyła dwa jaja w sierpniu 2020 r. Trafiły one do inkubatora na zapleczu Terrarium, po pół roku wykluły się z nich maluchy. To drugi przychówek, poprzednie trzy jaszczurki przyszły na świat w 2016 r., a w 2018 wyjechały do zoo w Singapurze.
- To trudny gatunek w hodowli, a szczególnie trudne jest stworzenie warunków, które sprzyjają rozrodowi. Nam udało się to po raz kolejny. – opowiada Magda Fabiszewska-Jerzmańska, opiekunka zwierząt z wrocławskiego zoo.
Maluchy mieszkają na zapleczu i rozwijają się bardzo dobrze, potrafią już nawet „straszyć” opiekunów syczeniem, gdy coś im się nie podoba. Płeć poznamy zapewne za kilka miesięcy, bo różnice między samcami i samicami nie są oczywiste u tego gatunku. Tymczasem dorosłe helodermy meksykańskie można zobaczyć na parterze pawilonu Terrarium, w dużym terrarium – za australijskimi agamami, a przed peruwiańskim teju krokodylowym.
Groźne przesądy
W Meksyku krążą przesądy mówiące o tym, że heloderma meksykańska jest bardziej jadowita niż grzechotnik, że może uderzeniami ogona wywoływać pioruny i że kobiety w ciąży nie powinny na nią patrzeć, bo zaszkodzi to dziecku. Z tego powodu wciąż jest masowo tępiona przez ludzi, chociaż nic z tego nie jest prawdą. W efekcie coraz głośniej mówi się, że należy objąć ją ściślejszą ochroną nim zniknie z natury. Tymczasem od 15 lat posiada status „najmniejszej troski” na Czerwonej Liście Zagrożonych Gatunków IUCN.
- Podobnie jak prawodawstwo nie nadąża za rozwojem technologii, tak my nie nadążamy za wymieraniem gatunków. Dziś wiele z nich posiada status LC, czyli najmniejszej troski, choć ostatnie badania terenowe prowadzono 15-20 lat temu. Tymczasem lokalni biolodzy biją na alarm, że zwierząt nie widzą tygodniami czy miesiącami. Tak jest właśnie z helodermami meksykańskimi. Na szczęście gatunek ten objęty jest Europejskim Programem Hodowlanym w ogrodach zoologicznych, więc uda się go zachować – mówi Radosław Ratajszczak, prezes wrocławskiego zoo.
Uczciwość Matki Natury
Ten gatunek jaszczurki nie zachwyca wyglądem – ma krępą i masywną budowę ciała, płaską i szeroką głowę, małe oczy oraz krótki ogon, który pełni funkcję magazynu tłuszczu. Uwagę zwraca za to charakterystyczna drobna łuska, która pokrywa jej ciało, a zwłaszcza wyrostki kostne (osteodermy) występujące na skórze głowy, tułowia, kończynach i na ogonie nadające im niezwykłego „opancerzonego” wyglądu. Charakterystyczne są również żółte plamy, które w naturze oznaczają „uwaga, jestem niebezpieczna”.
- Matka Natura jest bardzo uczciwa. Proszę spojrzeć na wszystkie gatunki, które są jadowite, natura wyposażyła je w znaki ostrzegawcze. Takimi znakami jest ubarwienie, wzór lub wydawany odgłos. Musimy też pamiętać, że jad służy zwierzętom tylko w dwóch celach – uzyskania pokarmu lub obrony. Nie należy więc się ich bać, a bacznie obserwować i zachować odpowiedni dystans, żeby nie prowokować ataku. Każde żywe istnienie jest potrzebne, nawet to jadowite – podkreśla prezes zoo.
W przypadku helodermy mówimy o defensywnym sposobie używania jadu. Oznacza to, że nie atakuje bez powodu, a jedynie w sytuacjach zagrożenia, zwłaszcza przed drapieżnikami takimi jak kojoty. Warto podkreślić, że nawet wtedy, nim użyje jadu, ostrzega napastnika sycząc głośno i przyjmując pozycję sugerującą gotowość do ataku.