W poprzednich dniach pisaliśmy o działaniach, jakie podejmuje strzelińska straż miejska, by ograniczyć proceder zanieczyszczania środowiska wyrzucanymi w przypadkowych miejscach śmieciami. Przy tej okazji warto jednak przypomnieć, że mieszkańcy gminy zobowiązani są do właściwego postępowania z odpadami i ściekami, a także utrzymywania w czystości swoich posesji. Zaskoczeniem dla wielu osób są uwagi dotyczące stanu ich nieruchomości niezabudowanych, bo tam również nie powinno być zanieczyszczeń i zachwaszczeń.
Obowiązek utrzymywania czystości i porządku na terenie gminy Strzelin wynika między innymi z zapisów uchwały rady miejskiej z 31 marca 2008 roku. Rozdział II uchwały stanowi właśnie o obowiązkach i wymaganiach w zakresie czystości i porządku na terenie nieruchomości. Tam mowa jest między innymi o konieczności wyposażenia posesji w pojemniki i kontenery o właściwej pojemności do gromadzenia odpadów komunalnych, a także udokumentowanie (na żądanie funkcjonariuszy straży miejskiej) przekazywania odpadów uprawnionemu podmiotowi i dowodów opłat za te usługi. Co ważne, dowody te należy przechowywać przez okres 1 roku. To samo dotyczy nieczystości ciekłych. Kontrole prowadzone przez strażników pod tym kątem wykazują, że wciąż wielu właścicieli posesji nie jest w stanie wytłumaczyć w jaki sposób pozbywają się odpadów, co oznacza, że albo wyrzucają je w miejscach niedozwolonych albo po prostu spalają w domowych piecach.
Liczba dzikich składowisk odpadów na terenie powiatu strzelińskiego jest zastraszająca. Wszystkie one mogą stać się źródłem zagrożeń. Podsiąkanie wód w miejscach składowania może spowodować wypłukiwanie substancji szkodliwych dla zdrowia np. metali ciężkich, a tym samym zagrożenie dla wód powierzchniowych, podziemnych oraz gleby. Ponieważ na odpadach i śmieciach znakomicie rozwijają się drobnoustroje oraz niektóre gatunki grzybów, stwarza to dodatkowe niebezpieczeństwo zatrucia otoczenia np. mykotoksynami czy też bezpośrednio chorobotwórczymi gatunkami drobnoustrojów. Specyficzny rodzaj zagrożenia powodują resztki żywności, które stają się powodem niekontrolowanego wzrostu niektórych gatunków zwierząt, np. szczura wędrownego czy muchy domowej, które to gatunki są roznosicielami wielu niebezpiecznych chorób. Potrzeba nawet 100 lat, by natura dała sobie radę z ze zwykłą puszką po konserwie. Z puszką aluminiową nie pójdzie już tak „łatwo”. Jeśli nie poddamy jej recyklingowi, rozkładać się będzie nawet do 250 lat, bo metal ten jest znacznie mniej wrażliwy na korozję. Także inne przedmioty codziennego użytku bardzo długo ulegają biodegradacji. Zwykła gazeta jedynie miesiąc, ale już wełniana skarpetka – rok, wyrzucony papieros - 2 lata bo końcówka filtrująca zawiera syntetyczny octan celulozy. Według specjalistów, gruba szklana butelka pozostanie po nas nawet setki tysięcy, jeśli nie miliony lat. Podobnie rzecz się ma z plastikami. W ostatnim pięćdziesięcioleciu powstały bardzo trwałe opakowania z polietylenu czy polichlorku winylu (PCV). Plastik nie ulega rozkładowi pod wpływem kontaktu z wodą, gdyż jej nie chłonie. Stąd opakowania z tworzywa wytrzymają próbę setek tysięcy lat. Do grona tych wątpliwych rekordzistów dorzucić można jeszcze styropian. Choć to materiał bardzo funkcjonalny, jednak pod względem szkód, jakie przynosi naturalnemu środowisku, dorównuje plastikom.
Prawdziwymi „bombami ekologicznymi” nazwać można trafiające na składowisko odpadów lub wyrzucane w sposób niekontrolowany baterie. Stanowią one wielkie zagrożenie dla środowiska, bo substancje w nich zawarte mogą zanieczyszczać glebę i wodę oraz pośrednio szkodzić zdrowiu człowieka. Jedna mała bateria guzikowa jest w stanie skazić 1 metr sześcienny gleby i zatruć 400 litrów wody, a przeciętnie w jednej tonie zużytych baterii jest aż 3 kg rtęci i pół kilo kadmu – bardzo trujących i niebezpiecznych substancji.
Pamiętajmy, że racjonalne zagospodarowanie odpadów i troska o środowisko naturalne jest nie tylko przejawem dalekowzroczności samorządów, ale i dojrzałości lokalnych społeczności.