Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Strzelin
Srebrny Życzkowski

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Kolejny, tym razem srebrny medal, powiększył kolekcję strzelińskiego sztangisty Mirosława Życzkowskiego. Jego wywalczenie było szczególnie karkołomne. Wymagało bowiem wyprawy na drugi koniec świata.

Już 8 października zawodnik Strzelca Strzelin odleciał z warszawskiego Okęcia do Sydney w Australii, gdzie odbywały się Światowe Igrzyska Mastersów. W imprezie udział wzięło blisko 28. tys. zawodników z niemal 90 krajów świata. Jedną z rozgrywanych na australijskiej ziemi konkurencji było podnoszenie ciężarów. Polskę w tej dyscyplinie sportu reprezentowało aż 10. zawodników. Wśród nich strzelinianin, aktualny mistrz Polski i Europy Mirosław Życzkowski.

Zawodnik Strzelca do Australii jechał bronić zdobytego przed rokiem w Grecji brązowego medalu mistrzostw świata. Apetyt miał jednak większy. Zakończone zwycięstwami starty w mistrzostwach Polski i Europy stawiały go w roli faworyta. Uzyskiwane na treningach rezultaty także pozwalały spodziewać się bardzo dobrych wyników. Nasz zawodnik doskonale zdawał sobie sprawę z szansy przed jaką się znalazł. -Tuż przed wylotem do Australii byłem w formie jakiej nie miałem od 2-3 lat. Gdybym w Sydney powtórzył te wyniki wygrałbym ze sporą rezerwą – mówił już po powrocie Życzkowski.

Tak dobrych rezultatów w Australii powtórzyć się jednak nie udało. Zawodnik Strzelca uzyskał w dwuboju 245kg i ostatecznie zdobył srebrny medal przegrywając rywalizację w kategorii wagowej do 85kg z Francuzem Geoffroy Guillaumet'em ledwie jednym kilogramem. Tuż za nim na podium znalazł się Irańczyk Abdollah Fatemi Rika. -Trochę żałuję, że tak nisko zacząłem zawody – powiedział Mirosław Życzkowski. -Nie byłem jednak pewien, czy zdążyłem się już zaaklimatyzować. Dziewięć godzin różnicy czasowej dało mi się we znaki zaraz po przyjeździe i nie byłem pewien, czy doszedłem już do siebie w stu procentach – mowił. Tymczasem bardzo silny wydawał się być Irańczyk, który prowadził po rwaniu. -Skupiłem się na nim. Tymczasem w podrzucie okazał się być zdecydowanie słabszy i gładko z nim wygrałem -mówił Życzkowski -Wykorzystał to Francuz i pokonał mnie jednym kilogramem. Znowu musiałem obejść się smakiem – żałował reprezentant Polski.

Życzkowski zaczął dość nisko jak na jego możliwości bo od 104kg. Konkurenci, Irańczyk i Francuz zaliczyli odpowiednio 102 i 105kg. W drugiej próbie nasz reprezentant podniósł ciężar do 108kg. Próba się powiodła, ale jego najgroźniejsi rywale zaliczyli po 109kg. W trzeciej próbie strzelinianin wyrwał 110kg, ale o dwa kilo więcej zaliczył Fatemi Rika i to on prowadził w rywalizacji po pierwszym boju. Francuz rwanie zakończył z wynikiem 109kg paląc trzecie podejście na 111kg.

Po pierwszym boju wiadomo było, że walka o medale rozegra się wśród tej trójki zawodników. Początkowo do walki próbował włączyć się jeszcze Amerykanin George Pjura, ale dwa nieudane podejścia w rwaniu szybko zweryfikowały jego dalsze poczynania na pomoście. Najniżej spośród czołowej trójki rozpoczął Irańczyk zaliczając podejście na 121kg. Niewiele wyżej bo 125kg bez najmniejszego trudu zaliczył także Życzkowski. Francuz tymczasem postawił wszystko na jedną kartę i już w pierwszym podejściu podrzucił 130kg, podnosząc poprzeczkę aż o 5kg. Dwukrotnie z tym ciężarem nie poradził sobie Irańczyk, kończąc swój występ wynikiem 233kg w dwuboju. Życzkowski 130kg podrzucił. Chwilę później zaliczył również 135kg i przez moment, z wynikiem 245kg w dwuboju, prowadził w tej rozgrywce. Jednak walczący już tylko z Polakiem Francuz Guillaumet mając do dyspozycji jeszcze dwa podejścia zadysponował nic nie dające mu 136kg. Ciężar ten zaliczył, ale okazało się, że mimo osiągnięcia tego samego wyniku w kilogramach co Życzkowski, zajmuje on drugą pozycję. -W takiej sytuacji decyduje waga ciała i wygrywa lżejszy zawodnik – wyjaśnia srebrny medalista z Sydney – Ja byłem lżejszy od Francuza o ponad dwa kilogramy, więc 136kg nic Francuzowi nie dawało – dodał. Guillaumet miał jednak w zanadrzu jeszcze jedno podejście. Naprawił błąd podwyższając ciężar do 137kg i choć z największym trudem, to jednak zdołał go podrzucić, zdobywając tym samym drugi z rzędu tytuł mistrza świata. -Mam wrażenie, że gdybym rozpoczął nieco wyżej, od 127 czy 128kg, pokonałbym Francuza. Pojedynek rozegrałby się zupełnie inaczej taktycznie – rozpamiętuje Mirosław Życzkowski. -Niestety ja i sekundujący mi koledzy z kadry skupiliśmy się na Irańczyku, dając Francuzowi możliwość tej chytrej zagrywki. Dużo ryzykował, ale mu się opłaciło – podsumowuje trener strzelińskich sztangistów.

Do kraju Mirosław Życzkowski wrócił 19 października. -Znowu potrzebuję czasu, aby przestawić się na europejski czas – mówi reprezentant Polski – ochłonąłem już trochę i z perspektywy czasu trzeba się cieszyć z tego srebrnego medalu, zwłaszcza, że nie przyszedł on łatwo – dodaje. -Gdyby aklimatyzacja nie przebiegła poprawnie o dobrym wyniku w Australii nie mogłoby być mowy. Równie dobrze sam wyjazd mógłby nie dojść do skutku i też medalu by nie było. Na szczęście jak co roku również i teraz mogłem liczyć na przychylnych mi sponsorów i udało się pokryć koszty nietaniego przecież wyjazdu. Wielkie ukłony ślę szczególnie w stronę Starostwa Powiatowego, Urzędu Gminy w Strzelinie i strzelińskiej cukrowni. Bez ich finansowego wkładu, a także wielu drobniejszych sponsorów, tego medalu by nie było – podsumował srebrny medalista mistrzostw świata.

Mirosława Życzkowskiego w tym roku czeka jeszcze start w Pucharze Polski oraz organizacja finału cyklu wielobojów atletycznych, który odbędzie się w listopadzie w Strzelinie. -W tej chwili jestem już zmęczony ciężarami i chętnie bym odpoczął kilka dni – mówi trener Strzelca Strzelin – jednak pewnie za kilka dni znowu złapię wiatr w żagle i nim się obejrzę będzie już po kolejnych mistrzostwach świata. – zażartował Życzkowski. Przyszłoroczne mistrzostwa świata odbędą się w Ciechanowie.


Tomasz Skuter-Protokowicz



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Sobota 27 kwietnia 2024
Imieniny
Sergiusza, Teofila, Zyty

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl