W turnieju, którego organizatorem był komendant powiatowy policji w Strzelinie nadkom. Tomasz Morawiecki, wzięło udział 9 zespołów. W grupie A rywalizowali strażacy ze Strzelina oraz Kątów Wrocławskich, Zakład Karny nr2 z Wrocławia, Autogaz, natomiast w grupie B: Zakład Karny ze Strzelina, Strzelinianka II Karszów, Przeworno, delikatesy „u Lipy” i MPC.
Najlepsi w grupie A okazali się strzelińscy strażacy, którzy w finale ulegli ekipie MPC 2:1. Był to jedyny gol w turnieju stracony przez zwycięzców. W ekipie MPC wystąpili piłkarze Strzelinianki: Krzysztof Burtan i Rafał Gierczak. W meczu o trzecie miejsce Zakład Karny ze Strzelina pokonał swoich kolegów z Zakładu Karnego z Wrocławia 2:1. Na zakończenie zawodów komendant powiatowy policji w Strzelinie nadkom. Tomasz Morawiecki wręczył drużynom okazałe puchary i pamiątkowe dyplomy. Następnie uczestnicy zawodów udali się na poczęstunek. Wszystkim bardzo smakowały potrawy z grilla.
W tym turnieju to jednak nie wynik był najważniejszy. Podczas zawodów zbierano pieniądze dla Sławomira Wilczyńskiego, strażaka z Kątów Wr., który został poważnie ranny w wypadku pod Pustkowem Wilczkowskim 17 marca 2011 roku. Wtedy tir zderzył się czołowo z wozem strażackim, który na sygnale jechał zabezpieczyć lądowisko dla helikoptera pogotowia ratunkowego lecącego do chorej kobiety. Podczas zawodów udało się zebrać ponad tysiąc złotych, które zostały przekazane Sławkowi. - Cały czas jestem z moimi kolegami z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej z Kątów Wrocławskich i dzisiaj przyjechałem ich dopingować. Szkoda, że sam nie mogę zagrać - mówił Sławomir Wilczyński.
Sławek wcześniej był piłkarzem Błyskawicy Kąty Wrocławskie i ze swoim zespołem rywalizował między innymi ze Strzelinianką i Świtezią Wiązów. Po ciężkim wypadku na razie o grze nie ma mowy, ale strażak pozostaje optymistą. - Mam nadzieję, że niedługo zagramy razem - powiedział Sławek do uczestników zawodów i podziękował wszystkim za okazane wsparcie.
Amputowanie nóg uratowało mu życie, jednak nawet pracownicy administracyjni w straży pożarnej muszą przejść testy sprawności fizycznej. Potrzebne są protezy. Będzie mógł wtedy pracować np. jako dyspozytor. Teraz Sławka czeka długa rehabilitacja: siadanie, podnoszenie się, później ćwiczenie ręki, która będzie musiała pomóc nogom, w końcu - ćwiczenia nóg. Niestety, szacunkowe koszty rehabilitacji i protez znacznie przekraczają możliwości finansowe strażaka. Jedna proteza to wydatek ok. 200 tysięcy złotych.
- Wszystko jest już na dobrej drodze. W ciągu tygodnia mam pojechać do Poznania na ostateczne przymiarki w sprawie protez. Mam nadzieję, że szybko zacznę chodzić - mówił o swoim stanie zdrowia Sławomir Wilczyński. - Ciągle otrzymuję wsparcie z każdej strony. Bardzo wszystkim dziękuję. Najważniejsza jest dla mnie teraz rehabilitacja. Myślę tylko o tym, żeby zacząć chodzić. Cały czas jestem ze strażą pożarną i zawsze będę! - mówił podczas zawodów Sławek.