Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Strzelin
Plany ciężarowców

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Koniec roku zawsze jest okazją do podsumowań rzeczy, które się udały i tych, o których lepiej szybko zapomnieć. Z okazji tej skorzystali również strzelińscy ciężarowcy, którzy udanie zakończyli sezon organizowanymi na własnym terenie zawodami dla młodzieży z całego makroregionu. Ten i wiele innych powodów jako dobrą wróżbę na przyszły rok traktuje trener Strzelca Strzelin Mirosław Życzkowski.

- Uważa Pan rok 2009 za udany?

- Bardzo udany. Większość z zakładanych planów udało się zrealizować. Nie doszło do żadnych nieplanowanych kataklizmów, a to też należy traktować w charakterze pozytywu.

- A do jakich kataklizmów mogłoby dojść?

- Choćby do kontuzji, które potrafią spędzić sen z powiek każdego sportowca. Trenowanie z kontuzją ani nie należy do przyjemności, ani nie pozwala przygotować się do startów na optymalnym poziomie. Nie było tak, że udało się ich uniknąć całkiem, bo to w sporcie prawie niemożliwe, ale pamiętam już w klubie dużo gorsze sytuacje. Kataklizmem mógł być też kryzys, który odtrąbiono wraz z początkiem roku, a który na szczęście nie dotknął jakoś szczególnie mocno naszych sponsorów, dzięki czemu można było realizować bieżącą działalność sekcji, a nawet znacząco się rozwinąć. Inną sprawą, z pozoru śmieszną, był wypadek, do jakiego doszło podczas jednej z letnich wichur. Jedna z rosnących obok sali sportowej na ul. Kruczej topól przewróciła się i upadła tuż obok budynku. Drzewo położyło się wzdłuż najdłuższej ściany. Gdyby wiatr wiał z innej strony może musielibyśmy szukać innego miejsca do treningu. Po tym przypadku pozostałe spróchniałe drzewa wycięto, a sala nie tylko, że ocalała, ale ostatnio mówi się nawet o potrzebie jej gruntownego remontu.

– Co ma Pan na myśli mówiąc o znaczącym rozwoju?

- Pojawienie się kilku nowych sponsorów. Wśród nich firmy telekomunikacyjnej dostarczającej sekcji łącze internetowe.

- A do czego ciężarowcom potrzebny jest internet?

- Może się wydawać, że ciężary to prosty sport, że trzeba dźwigać ile się da i to wszystko. Ale żadnego sukcesu nie byłoby bez wykonanej pracy organizacyjnej, do której potrzebne jest nieco więcej niż sztanga i pomost. Dziś bez komputera czy internetu ciężko jest organizować cokolwiek. Podobnie jest z ciężarami. Ludzie komunikują się szybciej i doszło do sytuacji, że tradycyjna poczta z listonoszem i znaczkami przestała już wystarczać. Mając ograniczony budżet nie mogliśmy sobie pozwolić na zamówienie łącza u tradycyjnego dostawcy, dlatego gdy dowiedzieliśmy się, że firma Radionet zakłada w pobliżu naszej sali dodatkowe nadajniki dla tej części miasta, wystąpiliśmy do firmy z ofertą. Radionet zgodził się dostarczyć łącze i zainstalować nieodpłatnie całą potrzebną aparaturę. Jak dotąd współpraca układa się wyśmienicie.

- A jakie sukcesy ucieszyły Pana najbardziej poza internetem?

- Udało się kontynuować współpracę ze strategicznymi sponsorami sekcji jak i pozyskać nowych znaczących partnerów. Wymienię tu choćby Cukrownię Strzelin czy Starostwo Powiatowe i Gminę Strzelin. Wciąż współpracujemy także ze sporą grupą mniejszych, ale równie ważnych dla sekcji sponsorów. Tych kryzys dotknął bardziej niż duże przedsiębiorstwa, a mimo to udało się naszą współprace kontynuować.

- Miałem na myśli bardziej sukcesy sportowe niż organizacyjne...

- Bez sukcesów organizacyjnych nie byłoby sportowych i na odwrót. Z najważniejszych osiągnięć wymienię złoty medal mistrzostw Polski zdobyty przeze mnie w kwietniu. Mistrzostwo Europy wywalczone w maju w Rosji oraz wicemistrzostwo świata zdobyte w Sydney w Australii. Piąte miejsce mojej córki, Doroty na mistrzostwach kraju w Kościerzynie też można uznać za sukces, biorąc pod uwagę okoliczności w jakich było zdobyte. Nasza młodzież zajęła w tradycyjnym cyklu wielobojowym 4. miejsce w województwie, zdobywając po drodze worek medali różnego koloru.

- A czy obok tych sukcesów nie kryje się jakiś niedosyt?

- Znalazłby się i to nie jeden. Czwarte miejsce naszej młodzieży mogłoby być przecież trzecim. Mój srebrny medal z Sydney mógłby być złoty. Gdyby nie kontuzja, Dorota z pewnością powalczyłaby o medal mistrzostw Polski, a tak musiała zadowolić się 5. miejscem, co przecież też nie jest wydarzeniem nieważnym. Zawsze można chcieć więcej, ale trzeba też umieć cieszyć się z tego co jest.

- Rok 2010, czego się Pan po nim spodziewa?

- Nie jestem wróżką, więc nie będę zgadywał. Wiem natomiast, że pracy nie zabraknie. Podobnie jak w tym roku i latach ubiegłych Strzelec będzie organizatorem finału cyklu wielobojów dla dzieci i młodzieży. Tym razem będzie to impreza dwudniowa więc pracy też będzie dwa razy więcej. Do zorganizowanie będzie też moje wyjazdy na mistrzostwa Europy do Linzu w Austrii oraz mistrzostwa świata do Ciechanowa. Spodziewam się, że również Dorota Życzkowska-Zachwiej weźmie udział w mistrzostwach Polski, więc i ten wyjazd trzeba będzie zorganizować. Do wszystkich tych imprez trzeba się jeszcze odpowiednio przygotować. Na co dzień pozostaje praca z młodzieżą, która pierwszy start będzie miała już w lutym w Obornikach Śląskich. Pracy nam na pewno nie braknie.

– Wierzę, że sukcesów również czego Panu i Pańskim zawodnikom życzę.

– Dziękuję bardzo.


Tomasz Skuter-Protokowicz



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Czwartek 25 kwietnia 2024
Imieniny
Jarosława, Marka, Wiki

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl