Po odpowiedź na te pytania udaliśmy się do Domu Dziecka w Górcu. Choć miejscowość znajduje się zaledwie 5 km na północ od Strzelina, wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z istnienia placówki. Od 1962 roku piękny budynek pełni funkcję Domu Dziecka. Schronienie, bezpieczeństwo i opiekę znajduje tam 38 wychowanków. Dyrektorka placówki Katarzyna Bachor, wychowawca Iwona Frąckiewicz i pedagog Elżbieta Wojnarowska zapytane o przyszłość ośrodka odpowiadają dobrodusznym uśmiechem.
- Spotykamy się coraz częściej z opinią, że należy dążyć do likwidacji dużych domów dziecka i w zupełności zgadzamy się z takim stanowiskiem. Jednak życie pisze swoje scenariusze i coraz więcej dzieci wymaga tego, by w trybie natychmiastowym objąć je opieką. Trafiają do nas przede wszystkim dzieci z rodzin dysfunkcyjnych: niewydolnych wychowawczo, dotkniętych uzależnieniami czy poważnymi chorobami. Niestety rejestruje się coraz więcej takich rodzin w Polsce, a co za tym idzie wrasta zapotrzebowanie na miejsca w domach dziecka - odpowiada Elżbieta Wojnarowska.
Nawet w dużych placówkach nie ma już wolnych miejsc. - dodaje dyrektorka. -Stosy podań o przyjęcie leżą w PCPR (Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie). Ostatnio dzwoniono do mnie z Koszalina. Potrzebne było miejsce dla dziecka z tamtego regionu. Niestety i u nas nie znajdzie domu.
Czy uważają panie, że możliwe będzie znalezienie miejsca w rodzinnych domach dziecka czy rodzinach zastępczych dla wszystkich dzieci?
A czy rodzina przyjmie nastolatka z problemami? Dziecko upośledzone? - dyrektorka odpowiada pytaniem. - Wcale nie uważamy, że dom dziecka to rozwiązanie idealne. Ale dla wielu wychowanków jest jedyne. Staramy się, by dzieci trafiające do naszej placówki przebywały tu jak najkrócej. Mamy intensywną rotację. Szukamy dla nich miejsca w rodzinach zastępczych lub rodzinnych domach dziecka. Najszybciej udaje nam się znaleźć miejsca dla dzieci z unormowaną sytuacją prawną, które nie mają w placówce rodzeństwa. Tylko wówczas możemy mówić o adopcji. Niestety w wielu przypadkach dzieci są spokrewnione. Obecnie wyjątkowo udało nam się znaleźć miejsce dla sześciorga dzieci w nowo utworzonej rodzinie zastępczej. Sprawa jeszcze nie jest przesądzona. Jeśli powiedzie się, wszystkie znajdą dom w jednej rodzinie. To naprawdę wyjątek.
Chciałabym by ustosunkowały się panie do wypowiedzi Krystyny Ziółkowskiej kierowniczki PCPR-u: „Problem polega na tym, że zawodowych niespokrewnionych z dzieckiem rodzin zastępczych i rodzinnych domów dziecka jest niewiele. Na terenie powiatu strzelińskiego istnieje od pięciu lat jeden rodzinny dom dziecka i dwie zawodowe niespokrewnione z dzieckiem rodziny zastępcze (w tym jedna specjalistyczna). W rodzinach tych umieszcza się nie mniej niż troje i nie więcej niż sześcioro dzieci.” PCPR planuje w tym roku utworzyć dwie nowe rodziny. Pod opieką Centrum znajdują się również rodziny zastępcze spokrewnione i niespokrewnione z dzieckiem.
Chociażby z tego względu nie ma dziś szans, by wszystkie dzieci znalazły miejsce w rodzinach zastępczych. Tych miejsc jest po prostu za mało, a chętnych na podjęcie szkolenia nie ma - odpowiada Katarzyna Bachor.
Jakich błędów powinni wystrzegać się dorośli, którzy chcieliby przyjąć dzieci pod swój dach?
Nie powinni patrzeć na dzieci oczyma łzawych seriali - mówi wychowawczyni Iwona Frąckiewicz. - Zazwyczaj widzą w naszych pociechach dzieci śliczne, małe i słodkie, które kojarzą im się z sierotami pokazywanymi na filmach. Zdezorientowanymi pupilami, którzy stoją za bramą tęsknym wzrokiem, żegnając odwiedzającą ich parę. W rzeczywistości tak nie jest. Te dzieci mogą być smutne, zniecierpliwione czy zbuntowane. Często sprawiają kłopoty wychowawcze w późniejszym okresie, tak jak przeciętni nastolatkowie. Opiekunom wydaje się, że dzieci powinny okazywać im wdzięczność, więc są rozczarowani.
Nierzadko kandydaci na rodziny zastępcze myślą, że pod ich opieką dziecko będzie wcieleniem ideału: grzeczne, posłuszne, że będzie się dobrze uczyło... Tymczasem nasi podopieczni nie zawsze będą w stanie spełnić oczekiwań swoich opiekunów. Kiedy pojawiają się problemy rozczarowani rodzice nie są w stanie sobie z nimi poradzić.
Sytuacja taka często prowadzi do niebezpiecznego zjawiska jakim są „zwroty”- odpowiada pani dyrektor. - To ogromny dla nas problem, który występuje i w przypadku rodzin zastępczych, i pełnych adopcji. Do placówki trafia dziecko powtórnie odrzucone. Po raz pierwszy przez rodziców, po raz drugi przez osoby zabierające je do domu. Bardzo ciężko trafić do tak skrzywdzonego dziecka. Zamyka się ono w sobie, bo boi się ponownego zranienia.
Mieliśmy sytuację, która obrazuje zjawisko zwrotów. Trójką naprawdę ślicznego rodzeństwa zainteresowała się pewna para. Chcieli natychmiast dzieci adoptować. Pani pedagog udało się przekonać ich, by zabrali najpierw naszych podopiecznych na próbę na wakacje. Po upływie wyznaczonego terminu znaleźliśmy je pod drzwiami placówki. Para nawet nie zadzwoniła. To przykład skrajnej nieodpowiedzialności.
Czy więc ustawa o zlikwidowaniu domów dziecka ma jakieś zalety? Czy przeniesienie trudu wychowawczego na mniejsze placówki będzie lepszym rozwiązaniem?
Mniejsza ilość miejsc w placówce gwarantuje indywidualne podejście do dziecka. My też staliśmy się mniejszą placówką. Aktualnie w naszym domu mamy o 14 miejsc mniej niż jeszcze kilka lat temu. Jednak zaletą małych ośrodków jest zachowany model rodziny. U nas dzieci jedzą obiady przygotowane przez kucharkę, mają sale do nauki i pielęgniarkę. Tego nie ma w normalnym domu. Staramy się wprawdzie stworzyć około 10 - osobowe grupy wiekowe, które stanowią „rodzinę”. Wspólnie jemy w kuchni kolacje i śniadania, i staramy się przygotowywać je sami. Nasi podopieczni mają wiele atrakcji, więcej niż dzieci z przeciętnej polskiej rodziny. Obecnie większość naszych wychowanków przebywa na turnusach wakacyjnych. Pozostałym umilamy czas zabierając ich na basen, lody czy do kina. Jednak to nic w porównaniu z tym, co mogłaby im dać prawdziwa rodzina... Wyższość rodzin zastępczych i rodzinnych domów dziecka jest niekwestionowana.
Czy obawiają się panie zatem zamknięcia placówki?
Mamy nadzieję, że starosta nie doprowadzi do zamknięcia naszego Domu Dziecka. Jest jedyny w powiecie i naprawdę potrzebny. Ponadto jest to placówka wielofunkcyjna. Prowadzimy również Ośrodek Interwencji Kryzysowej dla ofiar przemocy w rodzinie. (Obecnie mieszkają u nas dwie rodziny potrzebujące pomocy). Prowadzimy Pogotowie Opiekuńcze i Punkt Diagnostyczno - Konsultacyjny w Strzelinie przy ul. Ząbkowickiej. Mamy również pomysł na Ośrodek Adopcyjno - Opiekuńczy, który pozwoliłby na szybsze przeprowadzanie adopcji, szkolenie rodzin zastępoczych, a póżniej wspieranie ich pracy przez pedagoga, psychologa i terapeutę. Już teraz rejestrujemy sygnały, że taka pomoc jest potrzebna. Niestety, by rozpocząć działalność potrzebujemy 8 tys. zł na przygotowanie trenerów”.
Myślę, że tym akcentem możemy zamknąć naszą rozmowę. Domyślnym i hojnym puszczamy oczko, w sprawie ostatniego akapitu.
Dla chętnych podajemy nr konta Domu Dziecka w Górcu, na który można wpłacać datki:74958800040000671220000030 Bank Spółdzielczy w Strzelinie