W związku ze złożeniem protestu wyborczego przez Andrzeja Grondysa i pełnomocnika Komitetu Wyborczego Strzeliński Blok Samorządowy, Sąd Okręgowy we Wrocławiu wydał 4 stycznia postanowienie, w którym nakazał przeprowadzić ponowienie postępowanie wyborcze poczynając od ustalenia wyników głosowania w obwodzie głosowania nr 13 Okręgu Wyborczego Nr 3 w Strzelinie oraz stwierdził nieważność wyboru Iwony Kowalskiej na radną Rady Miejskiej Strzelina i wygaśnięcie jej mandatu.
W wyniku ponowienia czynności wyborczych 20 marca, stwierdzono rozbieżności między treścią protokołu głosowania, sporządzonego przez komisję a rzeczywistą treścią kart. Ustalono, że mandat radnego uzyskały dwie osoby spoza obecnego składu rady, Andrzej Grondys i Julian Kaczmarek. Według tego drugiego postanowienie sądu o którym mowa zawierało w swojej subwencji błąd ponieważ nakazywało wybór jednego radnego. Z obwieszczenia komisarza wyborczego wynika również, że Edward Tracz, który obecnie jest radnym rady miejskiej w Strzelinie nie powinien zostać radnym i objąć mandatu z listy nr 22.
W zaistniałej sytuacji powstało pytanie czy rady Edward Tracz, który złożył ślubowanie i sprawuje od listopada ubiegłego roku mandat radnego, pracując w komisjach rady, ma prawo do tego mandatu oraz ilu radnych w tej sytuacji liczy rada miejska Strzelina. W opinii radcy prawnego czytamy, że „przepisy nie precyzują co w sytuacji gdy w wyniku ponownie przeprowadzonych wyborów do rady miejskiej zostanie ustalony inny wynik wyborów.”
- Ordynacja wyborcza nie przewiduje uprawnienia rady gminy do stwierdzenia nieważności mandatu radnego w sytuacji, gdy ponowne przeliczenie głosów w związku z protestem wyborczym ujawni jeszcze inne, niż objęte protestem sytuacje, błędnego obliczenia głosów, zrzeczenia się mandatu przez radnego - wyjaśnia Bartosz Wiśniewski z Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego. - Zgodnie z obecnie obowiązującym prawem utrata mandatu może nastąpić w sytuacji, gdy w wyniku protestu wyborczego sąd wyda postanowienie stwierdzające wygaśnięcie mandatu tak jak miało to miejsce w przypadku radnej Kowalskiej. Ponieważ żadna z powyższych sytuacji nie ma miejsca, zatem należy stwierdzić brak podstaw prawnych do stwierdzenia nieważności wyboru Edwarda Tracza na radnego i stwierdzenia wygaśnięcia jego mandatu - dodaje rzecznik.
Jak czytamy w opinii prawnej z 29 marca: „Mamy do czynienia z luką prawną. Jeżeli żadne przepisy nie przewidują wygaśnięcia mandatu można przyjąć, iż mandat winien być przez Edwarda Tracza sprawowany w dalszym ciągu.” Z uwagi na fakt, iż ordynacja wyborcza nie precyzuje kwestii wygaśnięcia mandatu radnego w sytuacji Edwarda Tracza, w radzie miejskiej Strzelina, po raz pierwszy w historii, mamy 22, zamiast ustawowo 21 radnych.
- W mojej ocenie nie ma żadnej luki prawnej. Dzisiaj nikt nie chce tego komentować bo poprawność polityczna zobowiązuje do nieoceniania i nie komentowania postanowień i wyroków sądu ale tu, w sposób dla mnie jednoznaczny, sąd popełnił błąd - mówi radny Julian Kaczmarek. - Zawęził granice badania protestu wyborczego wyłącznie do imiennego rozliczenia komitetu SBS. Granice, które zakreślił spowodowały, że mandatu jest pozbawiona Kowalska i nikt poza tym. Jeśli sąd dokonałby imiennego, a nie tylko ilościowego, przeliczenie głosów wszystkich komitetów, dziś nie było by w radzie 22 radnego – dodaje radny.
Według radnego Juliana Kaczmarka obecnej liczby składu rady można było uniknąć już w pierwszej instancji kiedy sąd rozpoznając protest miał możliwość dokładnego, imiennego ustalenia wyników wszystkich komitetów ale także w skutek drogi zażaleniowej do sądu drugiej instancji. Jak definiuje ordynacja wyborcza wyraźnie, na takie postanowienie przysługuje zażalenie.
- Stronami w tej sprawie, które mogły wnieść zażalenie i nie dopuścić do powstania luki prawnej czyli 22 mandatu byli przewodniczący miejskiej komisji wyborczej, komisarz wyborczy, przewodniczący obwodowej komisji wyborczej oraz Iwona Kowalska, którą sąd pozbawił mandatu a także Andrzej Grondys, który wnosił protest. Gdyby nie zaniechali sprawy i byli konsekwentni do końca to podnosząc zarzuty o których ja informowałem komisarza wyborczego pewnie wywalczyli by, że sąd apelacyjny uznałby protest i nigdy nie doszło by do tego przypadku, o którym dziś się mówi że jest luką prawną – tłumaczy Kaczmarek.
Zwróciliśmy się do biura wojewody o wyjaśnienie sytuacji i ustosunkowanie do obecnej liczby radnych. Z wyjaśnień Bartosza Wiśniewskiego, rzecznika prasowego Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego we Wrocławiu jasno wynika, iż faktyczny stan rady miejskiej Strzelina, pomimo innej liczby składu radnych niż to przewiduje ustawa, jest zgodny z prawem. Jednocześnie poinformowano nas, że wojewoda dolnośląski nie widzi jakichkolwiek podstaw do podjęcia dalszych czynności w tej sprawie.
- Odnośne obecnej liczby radnych w Radzie Miejskiej w Strzelinie, w związku z art.17 pkt 2 ustawy o samorządzie gminnym, należy wskazać na wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Szczecinie z dnia 11 maja 2005 roku, który w podobnej sprawie stwierdził, że „przepis ten określa ustawowy skład rady, co nie oznacza, że faktyczny jej skład odpowiadał będzie ustawowemu. Ustawowy skład rady winien być rozumiany, zgodnie z całokształtem przepisów w tej materii obowiązujących, jako liczebność rady, którą powinna i może osiągnąć. Wszelkie odstępstwa od tego składu nie mogą być interpretowane jako naruszenie przepisu art. 17 ustawy o samorządzie gminnym” - informuje rzecznik biura prasowego wojewody.
- Dziś postępowanie w wyniku, którego były powtórzone czynności wyborcze się uprawomocniło, prawo wyborcze nie przewiduje jakiegoś nadzwyczajnego podstępowania i sprawa jest zakończona – zgadza się radny Kaczmarek. - Jednakże w mojej ocenie nie powinno się tego traktować jako luki prawnej. Prawo wyborcze jest dość szczegółowe w punkcie badania protestu wyborczego więc sytuacja jest wytłumaczalna. Nie można też uciekać od odpowiedzialności, że ktoś inny gdzieś zawinił. Owszem, komisja z obwodu 13 dała początek tej sytuacji ale po to są wyższe instancje, które też mają swój udział w tym 22 mandacie. Dzisiaj podczas licznych spotkań z wyborcami jestem nieustannie pytany dlaczego zaniechania poszczególnych organów powodują, że przez całą kadencje podatnicy będą teraz utrzymywać dodatkowego radnego – kończy radny.