Droga ze Strzelina do Wrocławia przypomina „szwajcarski ser”. Kilkadziesiąt dziur utrudnia jazdę nawet najlepszym kierowcom. Można tu urwać zawieszenie, równie łatwo może dojść do wypadku.
Trudności zaczynają się już na odcinku między Ludowem Polskim a Świnobrodem. W miarę możliwości lepiej jeździć bliżej środkowej części jezdni, ponieważ prawa strona jest popękana. Podobnie jest na 12-13 kilometrze za Strzelinem, czyli na trasie Michałowice - Nowojowice.
Tuż za Nowojowicami (14-15 kilometr), prawa strona jezdni została zniszczona przez długotrwałą zimę i mrozy. Duża, głęboka dziura znajduje się przed zjazdem na autostradę A-4. Ta przeszkoda czeka na nas już na 19 kilometrze trasy.
Dużo gorzej wygląda jezdnia w Wojkowicach. Dziury są częściowo załatane, ale musimy zachować szczególną ostrożność przez 7,2 kilometra. Utrudnienia w jeździe czekają na nas przez całą długość miejscowości Wojkowice i Turów.
Najwięcej aut stojących na światłach awaryjnych można zobaczyć za Turowem. Tam najczęściej kierowcy tracą felgi, miski olejowe, a nawet zawieszenie. Dziury znajdują się na odcinku o długości 5,8 kilometra. Niektóre przeszkody zajmują nawet pół jezdni. W piątek 16 kwietnia rozpoczęło się łatanie tego odcinka drogi.
Bardzo zniszczona jest jezdnia na odcinku 3,3 km za przejazdem kolejowym przed Żernikami Wrocławskimi. Ostatnie, duże przeszkody czekają na nas na 27 kilometrze przed rondem w Żernikach Wrocławskich.