W dniu, w którym wszystkie media donoszą od rana, że od 1991 roku, kiedy akcję zapoczątkowano, palenie tytoniu rzuciło aż 4 miliony Plaków, nie wypada raczej stawać okoniem i silić się na obrońcę uciśnionych, ale w całej tej promocji zdrowia zapomina się o jednej wyjątkowo istotnej rzeczy, o godności chorego. Swoją drogą ta godność też ma, o ile dobrze pamiętam, swój dzień, ale żeby wiązać go w tym kontekście z palaczami, chyba jeszcze nikt się nie odważył.
Tymczasem palacz, jak każdy inny uzależniony jest osobą chorą i nawet z tego powodu powinno mu się zapewnić komfort cierpienia w swej chorobie w warunkach godnych człowieka. Nie należy, nawet w tym dniu, zapominać o jego wkładzie w dynamiczny rozwój naszej ojczyzny. To właśnie palacz płacąc już niemal 10 zł za paczkę klubowych, z czego lwia część trafia do budżetu, a potem zasila budowę gładkich i równych autostrad, czystych szpitali i wygodnych dworców, jawi się być mecenasem trwającego od 1989 roku cudu gospodarczego.
W sytuacji kiedy zarówno kupiec z bazaru jak i petromilioner migają się jak mogą od płacenia podatków, palacz sam, z własnej, niczym nie przymuszonej woli, podatkuje się niemałymi kwotami, płacąc w dodatku „z góry”, codziennie i nie mając szans na najmniejsze nawet odliczenia.
Czy zatem godzi się rzucać mu pod nogi kłody w postaci przedziałów dla niepalących w pociągach, zakazów palenia w miejscach publicznych czy w końcu promowania świąt takich jak to? Biorąc pod uwagę rachunek ekonomiczny i zwykłą ludzką życzliwość powinno się palaczom wybudować w Strzelinie pomnik. Może w kształcie dużej popielnicy, gdzie ilość wolnego miejsca zmobilizuje ich do jeszcze częstszego sięgania po po papierosa? Pomysł godny rozważenia. Tylko co na to sami palacze?