O tym, że dni Krzysztofa Kurowskiego na stanowisku prezesa ZWiK-u są policzone mówiło się w Strzelinie od dawna. Ostatnio przebywał na zwolnieniu lekarskim. Do pracy wrócił w poniedziałek 4 kwietnia, w piątek został odwołany ze stanowiska. Dlaczego doszło do tej zmiany można przeczytać w oświadczeniu burmistrz Doroty Pawnuk, które prezentujemy poniżej.
Wynika z niego, że „największy wpływ na decyzję o odwołaniu dotychczasowego prezesa miało nie dostosowanie się do sugestii Burmistrza, w sprawie wstrzymania się z podpisaniem umowy na unijny projekt modernizację oczyszczalni ścieków”. Krzysztof Kurowski uważa, że nie mógł postąpić inaczej – przetarg został przez wieloosobową komisję rozstrzygnięty, machina ruszyła.
- W spółce prawa handlowego burmistrz nie podejmuje decyzji. Decyzję podejmuje zgromadzenie wspólników i nie wysyła się listów, tylko podejmuje uchwały. Gdybym wykonał polecenie na podstawie takiego listu , a wyszła by przy tym dla spółki szkoda, to odpowiedzialność za wszystko ponosiłbym ja, a nie pani burmistrz - mówi Kurowski. Według niego, nie mógł nie podpisać umowy z wykonawcą, który wygrał przetarg unijny. Mogłoby by to bowiem doprowadzić do zerwania umowy i procesu o wielomilionowe odszkodowanie.
Drugi przypadek „niesubordynacji” dotyczył nieprzekazywania placu budowy wykonawcy, który wygrał wyżej opisany przetarg. - Gdybym wykonał polecenie nie mając podstaw formalnych, a tylko list od burmistrza, który nie jest zobowiązujący, to bym złamał prawo. Gdyby spółka przegrała potem proces w sądzie, to ja bym musiał własnym majątkiem odpowiadać za szkody jakie poniosła spółka - wyjaśnia powody swojej decyzji Kurowski.
Wydaje się jednak, że atmosfera wokół Krzysztofa Kurowskiego gęstniała już znacznie wcześniej. Raczej nie przez przypadek 30 marca w tygodniku „Słowo Regionu” ukazał się artykuł pod znamiennym tytułem „Czarne chmury nad Kurowskim”. Autorka wysunęła wobec prezesa ZWiK-u szereg zastrzeżeń, m.in. że jest odpowiedzialny za kolejną podwyżkę wody, wybrał ofertę przetargową o 7 milionów droższą od innej, tańszej, propozycji, a także sugeruje, że podczas trwającej w ZWiK-u kontroli dostrzeżono nieprawidłowości w procedurze zamówień publicznych. Co ciekawe, autorka nie powołuje się na żadne dokumenty, nikogo nie cytuje, a przede wszystkim nie daje szans na wypowiedź samego zainteresowanego. Powołuje się jedynie na burmistrz Dorotę Pawnuk, aczkolwiek nie przytacza jej żadnych słów.
To nie koniec podwyżek?
Zapytaliśmy więc Krzysztofa Kurowskiego, czy rzeczywiście on stoi za kolejną podwyżką cen wody. - Jeśli chodzi o proponowane ceny wody to „Słowo Regionu” z uporem powtarza, że mamy najdroższą wodę na Dolnym Śląsku. Jeśli ktoś zadałby sobie odrobinę trudu i wszedł na stronę ceny-wody.pl to by zobaczył, że jesteśmy poniżej średniej krajowej. Za wodę płacimy 2,81 zł/m sześć., jednak sprawa jest sprytnie wykorzystywana, bo do rachunków za wodę jest wliczany rachunek za ścieki - tłumaczy były prezes ZWiK-u.
Wyjaśnia on, że na poziom cen wpływ ma wielka inwestycja realizowana przez ZWiK i zarówno burmistrz, jak i radni, zdawali sobie sprawę z faktu, że będzie to powodowało wzrost opłat. I przypomina, że już w 2009 roku radni uchwalili studium wykonalności, w którym ceny wody i ścieków były na znacznie wyższym poziomie niż obecnie. - W zeszłym roku ceny wody łącznie w Wiązowie i Borowie były droższe, ale tamtejsze gminy dopłacają do cen wody i ścieków. To, że tamci mieszkańcy płacą mniej nie znaczy, że woda jest tańsza, tylko dlatego, że gminy dopłacają - mówi Krzysztof Kurowski.
Do tej pory, zanim taryfy były oficjalnie ustalone, były omawiane wspólnie przez szefów gminy i ZWiK-u. Tym razem tak się nie stało. Obie strony oskarżają się o brak woli do współpracy. - I później mamy taką sytuację, która wprowadza sporo niepokoju u odbiorców, którzy czytają prasę i są zaskoczeni tym, że pani burmistrz chciała obniżyć ceny wody a pan prezes je podniósł. Akurat stan prawny jest odwrotny. My złożyliśmy zaniżony wniosek cenowy, pani burmistrz przeprowadziła weryfikację, my ceny poprawiliśmy, ale może dzięki temu na koniec roku nie będziemy mieli problemów z podstawowymi opłatami - mówi Kurowski.
Co ciekawe, przewiduje on, że to nie koniec podwyżek. W 2009 roku zdecydowano, że ZWiK weźmie realizację budowy kanalizacji i modernizacji oczyszczalni „na siebie”. Gmina Strzelin nie mogła tego zrobić, bowiem musiałaby wziąć 30 mln zł kredytu, a wtedy zablokowałaby sobie na najbliższe lata możliwości inwestycyjne. Jednak pieniądze, które trzeba pożyczyć i włożyć do projektu Zakład musi „odebrać” w formie opłaty za ścieki. - Największe zamieszane będzie wtedy, gdy pierwsze rachunki uwzględniające spłatę kredytu za wodę i ścieki trafią do mieszkańców - prorokuje były szef ZWiK-u, a jednocześnie MAO - jednoosobowy pełnomocnik ministra ds. realizacji tego projektu.
Analiza specjalistów
Znacznie poważniejszy zarzut dotyczył rzekomych nieprawidłowości przy wyborze wykonawcy modernizacji oczyszczalni ścieków. Były już prezes ZWiK miał wybrać ofertę droższą o 7 mln zł, mimo że proponowane technologie miały być porównywalne. Krzysztof Kurowski zdecydowanie odrzuca te sugestie. Uważa, że zamieszanie wokół jego osoby zaczęło się zaraz po wyborach samorządowych. - Jeszcze przed zaprzysiężeniem, pani burmistrz przekazywała mi sygnały o niepokojących doniesieniach na temat procedur przetargowych na modernizacje oczyszczalni ścieków. Według nich miało dojść do naruszeń przepisów, które mogą skutkować tym, że utracimy dotacje. Co ciekawe, wszystkie informacje są przekazywane w taki sposób, jakbym to ja podejmował wszystkie decyzje. Przypominam, że przy programie unijnym pracuje sztab ludzi, których ja miałem obowiązek zatrudnić - tłumaczy Krzysztof Kurowski.
Dotarliśmy do dokumentu pn. Analizy możliwych decyzji dotyczących przetargu pn. „Rozbudowa oczyszczalni ścieków w Chociwelu” i ich konsekwencji, którą opracował Zespół Pomocy Technicznej z Brzegu. Wynika z niego jasno, że wybrana oferta konsorcjum Seen Technologie oraz Asyst, jest najlepsza ze względu na bezpieczeństwo wykorzystania dotacji unijnej. Był to również jedyny oferent, który wykazał się doświadczeniem przy wykonywaniu zamówień w podobnej technologii jak zaprojektowana modernizacja oczyszczalni ścieków i spełnił jednocześnie wszystkie warunki udziału w postępowaniu określone w SWIZ. Co prawda, istnieje możliwość stwierdzenia przez organy kontrolne naruszenia ustawy Pzp. Mimo tego autorzy analizy uważają, że podjęta decyzja była lepsza, niż gdyby ZWiK odstąpił od podpisania umowy z wybranym w trybie przetargu wykonawcą lub unieważnił przetarg bez wyboru wykonawcy. Obciążone są one bowiem innym ryzykiem, związanym przede wszystkim z opóźnieniem realizacji całego projektu, co mogłoby doprowadzić do utraty 41 milionów zł dotacji bądź znaczącej korekty dofinansowania.
Na tropie przekrętów...
Wiele kontrowersji wzbudziły również ogólne koszty inwestycji. Zwłaszcza, że wcześniej odnośnie m.in. oczyszczalni mówiło się o znacznie mniejszych kwotach. Zanim jednak podpisana została umowa z UE, powstała na zlecenie Ministra Środowiska analiza finansowa projektu tzw. studium wykonalności. Autorzy tego opracowania w 2009 roku przyjmowali w zadaniach, gdzie były już projekty i kosztorysy inwestorski wartości, które przyjęli projektanci. Natomiast tam, gdzie nie było gotowych projektów i pozwoleń na budowę, założono hipotetyczne wartości. - Założono m.in., że suszarnia i automatyzacje będą kosztowały ok. 6 mln zł, a okazało się, że to ma kosztować 20 mln zł. A ja rozstrzygnąłem przetarg za 15 mln zł netto, więc to jest 70 proc. kosztorysu. Jednak do opinii publicznej poszła informacja, że miało być 6 mln zł, a nagle zrobiło się 20 mln zł i pewnie musi za tym stać jakiś przekręt - wyjaśnia Kurowski.
Inny przykład - dla zadania sieć kanalizacyjna Biały Kościół założono kwotę 9,5 mln zł a przeliczenie kompleksowe powstającego jeszcze projektu wskazuje, że należy zrobić za 20 mln zł - a więc kolejny przekręt?
Kontrola czyli formalność
Obecnie trwa w ZWiK kontrola Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. Z tekstu zamieszczanego w „Słowie Regionu”można wywnioskować, że jest to związane z rzekomymi nieprawidłowościami. Są nawet pierwsze wnioski, choć trudno wskazać na ich źródło: „Inspekcja potrwa co najmniej do końca kwietnia, ale już dostrzeżono nieprawidłowości w samej procedurze zamówień publicznych”.
Okazuje się jednak, że ta kontrola, to rutynowe działania. I z pewnością jest jeszcze zbyt wcześnie na wyciąganie jakichkolwiek wniosków. - Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska we Wrocławiu jako Instytucja Wdrażająca projekty dofinansowane w ramach Programu Infrastruktura i Środowisko jest zobowiązany do prowadzenia kontroli procedur zawierania umów. Takim kontrolom poddawane są wszystkie umowy/kontrakty beneficjenta, z których będą rozliczane wydatki kwalifikowane. Kontrola kontraktu „Rozbudowa oczyszczalni ścieków w Chociwelu”, która rozpoczęła się 28.02.2011 r. dotyczy wyłącznie dokumentów związanych z procedurą przetargową. Nie dotyczy ona funkcjonowania ZWiK w Strzelinie. Kontrola, zgodnie z obowiązującymi procedurami może trwać nawet do kilku miesięcy. Została ona zaplanowana już w roku ubiegłym jako zadanie do realizacji w 2011 r. - tłumaczy Robert Borkacki, rzecznik prasowy WFOŚ we Wrocławiu.
Co na to radni?
Prezes Kurowski z pewnością budził kontrowersje. Również radni zgłaszali wątpliwości co do funkcjonowania ZWiK-u. Jak teraz oceniają to, co się działo w ostatnich dniach?
- Zamieszanie jakie powstało wokół ZWiK jest następstwem zmiany władzy w gminie Strzelin oraz określenia nowych oczekiwań wobec spółki, zwłaszcza w zakresie polityki inwestycyjnej firmy oraz kształtowania cen wody i ścieków. Chciałbym zauważyć, że problem taryf wody od wielu lat był tematem spornym pomiędzy ZWiK a radnymi Rady Miejskiej Strzelina. W tej sprawie jako Klub Radnych Forum Obywatelskie – Strzelin 2000, wielokrotnie zajmowaliśmy stanowisko, że ceny wody a zwłaszcza ścieków są zbyt wygórowane i że firma musi zacząć oszczędzać. Dzisiejsze taryfy wody są następstwem prowadzonej polityki przez ówczesne władze ZWiK jak i gminy Strzelin – mówi Zdzisław Rataj, przewodniczący Rady Miejskiej.
Radny Jan Andryszczak przyznaje, że nie zna szczegółów tego odwołania, ale rada nadzorcza spółki na wniosek burmistrza, jako zgromadzenia wspólników, czy też z własnej inicjatywy, ma do tego oczywiste prawo.
- Ważne dla nas, podatników, są przyczyny odwołania byłego prezesa. Jeśli powody są merytoryczne, a nie polityczne lub wynikające z osobistych porachunków byłego wiceprezesa, to wszystko jest w porządku. Mam nadzieję, że wkrótce je poznamy. Można przyjąć, że pan Kurowski dawno podjął decyzję o odejściu ze ZWiK biorąc udział w wyborach na burmistrza. „Zamieszanie” wokół spółki jest efektem wielu czynników, ale za najważniejszy uważam brak przejrzystości w działaniu byłego prezesa ZWiK i w postępowaniu byłego burmistrza - pana Matusiaka. Nie od dzisiaj krążą informacje na temat nieprawidłowości w ZWiK-u. Burmistrz ma wszelkie narzędzia prawne i proceduralne, by zadbać o lepszą atmosferę wokół spółki przedstawiając mieszkańcom swoją opinię o sposobie zarządzania spółką i jej funkcjonowaniu. Jeśli stwierdza jakiekolwiek nieprawidłowości powinien reagować. Pan Kurowski nie działał w próżni, a pod kontrolą zgromadzenia wspólników, czyli burmistrza. Prezes ZWiK proponuje ceny wody i ścieków, ale to burmistrz je ocenia i akceptuje lub nie – tłumaczy Jan Andryszczak.
Przyznaje on również, że nowy prezes Stanisław Klimaszewski jest bardzo dobrym urzędnikiem i świetnie zna się inwestycjach. - Uważam, że to dobry kandydat na prezesa – kończy.
Radny Ireneusz Szałajko nie ma wyrobionego zdania na temat funkcjonowania ZWiK-u, bo jak twierdzi, radnym było bardzo trudno spotkać się i porozmawiać z prezesem przedsiębiorstwa. - Zauważyłem, iż prezes spółki pan Kurowski na kilka spotkań organizowanych przez panią burmistrz czy też przewodniczącego komisji budżetowej pana Andryszczaka nie zgłosił się pomimo próśb. W związku z tym nawiązanie z nim jakiejkolwiek rozmowy oraz skonfrontowanie pewnych sytuacji, które dzieją się w spółce, było niemożliwe – tłumaczy.
Dotyczy to również odpowiedzialności za wysokie opłaty za wodę i ścieki. - Nigdy nie miałem możliwości z panem Kurowski rozmawiać ani poznać jego zdania na ten temat. Natomiast, jeśli chodzi o pana Klimaszewskiego, poznałem go jako dobrego pracownika, naczelnik UMiG, a czy sprawdzi się na stanowisku prezesa ZWiK, to dopiero czas pokaże – kończy Ireneusz Szałajko.
Pytania bez odpowiedzi
O wszystkich sprawach związanych z funkcjonowaniem ZWiK-u, taryfach za wodę i ścieki, przetargach chcieliśmy również porozmawiać z burmistrz Dorotą Pawnuk. Nie udało nam się spotkać osobiście, ale umówiliśmy się, że odpowiedzi na nasze pytania dostaniemy mailem. Mimo umówionego terminu, nie otrzymaliśmy ich. Dostaliśmy za to oświadczenie, które prezentujemy poniżej. Niestety, tylko częściowo odnosi się ono do pytań, które postawiliśmy, a które dałyby pełen obraz sytuacji w ZWiK-u i okoliczności zmiany prezesa przedsiębiorstwa.