Ranny dzik terroryzował przechodniów biegając po ulicach Strzelina. Agresywne zwierze biegało po rondzie, ulicy Kościuszki i Wojska Polskiego, by wreszcie trafić na jedną z posesji. Tam zginęło od kuli myśliwego.
W niedzielne południe 11 stycznia przechodnie ujrzeli zaskakujący widok. Zostawiający za sobą krwawy ślad 50 – cio kilogramowy dzik atakował ludzi i samochody, uderzał w mury, ogrodzenia i bramy. W końcu rozjuszone zwierze weszło na jedną z posesji przy ul. Wojska Polskiego. Tam dzik zaatakował mieszkańców zmuszając ich do schowania się w domach.
Na miejsce zabezpieczane przez policjantów wezwano myśliwego, bowiem konieczne było użycie skutecznej wobec tak dużego zwierzęcia broni. Odyniec nie chciał się jednak poddać bez walki i zaszarżował na myśliwego natychmiast po tym, jak ten wszedł na posesję. Celny strzał wybawił z opresji mieszkańców dwóch domów, ale i samego myśliwego, dla którego była to niebezpieczna konfrontacja.
Oględziny strzelonego dzika wykazały, że stan agresji musiały spowodować doznane w nieustalony sposób obrażenia. Rozjuszone zwierze uderzało w napotykane obiekty doznając kolejnych obrażeń i pogłębiając ten stan. Stwarzało to duże zagrożenie dla otoczenia i użycie broni było jedynym sposobem zapewnienia ludziom bezpieczeństwa.
Coraz częściej zdarza się, że dzikie zwierzęta pojawiają się w miastach. Do tej pory dotyczyło to zwłaszcza lisów, ale i dziki chętnie podchodzą pod ludzkie siedziby. Najczęściej szukają łatwego pożywienia i ciepła, często winni są też sami ludzie dokarmiający zwierzęta choćby w miejskich parkach. Sygnały o pojawianiu się zwierząt w miastach docierają z całej Polski i Europy. U nas zwierząt tych jest coraz więcej od czasu, kiedy wokół miasta pojawiło się tak dużo wielkich upraw kukurydzy. Na szczęście przypadki zaatakowania ludzi przez dzikie zwierzęta są sporadyczne.