- Córka poszła do żłobka pierwszy raz. Ale jak twierdzą moje koleżanki, nie na długo. Czekam więc na pierwsze choroby i przeziębienia - mówi jedna z mam pod drzwiami żłobka w Strzelinie. Inna kobieta powiedziała, że jej syn tak często chorował, że musiała zrezygnować z przedszkola na rzecz niani. Specjalista chorób dziecięcych Bogumiła Wencka potwierdza, że liczba zachorowań we wrześniu wzrasta o 15 - 20 proc. Wybraliśmy się więc do jej gabinetu w Strzelinie, by zapytać jak najlepiej zabezpieczyć, uczęszczające do żłobków, przedszkoli i szkół pociechy.
- Słyszałam, że wrzesień to okres największej zachorowalności dzieci na różnego rodzaju infekcje. Czy jest to związane z pracą placówek oświatowych?
- Wrzesień nie jest okresem największej zachorowalności, ale z pewnością zaczyna się okres wzmożonej ilości infekcji. Wiąże się to przede wszystkim z porą roku. Mamy znaczne dobowe wahania temperatury, wilgotne powietrze, skraca się dzień i przebywamy więcej godzin w zamkniętych pomieszczeniach. Pójście do żłobka czy przedszkola to sytuacja stresowa dla dziecka, (wiadomo, że stres obniża odporność) a skupisko dziecięce dodatkowo sprzyja rozszerzaniu się infekcji.
- Jak długo utrzymuje się się ten wzrost?
- Sezon zachorowań we wrześniu kończy się niestety dopiero w marcu - kwietniu następnego roku.
- Zbliża się jesień, więc wiele mam sięga po ciepłe kurtki i czapki. Czy warto grubo ubierać dziecko?
- To, jak już mówiłam, zaczyna się okres zmiennych temperatur. Ubierajmy dzieci stosownie do tej pory roku. Nie przegrzewajmy!
- Mamy posyłające dzieci do szkół, przedszkoli i żłóbków, starają się zabezpieczyć na różne sposoby pociechy. Często podają im farmaceutyki wzmacniające odporność. Czy zaleca Pani takie postępowanie?
- Na rynku jest wiele preparatów wzmacniających odporność: od nieswoistych szczepionek po wyciągi roślinne i preparaty wielowitaminowe. Proponuję, aby ich podawanie najpierw skonsultować z lekarzem.
- Jak bez użycia preparatów wzmacniających można wspomagać i kształtować odporność dziecka?
- Odporność dziecka kształtujemy już od niemowlęctwa przez prawidłowe żywienie, dbałość o higienę osobistą (w tym mycie zębów!), higienę pomieszczeń - wietrzenie ich, wyeliminowanie dymu papierosowego. Spacerujmy w każdą niemal pogodę, dostosowując ubranie dziecka do warunków atmosferycznych.
- Czy warto szczepić dzieci „ruszające” do żłobka i przedszkola? Jeśli tak, to jakie szczepienia by Pani poleciła?
- Szczepienia są bardzo istotną częścią naszego postępowania profilaktycznego i promocji zdrowia. Optymalną ochroną przed chorobami zakaźnymi jest szczepienie wg Program Szczepień Ochronnych (Polski Kalendarz szczepień jest identyczny z zaleconym przez Światową Organizację Zdrowia). Niestety nie wszystkie są refundowane, co oznacza, że za niektóre rodzice muszą zapłacić. Nie ma specjalnych szczepionek dla dzieci ruszających do żłobka i przedszkola, ale z pewnością warto szczepić przeciw pneumokokom (bakteriom odpowiedzialnym za większość ropnych infekcji w grupie dzieci do 5 roku życia) oraz przeciw grypie.
- Co to jest „zbiorowa odporność” np. w żłobku? Czy dzieci nie zaszczepione, przebywające w grupie również skorzystają z przezorności innych rodziców?
- Istnieje pojęcie „odporności zbiorowej”. Zaobserwowano, że w przypadku zaszczepienia dużej ilości dzieci w populacji daną szczepionką, pozostałe również rzadziej chorują na na ciężkie postaci chorób, takich jak zapalenie płuc, posocznice, zapalenie opon mózgowo - rdzeniowych.
- Często słyszy się, że ktoś zaszczepił się np. na grypę, a później i tak w sezonie grypowym zachorował. Czy są dowody na ich skuteczność?
- Odpowiedź organizmu na szczepienie zależy od wielu czynników m.in. wyjściowej sprawności układu immunologicznego. Żadna szczepionka w 100 proc. nie uchroni przed zachorowaniem, ale jeżeli zachorujemy, to przebieg infekcji będzie łagodniejszy. Pamiętajmy, że grypa, szczególnie powikłana, to ciężka choroba. Poza tym sezon jesienno - zimowy to również czas tzw. chorób przeziębieniowych, które często nieprawidłowo nazywamy grypą.
- W telewizji oglądamy reklamy, które bazują na emocjach i uczuciach rodziców. sugeruje się w nich, że konieczne jest zaszczepienie dziecka np. na pneumokoki czy meningokoki. Czy zaleca Pani takie szczepienia?
- Tzw. inwazyjna choroba pneumokokowa (w tym sepsa) oraz meningokokowe zapalenie opon mózgowo - rdzeniowych to schorzenia zwykle kończące się ciężkim uszkodzeniem układu nerwowego, upośledzeniem rozwoju ruchowego, a nierzadko śmiercią. Reklamowane szczepionki przeciw pneumokokom i meningokokom to nie bazowanie na emocjach i uczuciach rodziców, ale uświadomienie realnego zagrożenia, które dzięki szczepieniom można zmniejszyć, a jednocześnie informacja, że taka możliwość istnieje, choć w Polsce musimy za nią zapłacić. W niektórych, nawet biedniejszych od Polski państwach, nie trzeba szczepionek reklamować, bo są ujęte w programie profilaktycznym i refundowane.
- Kiedy dziecko zaczyna chorować rodzice muszą podjąć decyzję, czy pójdzie w ten dzień do przedszkola czy nie? Z jakimi objawami, nie powinno się wysyłać pociech w miejsca publiczne?
- Nie wysyłajmy do żłobka czy przedszkola dzieci z ostrym katarem, kaszlące, że stanem podgorączkowym, bo w danym dniu będą same czuły się źle, a dodatkowo zainfekują kolejne dzieci. Pomyślmy zarówno o swoim dziecku, jak i o całej grupie. Zadajmy sobie pytanie: czy chcę, aby moje zdrowe dziecko lub wracające po chorobie do przedszkola było narażone na kontakt z chorym rówieśnikiem?
Z Bogumiłą Wencką rozmawiała Anna Chamuczyńska