Ostatnie obrady zdominowała uchwała w sprawie wyrażenia bądź nie wyrażenia zgody na rozwiązanie stosunku pracy Krzysztofem Kurowskim, byłym już prezesem ZWiK. Była ona konieczna, bowiem Kurowski jest radnym powiatowym i na jego zwolnienie musi się zgodzić Rada Powiatu Strzelińskiego. Z wnioskiem takim wystąpił nowy prezes ZWiK Stanisław Klimaszewski. Co więcej, chciał on zwolnić Kurowskiego na podstawie art. 52 Kodeksu Pracy, tj. bez wypowiedzenia z winy pracownika z powodu ciężkiego naruszenia przez pracownika podstawowych obowiązków pracowniczych.
Następnie przewodniczący rady Marek Czerwiński oddał głos, na jego wyraźną prośbę, samemu zainteresowanemu. Krzysztof Kurowski swoje wystąpienie rozpoczął od przedstawienia odpowiedzi na wniosek Stanisława Klimaszewskiego, w której odpierał stawiane mu zarzuty. Dotyczyły one możliwości narażenia spółki na szkodę majątkową wielkich rozmiarów w związku z przetargiem w ramach modernizacji oczyszczalni ścieków w Chociwelu. Kolejne argumenty Klimaszewskiego dotyczyły m.in. próba sprzedaży działki należącej do ZWiK członkowi najbliższej rodziny oraz wykorzystywania zwolnienia lekarskiego niezgodnie z jego przeznaczeniem.
Przesłanki zwolnienia nierealne?
- Wniosek, który złożył do rady powiatu Stanisław Klimaszewski został uzasadniony w sposób niewskazujący ani na konkretną, ani na realną, ani w pełni prawdziwą przesłankę rozwiązania umowy o pracę. Nie zawiera ani jednego konkretnego zarzutu. Jedynie przypuszczenia, które nie mogą być w ogóle brane pod uwagę – powiedział Krzysztof Kurowski.
Kwestie usiłowania sprzedania nieruchomości należącej do ZWiK na rzecz członka rodziny Kurowski tłumaczy tym, że wpadł w „pułapkę rodzinną”. - Zbędny pasek ziemi można było odsprzedać tylko osobom sąsiadującym z tym kawałkiem ziemi. Więc obojętnie komu bym tego nie sprzedał, byłby to ktoś z członków mojej rodziny. Tak się przypadkiem złożyło - tłumaczył były prezes.
Następnym zarzutem, do którego odniósł się Kurowski, było wykorzystanie zwolnienia lekarskiego niezgodnie z przeznaczeniem. Klimaszewski w swoim wniosku sugerował, że podczas zwolnienia Kurowski brał udział w konferencji na drugim końcu Polski.- Wyjaśniałem, że zapisy na konferencję były już wcześniej, ale niestety nie pojechałem na nią i zawiadamiałem o tym organizatora, gdyż byłem na zwolnieniu. I zapewniam, że na żadnej liście obecności nie będzie mojego podpisu – wyjaśniał Kurowski.
Bezpośrednią przyczyną rozwiązania stosunku pracy miało być ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych - działania na szkodę spółki polegającej na nakłanianiu innego pracownika ZWiK do podpisania antydatowanego aneksu do umowy o pracę w dniu 11 kwietnia. - Stwierdzam, że jest to bzdura. Otóż 8 kwietnia, po odwołaniu mnie z funkcji prezesa, protokolarnie w obecności burmistrz Doroty Pawnuk została zniszczona moja osobista, imienna pieczątka, więc nie wiem, jakim sposobem miałbym podpisać tę umowę – tłumaczył Kurowski.
Miał on również wiele zastrzeżeń co do formalności przy zwolnieniu. - Rozwiązanie umowy o prace w trybie art 52 kodeksu pracy wymaga bardzo dogłębnego przeanalizowania sprawy i wskazania przyczyn odwołujących się bezpośrednio do sfery dotyczącej pracownika. Dlatego wskazane powody winny dotyczyć wynikających z kodeksu pracy naruszeń skonkretyzowanych później w umowie o pracę wraz załączonym zakresem obowiązków. Powodem zwolnienia dyscyplinarnego nie może być fakt przypuszczenia wykonywania czynności, które nie są w kompetencji pracownika na reprezentowanym stanowisku i w związku z tym wykonywane nie były. Za przedstawione zarzuty, które były poparte przypuszczeniami poniosłem już odpowiedzialność dyscyplinarną w formie odwołania. Zasady konstytucyjne określane wielokrotnie przez orzecznictwo sądu mówią, że nikt nie może być karany dwa razy w tej samej sprawie - mówił były prezes.
Później głos w dyskusji zabrał prezes ZWiK. - Podziwiam pana Kurowskiego za to, że tak potrafi przedstawiać sprawę. Praktycznie każde stwierdzenie w jego wystąpieniu było nieprawdą – rozpoczął Stanisław Klimaszewski. - Temat zwolnienia lekarskiego i pobytu w luksusowym hotelu był poruszany. Rady oczywiście zaprzeczył, że tam był, mimo że takie informacje mieliśmy. Wczoraj wystąpiliśmy do tego hotelu o dokumenty potwierdzające pobyt byłego prezesa i jestem w posiadaniu dokumentów potwierdzających pobyt – dodał prezes ZWiK.
- Następna kwestia to zarzut, że pracownica kłamie. Ja jestem w posiadaniu drugiej notatki sporządzonej przez drugiego pracownika, z której jasno wynika to samo, co w notatce poprzedniej. Czy to jest moralność, że nie będąc prezesem proponuje się pracownikom podwyżki – retorycznie pytał Klimaszewski.
Decydujący list
Kto wie jak potoczyłoby się głosowanie, gdyby nie list burmistrz Doroty Pawnuk skierowany do radnych. - Jeszcze o godz. 14.30 większość radnych głosowałaby za niewyrażeniem zgody na zwolnienie Kurowskiego. Sytuację zmienił list burmistrz, który trafił do radnych ok. godz. 15. Wydaje mi się, że jego treść przeważyła szalę – mówi nam anonimowo jeden z radnych powiatowych.
Co w nim takiego się znalazło? W większości były to te same zarzuty, co w uzasadnieniu wniosku o zgodę na zwolnienie Kurowskiego wystosowaną przez prezesa Klimaszewskiego. Dodatkowo burmistrz zarzuciła byłem szefowi ZWiK, że zlecał szkolenia pracowników firmie swojej siostry. Z pisma Doroty Pawnuk wynikało wręcz, że mogły być to być fikcyjne szkolenia.
Krzysztof Kurowski próbował tłumaczyć się przed radą również z tych zarzutów. Jednak na niewiele się to zdało, bowiem w głosowaniu dziesięcioma głosami „za” radni zdecydowali przychylić się do wniosku prezesa Klimaszewskiego. Sześciu radnych wstrzymało się od głosu. Po głosowaniu Krzysztof Kurowski opuścił salę.