Odgórny zakaz palenia jest pomysłem kontrowersyjnym. Zwolennicy takiego przepisu argumentują, że przebywając w barze lub restauracji, nie chcą być narażeni na choroby związane z biernym paleniem. Kolejnym argumentem przemawiającym za, to ochrona osób pracujących w takich miejscach, kelnerów i barmanów, którzy muszą wdychać dym pochodzący z papierosów klientów.
Strona przeciwna broni się twierdząc, że skoro palenie nie jest w Polsce zakazane, to decyzja należy do właściciela lokalu. Wiele osób lubi zapalić przy piwie i nawet jeśli robią to okazyjnie, nie widzą powodu, by pozbawiać się tej przyjemności. Uważają, że zakaz ograniczy ich prawa i będzie dyskryminacją. Nikt przecież nie zmusza niepalących do przychodzenia do miejsc pełnych dymu.
Na razie, właściciele strzelińskich pubów i restauracji wzięli sprawy w swoje ręce. Decyzja o tym, czy w barze będzie można palić czy nie, powoli staje się decyzją marketingową. Jest jednocześnie odpowiedzią na zapotrzebowanie płynące z rynku.
W grudniu zeszłego roku powstał pub przy ul. Pocztowej 1. Właściciele od początku wyobrażali sobie, że będzie to miejsce wolne od papierosowego dymu. - Wiemy, że takie postępowanie zaprocentuje w przyszłości i przyciągnie do nas osoby starsze, młodzież niepalącą i ludzi, którzy w spokoju i dobrej atmosferze mają ochotę obejrzeć mecz przy lampce wina, piwie, kawie czy napoju bezalkoholowym. Jeśli konsumenci pragną zapalić, czeka na nich stolik na dworze. Tam też są popielniczki. Czy klientom to odpowiada? Jak dotąd nikt się nie skarżył - odpowiadają właściciele.
Podobnie zachowują się konsumenci spędzający wieczory „Pod kominem”. Wprowadzony przez Wiolettę i Grzegorza Wilkoszów zakaz palenia szybko został zaakceptowany. Nie trzeba było nawet wieszać odpowiedniego znaku. Wystarczyło pozbierać ze stołów popielniczki. Czy właścicielka obawiała się, że straci klientów? - Nie. Klienci zawsze znajdą powód, by się poskarżyć, a decyzja taka zapadła, ponieważ w takich warunkach ciężko pracować. Pomimo że sama kiedyś paliłam, nie mogłabym spędzać całych dni w dymie. Teraz ciesze się z czystego powietrza w lokalu i faktu, że przychodzą do nas klienci z dziećmi.
Pizzeria-pub „U Buka” istnieje już siedem lat. Od roku w lokalu nie można palić. - Powodem zmiany, było wprowadzenie gastronomii. Klienci nie lubią zapachu tytoniu przy jedzeniu. Od tego czasu mamy ich więcej. Ci , którzy palą, nie skarżą się. Chętnie wychodzą na zewnątrz - mówi właściciel, Wojciech Buk.
Inne rozwiązanie wybrał właściciel pizzerii-pubu „Gruby Benek”. Maksymilian Kaszuba zdecydował stworzyć salę dla niepalących. Mimo że jest niewielka, mieści dwadzieścia osób. Bywalcy, którzy tu przychodzą, ze względu na kulinarne walory, a są osobami niepalącymi, przezornie rezerwują sobie stolik na „małej” sali. Pan Maksymilian ma również lokal w Przewornie. Tam udało się zagospodarować przestrzeń tak, by wszystkich zadowolić. Są dwie sale, mieszczące po tyle samo stolików i dwa osobne wejścia. To idealne rozwiązanie, nie mogło zaistnieć w Strzelinie, ze względu na warunki lokalowe. Atutem strzelińskiego obiektu jest natomiast wysokość, a na sali dla niepalących dodatkowa wentylacja. Czy w przyszłości cała przestrzeń lokalu zostanie objęta zakazem? - Raczej nie - odpowiada mężczyzna. - Obawiam się, że moi stali klienci mogliby się czuć zawiedzeni taką decyzją.
Również właściciel restauracji „Maria” nie planuje zmiany charakteru swoich lokali, o ile nie zażąda tego ustawodawca. Jest jednak świadom, że prędzej czy później taka konieczność może zaistnieć. Na razie, zarówno w restauracji jak i w barze, klienci mogą swobodnie sięgnąć po papierosa. Nie zdarzały się, jak dotąd, z tego powodu pretensje ze strony osób niepalących. Ci, którym przeszkadza zadymienie w lokalu, w okresie letnim, chętnie korzystają z tarasów.
Palić bez ograniczeń można też „U Gienka” w Gęsińcu. Chociaż właściciel przyznaje, że wolałby by klienci nie zadymiali lokalu, jednak nie zamierza im tego zabraniać. Jak nam powiedział, niektórzy klienci przychodzą do niego codziennie już od kilkunastu lat. Dla nich piwo i papieros po pracy to niemalże tradycja. Takiemu konsumentowi nie mógłby wytłumaczyć, że od dzisiaj nie można palić.
Okazuje się, że w strzelińskich lokalach każdy klient znajdzie miejsce dla siebie. Dotychczas nie musiała regulować tego ustawa, wystarczył wolny rynek. Oferta dla niepalących stale się poszerza, co zapewne ich cieszy. Również palacze nie mają podstaw by narzekać. Wygląda na to, że dopóki nie będzie w Polsce ustawy i dla nich miejsca nie zabraknie.