Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Strzelin
Problemu nr 64 ciąg dalszy

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Warunki ich życia trzeba zobaczyć, by zrozumieć ogromne rozgoryczenie.

Tak wiele ostatnio mówi się i pisze o sprawie sprzedaży budynków po byłym Granitexie, że problem staje się jednym z najpoważniejszych, jakie dotknęły to miasto w ostatnich latach. Jest to przedmiot postępowań prowadzonych przez CBA, Prokuraturę i Policję. Sprawą zajmuje się poseł Norbert Raba i radni miejscy.

Kiedy przed trzema tygodniami pisaliśmy o „problemie nr 64” wiedzieliśmy, że materiał wywoła wiele dyskusji i kontrowersji, bo też i sprawa nie jest tak prosta, jak mogło by się wydawać. Dlaczego jednak akurat ten budynek został tak „wyróżniony” ? Przecież problem dotyczy wielu mieszkań, w wielu różnych budynkach. Otóż właśnie budynek nr 64 przy ul. Ząbkowickiej jest w całej sprawie wyjątkowy, jednak aby się o tym przekonać, trzeba go obejrzeć i spotkać się z jego mieszkańcami. Właśnie na ich prośbę i zaproszenie publikujemy ten materiał, by wszyscy ci, którzy tak wiele mają do powiedzenia w tej sprawie zrozumieli w jakich warunkach ludziom tym przyszło żyć. A to stawia całą sprawę w zupełnie innym świetle. Bo też i sytuacja innych lokatorów budynków po byłym Granitexie jest zgoła odmienna.

Budynek za względu na swój wiek jest już zabytkiem, niestety od zakończenia wojny praktycznie nieremontowanym. 16 mieszkań jest tu zamieszkałych, 8 to pustostany nie nadające się do użytku, chociaż można by się spierać, czy większość z zamieszkałych, do użytku się nadaje. Bez gazu i ciepłej wody, ze wspólnymi toaletami na półpiętrach trudno tu mówić o XXI wieku. Najgorszy jest jednak dach, przez który woda leje się w ściany, stąd zawilgocenie jest potężne. W takich warunkach mieszkają zarówno osoby w podeszłym wieku, jak i małe dzieci. Mieszkańcy robią co mogą, by ułatwić sobie życie, ale ich możliwości są niewielkie. – O remont dachu prosiliśmy przez lata – opisują. Kiedy wreszcie przed paroma laty syndyk masy upadłościowej skierował tu ekipę remontową, dach zabezpieczono folią i wodę lejącaą się na strych skierowano rurami do rynien zewnętrznych wybijając otwory w dachu. Na wiele się to nie zdało – dodają rozgoryczeni.

Największym jednak zaskoczeniem jest fakt, że nikt nie zaproponował im wykupu mieszkań. Wszyscy zgodnie twierdzą, że nie otrzymali od syndyka żadnej propozycji. – Pan Syndyk był wiecznie zajęty, nie miał dla nas czasu. Nasza sytuacja w ogólne go nie interesowała. Wielokrotnie chodziliśmy do jego biura, ale nigdy go nie było – mówią. Byliśmy też u Pana Burmistrza, by zapytać czy zgodnie z uchwałą Rady Miasta przystąpi do przetargu żeby kupić mienie po byłym Granitexie. Otrzymaliśmy zapewnienie, że przystąpi do tego przetargu i nikt nie informował nas o wyłączeniu jakiegokolwiek budynku spod przetargu. Uspokojeni tymi informacjami czekaliśmy na spełnienie obietnicy – stało się jednak inaczej. Czujemy się oszukani i sprzedani. Po pierwszych rozmowach z nowym właścicielem wiemy już, że nie będzie stosował wobec nas żadnej taryfy ulgowej – twierdzą.

Trudno oddać ich zrezygnowanie i rozgoryczenie. Proste i dosadne słowa pod adresem tak Syndyka, jak i Burmistrza trudno nawet cytować, choć najlepiej opisują ich odczucia. Wspólnie z innymi lokatorami sprzedanych budynków zapowiadają wynajęcie kancelarii adwokackiej, która będzie bronić ich interesów i przede wszystkim doprowadzi do unieważnienia przetargu. Boją się tylko o przyszłość swych rodzin. Czas na podjęcie decyzji o wykupie mieszkań po cenach z roku 2003 mają do końca września. – Jak mam kupić mieszkanie, kiedy nie wiem czy właściciel i tak mnie nie wyrzuci, bo np. nie będzie mnie stać na wysoki czynsz – mówi jeden z mieszkańców. Może przecież tak zrobić, jeśli wyremontuje dach. Gmina nie da nam przecież mieszkania socjalnego, bo od lat o nie proszę.

Co zaskakujące i jednocześnie zaprzeczające wielu pogłoskom, oni nadal chcą tam mieszkać. – Wielu z nas tu się wychowało. Nasze rodziny żyją tu od kilkudziesięciu lat. Chcielibyśmy wykupienia budynku przez Gminę i w pierwszej kolejności remontu dachu, żeby się nikomu na głowę nie lało. Później w ramach zdobywanych funduszy robienia sukcesywnie dalszego remontu. Czekaliśmy na ten remont 50 lat, możemy trochę jeszcze poczekać, ale dach jest teraz najważniejszy. Chcemy tu nadal mieszkać, dlatego możemy wykupić nasze mieszkania ale tylko od Gminy i to po remoncie dachu – oświadczają zgodnie podczas spotkania.

Cała sprawa choć wydaje się prosta, bo bliższym jej poznawaniu staje się skomplikowana. Dlatego cokolwiek pisząc na ten temat zawsze można nawet jednym niefortunnie użytym słowem zmienić właściwy sens, lub nie oddać go w oczekiwany sposób. Dlatego mamy nadzieję, że uczestniczący w piątkowym spotkaniu mieszkańcy budynku nr 64 wybaczą nam, że w ramach tego jednego artykułu nie przekażemy wszystkich wypowiedzianych słów. Zajęło by to kilka stron naszej gazety. Obiecujemy jednak dalsze poruszanie tematu w kolejnych wydaniach Expressu.


RH



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Czwartek 25 kwietnia 2024
Imieniny
Jarosława, Marka, Wiki

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl