Spacerując ulicami naszego miasta w poszukiwaniu pierwszych oznak wiosny, można... nieźle wdepnąć w psie odchody. - Przykre jest to, że miasto naprawdę zaczyna nabierać kolorów, bo są już i piękne chodniki i skwerki, ale nikt nie potrafi zmobilizować właścicieli psów do tego żeby po sobie posprzątali – skarży się mieszkaniec Strzelina. - Jak śnieg zaczął topnieć to trzeba było stąpać bardzo ostrożnie, bo nie było gdzie nogi postawić na chodniku. A są przecież postawione kubły z psimi głowami. Na Górnym Śląsku straż miejska sprawdza właścicieli psów - idziesz z czworonogiem, pokaż czy masz woreczek. Jeśli u nas to się nie sprawdza to można przecież opodatkować właścicieli psów. Jak zapłaci 50 zł miesięcznie to będą pieniążki by komuś zapłacić aby te kupy zbierał, więc może to w ten sposób to rozwiązać? - dodaje mężczyzna.
Co o tym myślą właściciele psów? Zapytaliśmy przechodnia, którego psa przyłapaliśmy na gorącym uczynku. - Nie robię tego, bo uważam że skoro już płacę podatki z tytułu posiadania psa, to ktoś powinien się tym zająć w moim imieniu. Poza tym te kubełki na psie kupki uważam za jeden wielki niewypał. Nie widziałem ani razu by ktoś je opróżniał, z tego co wiem, obecnie zmieniły one swoje przeznaczenie i służą raczej jako kosze na butelki. Niech gmina najpierw zajmie się tym a potem szuka winnych w zwykłych ludziach - odburknął właściciel czworonoga.
Strzelińskie władze dostrzegają problem psich odchodów zalegających na ulicach. - Niestety, nie sposób nie zauważyć tego, że jedynie nieliczni właściciele psów potrafią po nich posprzątać. Strzelińska straż miejska karze mandatami złapanych "na gorącym uczynku" właścicieli psów, ale ilość tych mandatów dotychczas nie była duża. To jednak już wkrótce powinno ulec zmianie – mówi Lech Pąchalski, specjalista ds. promocji w strzelińskim magistracie. - Niedawno burmistrz miasta zalecił strażnikom, aby w takich sytuacjach rygorystycznie egzekwowali przepisy. Dlatego myślę, że liczba mandatów znacząco się zwiększy. Ponadto w najbliższych dniach zastanowimy się w jaki sposób można by rozwiązać ten narastający problem. Pewne jest, że zmiana mentalności mieszkańców nie będzie prosta.
Podpytaliśmy też w przychodni weterynaryjnej przy ul. Floriana, jak dużym zainteresowaniem cieszą się woreczki na psie odchody. - Przy okazji stawiania koszy na psie odchody, gmina zafundowała partię darmowych woreczków, które były rozdawane w sklepach zoologicznych, lecznicach dla zwierząt oraz w urzędzie gminy. Niestety partia ta dosyć szybko się skończyła i ja już o następnych darmowych pakietach nie słyszałem – opowiada weterynarz Witold Bensz. – Teraz sprawa wygląda tak, że jest to niestety kwestia dobrej woli właściciela, który sam musi się zaopatrzyć w takie woreczki. Sprawa z zakupem jest bardzo prosta, bo można je nabyć zarówno w zwykłych sklepach jak i tych internetowych. Cena takiego zastawu jest bardzo różna i uzależniona jest tego czy zestaw jest z łopatką czy z tekturką. Kosztują już od paru złotych za kilkadziesiąt sztuk - wyjaśnia weterynarz.