Marne widowisko zafundowali garstce swoich najwierniejszych kibiców piłkarze wiązowskiej Świtezi. Mimo atutu własnego boiska ulegli oni silniejszemu rywalowi aż 0:9 (0:2).
Już od pierwszego gwizdka widać było kto jest wiceliderem klasy okręgowej, a kto jej czerwoną latarnią. Goście, wzmocnieni piłkarzami z pierwszej drużyny Gawina, od początku kontrolowali sytuację na boisku. Świteź tylko z rzadka prezentowała zagrania inne niż desperackie pozbywanie się piłki. W efekcie już w 12 minucie, syn głównego sponsora klubu z Królewskiej Woli Mariusz Gawin otworzył wynik spotkania, pewnie pokonując Przemysława Sekułę.
Już w 30 minucie ten sam zawodnik mógł podwyższyć na 2:0 po tym jak po przypadkowym faulu prowadzący spotkanie sędzia Paweł Wysokiński wskazał na „wapno”. Uderzył jednak lekceważąco i piłka poszybowała wysoko nad poprzeczką. Co nie udało się w 30 minucie, powiodło się w 35. Ponownie Mariusz Gawin, po drodze błąd interweniującego Sekuły i piłka ponownie zatrzepotała w siatce. Potem, można by powiedzieć, że nie wydarzyło się już nic godnego uwagi, gdyby nie 3 żółte kartki pokazane wiązowianom i w końcu ta czwarta, a druga dla Tomasza Kabały, po której obejrzał w konsekwencji czerwony kartonik, osłabiając swój zespół tuż przed końcem pierwszej połowy.
Osłabiona Świteź w drugiej połowie skazana była na klęskę. Piłkarzy stać było na bardzo niewiele w konfrontacji ze znacznie silniejszym rywalem. Z boiska jak i z trybun dochodziły tylko głosy niezadowolenia z podejmowanych przez trójkę sędziowską decyzji. Zdawało się, że na nic więcej wiązowian stać już tego dnia nie było. Bezlitośnie wykorzystali to piłkarze z Królewskiej Woli, którzy w przerwie wykorzystali przysługujący im limit zmian, przewidując zapewne łatwe utrzymanie korzystnego wyniku. Pierwszy po przerwie na listę strzelców wpisał się Mateusz Piątkowski podwyższając w 55 minucie na 3:0. Chwilę potem Świteź wydała z siebie ostatnie tchnienie, prezentując jedyną w ich wykonaniu godną uwagi akcję meczu. Dośrodkowanie z lewej strony boiska nie znalazło niestety adresata i piłka minimalnie minęła bramkę Malca.
Później mecz rozgrywany był już tylko do jednej bramki. W 58 minucie na 4:0 podwyższył wprowadzony po przerwie Michał Mazurek ostatecznie odbierając wiązowianom resztki chęci do gry. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 71 minucie ten sam zawodnik z najbliższej odległości pokonał wyraźnie zirytowanego sytuacją Sekułę. W 84 minucie kolejne trafienie zaliczył Piątkowski; wynik meczu 6:0. Kolejne trzy minuty przynoszą następnego gola. 7:0, tym razem do siatki trafia 19-letni Patryk Tuszyński. Jednak i to nie był koniec. Klęczącą na kolanach Świteź ostatecznie pogrąża Piątkowski uzyskując w przeciągu trzech minut dwa kolejne trafienia. Ostatnie, to na 9:0 zdobywając tuż przed ostatnim gwizdkiem.
Widowisko w niczym nie przypominało Świtezi z jej nieodzownymi cechami, walecznością, walką do końca i ambicją. Pretensje do sędziego, nawet jeśli słuszne, niewiele zmieniają w obrazie gry jaki zobaczyli przybyli na mecz kibice. Kolejna porażka zdaje się wskazywać kierunek w jakim zmierzają na początku sezonu piłkarze Świtezi. Coraz głośniej mówi się więc o zmianach, bez których utrzymanie się w tej klasie rozgrywkowej może okazać się niewykonalne.
KS Świteź Wiązów – KS Gawin II Królewska Wola 0:9 (0:2)
Świteź – Sekuła, Budny (Jędras), Hrydczuk, Zbigniew Kokorudz, Kabała, Kornaga, Łach, Idczak, Góźdź (Marek Kokorudz), Curyl, Stadnik.
Gawin – Malec, Mariusz Molka, Piwowar, Stelmach (Pleciak), Wróbel, Szewczyk, Lis, Krzysztof Molka, Derejczyk (Tuszyński), Piątkowski, Gawin (Mazurek).