Do wybuchów w okolicznych kopalniach przywykliśmy do tego stopnia, że nie zwracamy na nie uwagi. Choć poprzedza je syrena ostrzegawcza, a potem drży ziemia, stały się elementem strzelińskiej codzienności. Jednak wydarzenie z piątku 22 stycznia przypomniało, jak niebezpieczne mogą być te górnicze eksplozje. Przed południem odstrzał ściany skalnej znajdującej się na poziomie II wyrobiska wyrzucił w powietrze fragmenty skały, które przeleciały kilkaset metrów spadając na teren zakładu karnego. Największy z odłamków miał ponad metr średnicy. Spadające kamienie uszkodziły cztery samochody stojące na parkingu przez więzieniem, elewację budynków i ogrodzenie instalacji przeciwpożarowej. Na szczęście w wyniku tego zdarzenia nikt nie odniósł obrażeń.
Sprawę bada policja oraz komisja urzędu górniczego. Skutki uderzenia odłamków skalnych dokumentowali policyjni technicy kryminalistyki podczas oględzin przeprowadzonych bezpośrednio po wypadku. Jak informuje strzelińska policja, osoby prowadzące tego dnia prace strzałowe były trzeźwe. Nie wiadomo jeszcze dlaczego wybuch rozrzucił kamienie w zupełnie niekontrolowany sposób. Przyczyny wyjaśnić ma prowadzone w tej sprawie dochodzenie. Dokładne oszacowanie strat możliwe będzie prawdopodobnie dopiero po ustąpieniu zalegającego teren śniegu.
Spadające na miasto kamienie nie są u nas niczym niezwykłym, co pamiętają starsi mieszkańcy Strzelina. Podczas odstrzeliwania ścian skalnych zatrzymywano nawet ruch na ulicach, a zagrożone strefy blokowano opuszczanymi na ten czas szlabanami. Powiększanie wyrobiska i rozwijająca się technika wydobycia znacznie ograniczyły jednak ryzyko wypadku. Jak się okazuje – nie do końca.