Ulewny deszcz nie zdołał jednak przeszkodzić w znakomitej zabawie. Kiedy o godz. 15 rozpoczęła się w parku miejskim msza święta, wszyscy z nadzieją patrzyli w niebo, licząc na to, że ulewny deszcz w końcu przestanie padać. Rzeczywiście, kiedy poświęcono chleby upieczone przez lokalnych piekarzy, a starostowie imprezy wraz z burmistrzem Jerzym Matusiakiem podzielili się nimi z zebranymi, deszcz powoli zaczął ustawać. Uroczystości obrzędowe Święta Plonów odbywały się w przepięknej, barwnej oprawie zespołu folklorystycznego „Mały Śląsk” .
Tegorocznymi starostami dożynek byli: Ewelina Mróz z Biedrzychowa i Rajmund Czernik z Pęcza. Pani Ewelina jest obecnie studentką 4 roku Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Wraz z mężem prowadzi 150 hektarowe gospodarstwo rolne oraz hodowlę trzody w cyklu zamkniętym. Pan Rajmund prowadzi gospodarstwo o powierzchni 70 hektarów, zajmując się głównie produkcją roślinną. W przyszłości planuje zająć się też pasją, jaką jest hodowla koni. W uroczystości Święta Plonów starostom i burmistrzowi towarzyszyli przedstawiciele władz gminnych, duchowni oraz sołtysi.
Z godziny na godzinę park wypełniał się rozbawionymi mieszkańcami miasta i gminy, na których czekało wiele atrakcji dla oka, ducha i … brzucha. Poza miasteczkiem rozrywki dla najmłodszych można było skosztować i obejrzeć efekty pracy gminnych pszczelarzy, zakupić benedyktyńskie przetwory czy posilić się pod ogromnym namiotem biesiadnym. Furorę robiła strażacka grochówka serwowana za darmo wprost z kotła. Kiedy rozpoczął się występ zespołu Cliver, młoda publiczność oblegająca scenę, z zachwytu krzyczała głośniej niż profesjonalne nagłośnienie. Członkowie tego znanego zespołu disco polo poza sceną stwierdzili, że dawno już nie śpiewali przed tak żywiołową i rozśpiewana publicznością.
Wszyscy oczekiwali na przyjazd głównej gwiazdy wieczoru – Ivana Komarenki, którego zespół utknął jednak na trasie pomiędzy występami i ostatecznie spóźnił się prawie 2 godziny. Nieoczekiwanie dla publiczności i organizatorów największą gwiazdą imprezy okazał się zespół Krzysztofa Wyki, który podczas godzinnego występu dał popis swych niezwykłych umiejętności muzycznych i wokalnych. Dowodem tego było choćby zachowanie zespołu Ivana Komarenki, którzy w chwilę po przyjeździe zaskoczeni podeszli do sceny, chcąc sprawdzić, kto tak bawi publiczność. Swe spóźnienie Ivan starał się spłacić gorącym występem. Wspaniałe show, jakie zobaczyli cierpliwi mieszkańcy, warte było czekania. Muzyka, piękne stroje i uroda tancerek mogły oszołomić.
Niewątpliwie tegoroczne dożynki były jedną z najlepszych imprez w historii miasta. Znakomicie przygotowane organizacyjnie przez Strzeliński Ośrodek Kultury, z przepiękną oprawą folklorystyczną i scenografią, a przede wszystkim doskonałą zabawą dały wszystkim tak potrzebne chwile radości i wypoczynku. Gdyby nie deszczowa pogoda, można by pokusić się o stwierdzenie, że to najlepsza impreza, jaką tu zorganizowano.