Przypomnijmy. W miniony czwartek, dzieci i rodzice uczniów, na drzwiach placówki znalazły ogłoszenie tej treści: „W trosce o zdrowie uczniów oraz prawidłowy przebieg procesu dydaktycznego, w związku z bardzo dużą liczbą osób nieobecnych, odwołujemy wszystkie zajęcia w dniach 19 i 20 listopada”.
Decyzja o zamknięciu szkoły była jak najbardziej uzasadniona. W skupiskach ludności grypa rozprzestrzenia się szybciej. Poza tym w niewielkich społecznościach, takich jak Sarby, klasy liczą niewielu uczniów. - W naszej szkole są klasy liczące od 7 do 15 osób - powiedziała Agnieszka Mateja, dyrektor placówki. - Jeśli tylko połowa z nich pozostanie w domu, mogą pojawić się problemy z zachowaniem ciągłości procesu nauczania.
Mimo wzrostu zachorowań, lekarze uspokajali. - Nie należy siać paniki. Wzrost zachorowań jest nieznacznie większy niż liczba zapadnięć na grypę w zeszłym roku w analogicznym okresie. Wszystkie przypadki dotyczą standardowej grypy, którą trzeba odleżeć w łóżku. Jeśli pacjent skonsultuje się z lekarzem, zażyje lekarstwa i poświęci odpowiedni czas na rekonwalescencję, na pewno wyzdrowieje – mówił nam w miniony piątek lekarz Piotr Wieszaczewski z Gminnego Ośrodka Zdrowia w Przewornie.
Na szczęście dwa dni „profilaktycznych ferii” wystarczyły, by frekwencja znacznie się podniosła. Dziś na zajęcia przyszło już 55 z 75 uczniów.