Piątkowy występ odbywał się w ucharakteryzowanej na szamańską jurtę sali SOK-u. Spektakl składał się z dwóch części. Pierwszą był improwizowany szamański rytuał uzupełniany popisami gardłowego śpiewu i grą na tradycyjnych tuwińskich instrumentach. Szaman rozpoczął go i zakończył spaleniem gałązki artyszu, co symbolizowało oczyszczenie umysłu. Słuchacze zostali poproszeni o wybranie się w podróż w przeszłość do miejsc, w których się urodzili. Przypomnienie sobie chwil przykrych czy złych i wyrzucenie ich ze świadomości to element muzykoterapii, w kierunku której twórczość Gendosa ewoluuje. Wielu słuchaczy podążyło sugerowaną przez muzyka ścieżką, wygodnie rozsiadając się na dywanach rozłożonych na scenie i przymykając oczy. Część druga występu to tuwińskie pieśni ludowe, śpiewane przy akompaniamencie tradycyjnych instrumentów. Gendos śpiewał w swoim ojczystym języku o rzeczach dla Tuwińców najważniejszych: tradycji, przyrodzie i miłości.
Zapytani o wrażenia po występie widzowie nie ukrywali, że z takim rodzajem twórczości zetknęli się po raz pierwszy. - Każde nowe doświadczenie jest korzystne - powiedziała nam jedna z słuchaczek po koncercie. - Spotkanie z tak oryginalną, odmienna muzyką, a częściowo również kulturą, zawsze może nas czegoś nowego nauczyć.
Gendos to mistrz śpiewu gardłowego. Niskie dźwięki wydobywane z gardła przypominają nieco tradycyjny aborygeński instrument - didgeridoo. Technika stosowana przez Gendosa pozwala na wydobycie z gardła do czterech składowych głosów jednocześnie, słyszanych jako oddzielne dźwięki. Daje to takie wrażenie, jakby widz jednocześnie słuchał kilku różnych osób. Cząstkę tej wyjątkowej i oryginalnej muzyki można było zabrać ze sobą do domu, kupując po koncercie płyty artysty.