Zrozpaczony 50 – latek, którego depresję pogłębiał stan nietrzeźwości, zadzwonił na pogotowie. W środę, 3 grudnia, po południu dyspozytorka strzelińskiego pogotowia zaniepokojona zachowaniem dzwoniącego do niej mężczyzny skontaktowała się z oficerem dyżurnym komendy policji. Dzwoniący na pogotowie mówił o potrzebie pomocy psychiatrycznej i planowanym samobójstwie. Nie przedstawił się jednak i nie podał miejsca, gdzie się znajdował. Obawy o bezpieczeństwo mężczyzny podzielali również policjanci, dlatego uruchomiono system, dzięki któremu policyjny patrol szybko dotarł do niego, choć wyłączył on swój telefon.
Mężczyznę przewieziono do wrocławskiej izby wytrzeźwień, gdzie mógł dojść do siebie w warunkach zapewniających mu pełne bezpieczeństwo. Następnie można było zapewnić mu konsultacje psychiatryczne. Interweniujący policjanci potwierdzili jednak, że stan mężczyzny wskazywał na planowane samobójstwo. Na szczęście pomoc przybyła w porę.
To nie pierwszy przypadek, kiedy strzelińscy policjanci ratowali niedoszłego samobójcę. Takie sytuacje zdarzały się także w tym roku. Przed kilkoma miesiącami funkcjonariusze zdołali na czas dotrzeć do mężczyzny, który szykował się do skoku w tutejszych kamieniołomach.
Odpowiedzialność ciążąca na kierującym akcją oficerze dyżurnym jest ogromna. Nie ma on najczęściej czasu na wzywanie psychologa. To policjant musi pełnić jego rolę, równocześnie podejmując wiele innych działań dla ratowania ludzkiego życia. Margines błędu, o ile w ogóle można o nim mówić, jest minimalny, dlatego opanowanie i profesjonalizm mają wagę życia. I nie ma tu mowy o tanich sloganach i filmowych wyczynach. Nikt też nie dostanie za to medalu, po prostu – taka służba.