Za czasów świetności toaleta na strzelińskim dworcu lśniła czystością. Miała też gorsze momenty, kiedy brak higieny korzystających i nieprzyjemny zapach skutecznie powstrzymywał przed wejściem do środka. Wtedy została zamknięta by przeżyć metamorfozę na wzór europejskich standardów. Gdy w końcu tak się stało, ogólnodostępna toaleta stała się zamkniętym bastionem, niedostępnym dla pasażerów.
- Często dojeżdżamy z Wrocławia do Strzelina i od ubiegłej zimy na dworcu nie można skorzystać z toalety. Została zamknięta bo zaczęli zbierać się tam bezdomni i zapanował brud, smród i ubóstwo. Wcześniej pracowała tam pani, która dbała o toaletę i robiła wszystko by ją utrzymać w jak najlepszym stanie. Ta pani pracowała tam praktycznie za darmo, bez pensji tylko za te złotówki, które zebrała. Już jej nie ma, bo nie chcieli płacić najniższej stawki tej kobiecie ani łożyć na środki czystości, przestraszyli się pewnie że nie mają z nią żadnej umowy i woleli zamknąć drugą część poczekalni i toaletę. To jest skandal, zamiast zrobić lepiej, zrobili gorzej – mówi pani Ania.
Od zimy toaleta na strzelińskim dworcu PKP jest zamknięta, a zdenerwowani i zdesperowani pasażerowie w obliczu braku alternatywy szukają innych ogólnodostępnych miejsc i załatwiają swoje potrzeby fizjologicznie na łonie natury bądź w dworcowym przejściu podziemnym. Za taki występek grozi jednak mandat.
- Po remoncie dworcowej toalety podjęliśmy decyzję o jej zamknięciu z obawy przed dewastacją – wyjaśnia Bartłomiej Sarna, rzecznik wrocławskiego oddziału PKP S.A. - Spółka Przewozy Regionalne wynajmująca od nas poczekalnie i kasy biletowe, nie wyraziła zainteresowania wynajęciem toalety. Nie chcieliśmy pozostawiać jej bez nadzoru, ponieważ jest słabo widoczna z okienek kas biletowych a ludzie nie dbają o dobro publiczne. Na chwilę obecną nie ma chętnej firmy zewnętrznej, która chciałaby wynająć pomieszczenie i prowadzić toaletę. Jesteśmy jednak otwarci na to by bez przeszkód wynająć ją firmie, która zajęłaby się jej obsługą – zapewnia rzecznik.
Okazuje się też, że bolączką stacji w Strzelinie jest fakt, że jest ona typowo przesiadkowa, ludzie tu wysiadają, wsiadają, rzadko bywa by ktoś długo oczekiwał na pociąg. Dlatego też, jak obliczyła PKP, z tego właśnie powodu ludzi, którzy korzystają z dworcowej toalety jest dziennie niewielu, średnio około 20 osób.
Bez względu jednak na to ilu ludzi się tu przewija jest to miejsce publiczne i powinien być dostęp do toalety. Nie każdy korzysta z dworcowych przybytków, jednak kiedy fizjologia upomni się o swoje, nie jeden wolałby wrzucić złotówkę i skorzystać z ubikacji w przyzwoitych warunkach, niż szukać ustronnego miejsca.
Sprawa nieczynnej dworcowej toalety mocno irytuje burmistrza Jerzego Matusiaka. Szef gminy Strzelin przyznaje, że już kilka osób zgłaszało mu ten problem. Niestety, w tej sytuacji gmina jest bezsilna, bo nie ma żadnego wpływu na to, jak kolej zarządza swoimi nieruchomościami. Burmistrz podjął jednak działania zmierzające do rozwiązania tej absurdalnej sytuacji. - Interweniowałem w sprawie toalety i dostałem odpowiedź z PKP, że jeżeli sobie życzę mogę wydzierżawić cały budynek dworca. Cena za metr, jaką mi zaoferowano, była wyższa niż za dobre lokale w centrum. Zupełnie tego nie rozumiem. Ja nie oczekuję od kolei, że zadba o toalety w moim urzędzie – mówi burmistrz Matusiak i podkreśla, że bardzo liczy na to, iż toaleta w niedługim czasie znów będzie dostępna dla użytkowników dworca.
