Wszyscy pamiętamy powódź stulecia, która doświadczyła Dolny Śląsk przez 12 laty. Wszelkie prognozy uspokajały mieszkańców, zaś specjaliści zapewniali, że panują nad wszystkim. Teraz nikt już nie ośmieli się przyjąć na siebie podobnej odpowiedzialności. Tym bardziej, że sytuacja nie jest pocieszająca. Długotrwałe opady i roztapiający się śnieg stale podnoszą stany wód. Na koniec ubiegłego tygodnia stan wody w naszym regionie układa się w strefie wody wysokiej i średniej. Stan wysoki występuje: na Odrze (z wyjątkiem ujściowego odcinka), na Osobłodze, Widawie, Ślęzie, Bystrzycy, Kaczawie, Bobrze, Nysie Łużyckiej, Drawie i Inie oraz lokalnie: na większości dopływów górnej i środkowej Odry, na Warcie i Prośnie. Stan niski utrzymuje się lokalnie na Nysie Kłodzkiej, Strzegomce i Noteci.
Okoliczni rolnicy bija na alarm. Od wielu lat nie znalazło się pod wodą tak wiele hektarów pól uprawnych. W wielu miejscach pojawiły się całe jeziora, które od razu zasiedliły setki gęsi i kaczek. Taki kilkuhektarowy akwen znajduje się na przykład pomiędzy Karszowem a Edwardowem. Sytuacja jest krytyczna, bowiem nadchodzi czas wiosennych prac polowych, a wjazd na tak grząski grunt jest niemożliwy. Najgorzej, że rolnicy muszą za te zalane tereny płacić podatek i to wcale niemały. Skutki klęski zbadają zapewne gminne komisje, jednak umorzenie spłaty należnego podatku rolnego spowoduje znacznie uszczuplenie budżetów gmin, co będzie miało konsekwencje w planowanych inwestycjach. Zastanawia jednak fakt, dlaczego lokalne podtopienia występują coraz częściej po większych opadach, zaś przy ich braku pola nawiedza susza. Czyżby system melioracji był wadliwy ? To chyba pytanie retoryczne.
Jednak wodne problemy bynajmniej nie dotyczą wyłącznie rolników. Mieszkańcy miast również toną. Tu niewydolne lub niedrożne studzienki kanalizacji powodują zalewanie piwnic, garaży i podwórzy. Woda stoi na ulicach i co gorsze, skutecznie maskuje wyrwy w jezdni stając się pułapką dla kierowców. Taki problem mają na przykład mieszkańcy posesji przy ul. Wrocławskiej w Strzelinie. Od dłuższego czasu woda zalewa plac przed domem i utrudnia dostęp do garaży
To, że na wiosnę przybywać będzie wody w rzekach jest chyba oczywiste, podobnie jak konsekwencje obfitych opadów deszczu. Wciąż jednak brakuje funduszy na zapobieganie skutkom tych zjawisk i zdecydowanie nie sprawdza się tu powiedzenie, że mądry Polak po szkodzie. Chciałoby się powiedzieć, że on przed szkodą i po szkodzie... taki sam.