Młodzi ludzie, interesujący się sprawą mają, trzeba przyznać, mocne argumenty. Twierdzą, że jak zawsze z początkiem wakacji zaczyna się sezon na jazdę na rowerze, rolkach, deskorolce. Niestety, z powodu likwidacji jedynego skateparku w mieście, nie ma możliwości uprawiania jazdy nieco bardziej ekstremalnej, czyli takiej, jaką oni najbardziej kochają. Owszem, sporty grawitacyjne (tak je nazywają) można uprawiać w innych miejscach. Zawsze znajdzie się jakiś murek czy poręcz, która idealnie nada się do ćwiczenia karkołomnych trików. Tu jednak pojawia się inny problem – ludzie.
- Nie można spokojnie pojeździć „na biedronce” - powiedział jeden z młodych adeptów tej trudnej sztuki. – Zaraz pojawi się ktoś, komu bardzo przeszkadzamy. Poza tym przez cały czas trzeba uważać, żeby jakieś dziecko nie pojawiło się znienacka pod kołami. Rower nie tak łatwo zatrzymać, jak nie zdążył jeszcze wylądować na ziemi.
Jak wiadomo, młodzież jest bardzo kreatywna i poradzi sobie z prawie każdym problemem. - Zaczęliśmy jeździć w miejscach, gdzie nie ma ruchu, ale też jest zakaz wstępu – powiedział Piotrek, inny zapalony fan sportów grawitacyjnych. – Tam z kolei narażamy się na różne patrole. Jak nie policja, to firma ochroniarska. Tak nie da się niczego wypracować.
Miejsce tętniące kiedyż życiem po zlikwidowaniu skateparku jest teraz jednym z kilku opustoszałych placów w mieście. Po rampach nie ma nawet śladu. Tuż obok znajduje się parking dla tirów. - Skatepark został rozebrany, gdyż stwarzał zagrożenie – poinformował Jerzy Jaworski, dyrektor OsiRu. – Zostało wydane takie orzeczenie stanu technicznego i nic nie mogliśmy z tym zrobić. Kilka lat wcześniej odbył się remont. Rampy zostały pomalowane, drewniane elementy wymieniono i wszystko grało. Teraz nikt nie chciał się tego podjąć ze względu na ten właśnie stan techniczny i wszystko trzeba było wywieźć.
Na pytanie, czy jest szansa żeby w Strzelinie znowu było miejsce, gdzie młodzież będzie mogła ćwiczyć swoje ewolucje w spokoju, dyrektor Jaworski nie był w stanie udzielić jednoznacznej odpowiedzi. - Trwały pertraktacje w sprawie zakupu nowych sprzętów – powiedział. – Na razie sprawy utknęły i nie wiadomo, jak się sprawa skończy.
Na koniec rozmowy dodał, że „była dobra wola w gminie”. Czy może to oznaczać, że jednak uda się przywrócić skatepark w naszym mieście przynajmniej w takiej postaci, w jakiej był? Na to pytanie odpowiedź poznamy za jakiś czas. Możemy jedynie mieć nadzieję, że jak najszybciej będziemy mieć dla wszystkich Państwa dobre wieści.
