Z terenu ośrodka wypoczynkowego w Białym Kościele zniknęły myszy. Nie jest to jednak skutek planowej eksterminacji, a efekt wzrostu populacji kotów. Teraz żyje ich tam aż 18, co łatwo policzyć, gdy wszystkie przychodzą na wołanie Kazimiery Ślipek, pracującej w recepcji ośrodka.
Wszystko zaczęło się kiedy ktoś podrzucił tam parę małych kotów. – Przed dziesięciu laty przeżyłam ogromną rodzinną tragedię. Wpadłam w poważną depresję, uciekałam od ludzi, z nikim nie chciałam utrzymywać kontaktów. Wtedy uratowałam przed śmiercią dwa ślepe kotki. Ale to one tak naprawdę pozwoliły mi wrócić do życia – stąd moja wdzięczność – wyjaśnia pani Kazimiera.
Historia ta jest znakomitym dowodem na skuteczność zooterapii (zwanej też animaloterapią), czyli terapii z udziałem zwierząt. Kontakt z kotami ma pozytywny wpływ na psychikę osób biorących udział w terapii, wyraźnie poprawia ich nastrój, obniża poziom lęku, przełamuje bariery i zahamowania. Te właściwości oddziaływania zwierząt na ludzkie dolegliwości wykorzystuje się coraz częściej ze znakomitymi efektami. Na przykład w centrum Św. Celestyna w Mikoszowie stosuje się hipo- i dogoterapię.
Jednak opieka nad tak liczną gromadą zwierząt wymaga wielu wysiłków i nie lada cierpliwości. Choćby zapewnienie im codziennie pokarmu. – Bardzo przydało by nam się jakieś jedzenie dla naszych kotów, może resztki z kuchni, bo dach nad głową mają tu zapewniony. Zresztą pracują na swoje utrzymanie, bo myszy na terenie ośrodka na pewno nie ma. Gdyby ktoś chciał małe kotkim można się do mnie co pewien czas zwrócić i zapytać – dodaje z uśmiechem pani Kazimiera.