Strzelinianie, którzy wybrali się 4 grudnia na wystawę malarstwa Waldemara Dudy do Ośrodka Kultury, w ciągu niespełna dwóch godzin przebyli drogę od ujmujących delikatnością prac malarza do epatujących energią jednoaktówek strzelińskego kabaretu „Drzazgi”.
Zapowiadający wystawę Bogdan Szychowiak otwarcie przyznał, że sztuka Waldemara Dudy dla przeciętnego odbiorcy jest bardzo trudna. Autor pozostawia odbiorcy swobodę interpretacji. Sam artysta podkreśla, że celowo nie nazywa swoich prac. Zabieg ten pozostawia większe pole dla wyobraźni oglądających, a taka jest właśnie jedna z intencji malarza.
Jakie skojarzenia mięli więc bywalcy galerii „Skalnej”. Wśród obrazów pojawiły się pejzaże przedstawiające wsie i sady oraz plac zabaw. Był też widok egzotyczny. - Widzę na płótnie okulary, małe drzewka, palmy i leżaki na plaży, a w pobliżu stoi budka z zimnymi napojami i lodami. Wyobraziłem sobie, że to miejsce znajduje się w Egipcie - powiedział Filip Heliasz, który opisał swój ulubiony z przedstawionych na wystawie obrazów. Jeden z obrazów powędrował wprost ze ściany galerii w ręce jednego z widzów. Szczęście uśmiechnęło się do Katarzyny Ciróg, która nie ukrywała zadowolenia i zaskoczenia.
Obcując z płótnami Dudy nie sposób spostrzec cech charakterystycznych i powtarzalnych, jak spokojna, jasna kolorystyka, subtelna kreska. Proste zarówno pod względem kompozycyjnym jak i graficznym obrazy przywodzą na myśl atawistyczne, pierwotne pismo. Sam autor o stosowanych przez siebie znakach mówi, że chce by były uniwersalne. Całość owiewa je aura niedopowiedzenia i tajemniczości.
Drugim - całkowicie odrębnym - punktem programu, były przygotowane na cześć malarza dwie jednoaktówki kabaretu „Drzazgi”. Premierowy występ, który miał miejsce w klubie dziupla, rozśmieszył i chyba nieco zaskoczył zgromadzonych. Nie było utartych schematów i obgadanych, obśmianych zewsząd tematów. Autorka tekstu stroniła od slapstikowego humoru. Gra aktorska natomiast była bardzo naturalna, a sposób wyrażania uczuć wyrazisty i sugestywny. I choć panie w trakcie obu sztuk w większości siedziały, widoczna była spora dawka energii.
W rolę pielęgniarek w sztuce „Salonowe” i bywalczyń sanatoriów w „Kuracjuszkach” wcieliły się Mirosława Szychowiak – reżyserka i autorka tekstów, Kazimiera Dragańczuk i Małgorzata Respel. Mamy nadzieję, że z kolejną porcją inteligentnego i niebagatelnego humoru w wykonaniu kabaretu, spotkamy się już niedługo.