Liczba prywatnych samolotów i śmigłowców latających nad Polską stale rośnie. Coraz częściej właściciele przedsiębiorstw podróżujący służbowo przesiadają się z limuzyn na pokład statków powietrznych. Tam, gdzie czas to pieniądz, ten rodzaj transportu wygrywa z innymi. Własny samolot to wydatek zbliżony do ceny dobrego samochodu, niekoniecznie luksusowego. Znacznie droższe okazuje się samo utrzymanie maszyny, stąd samoloty często rejestruje się w Czechach, gdzie koszty są o wiele niższe, a i przepisy dużo bardziej liberalne. Z tych samych powodów tam też Polacy zdobywają licencję pilota.
Oczywiście rosnący ruch powietrzny to również obowiązek ścisłego przestrzegania zasad i przepisów mających zapewnić bezpieczeństwo lotów. Zapomniał o tym pilot małego samolotu, który w środę po południu krążył nad centrum miasta na bardzo małej wysokości. Zgodnie z zasadami ruchu lotniczego statek powietrzny nie powinien wykonywać lotu nad obszarami zabudowanymi dużych miast i osiedli lub nad zgromadzeniem osób na wolnym powietrzu, chyba że lot odbywa się na takiej wysokości, która pozwoli w przypadku zagrożenia na wykonanie lądowania bez niepotrzebnego narażania osób lub mienia na ziemi. To w przypadku Strzelina wysokość 300 m nad najwyższą przeszkodą znajdująca się w promieniu 600 m od maszyny.
Faktem jest jednak, że dla każdego przechodnia widok tak nisko latającego samolotu był wielką atrakcją.
