To była nie tylko piękna i ciepła noc, ale też pełna niezapomnianych wrażeń. Po północy rozpoczęła się najważniejsza i najtrudniejsza zarazem część inwestycji budowy wiaduktu, na który wszyscy czekają z niecierpliwością. Porę wybrano celowo, z uwagi na niewielki ruch kołowy i przerwę w przejazdach pociągów. Preludium do tego wydarzenia był przyjazd do Strzelina jedynego w Polsce i największego zarazem żurawia gąsienicowego firmy Herkules o udźwigu 500 ton. Nadzwyczajnej maszyny wymagało nadzwyczajne przedsięwzięcie, bowiem po raz pierwszy w Polsce posadowiono gotową konstrukcję wiaduktu kolejowego o wadze 160 ton i długości 30 metrów zawieszoną na haku żurawia. Dlatego też wydarzenie poza dużą liczbą mieszkańców, zgromadziło też wielu szefów firm, inżynierów i studentów z całego kraju.
Kiedy zebrani po raz pierwszy usłyszeli charakterystyczny odgłos przesuwających się gąsienic i dźwięki trzeszczącej na pasach konstrukcji, dla wielu całe przedsięwzięcie wydawało się wręcz nierealne. Potężny element wiaduktu powoli unosił się na kilka metrów w górę i zabezpieczony linami ruszył w stronę przeciwnej krawędzi od strony centrum handlowego. Operację jednak chwilowo wstrzymano, gdyż oczekiwano przejazdu spóźnionego składu pasażerskiego. Kiedy w końcu pociąg przejechał i odłączono zasilanie sieci elektrycznej widzowie doczekali się wspaniałego spektaklu inżynieryjnego. Powoli i precyzyjnie wiadukt przejechał ponad torowiskiem, by ostatecznie spocząć na przygotowanym przyczółku.
Zmęczeni utrudnieniami komunikacyjnymi, wszyscy czekamy na zakończenie budowy i otwarcie nowego wiaduktu. Przy okazji mieliśmy jednak okazję obserwować prawdziwie historyczne wydarzenie, bo budowla przetrwa wiele kolejnych pokoleń podobnie, jak stary, wysłużony, poniemiecki wiadukt.