W Strzelinie przypadków chorych jest niewiele. W 2009 roku takich przypadków było 7, w całym 2010 roku tylko 3. Powiat strzeliński na tle statystyk Dolnego Śląska czy Polski wypada bardzo dobrze. Statystyki nie oddają jednak w pełni rzeczywistego stanu zachorowalności wśród mieszkańców.
- Nie wszystkie przypadki są zgłaszane. Chorzy często nie wiedzą o swojej chorobie lub dowiadują się w późnej fazie rozwoju boreliozy lub zapalenia opon mózgowych. Lekarz, który stwierdzi chorobę, ma obowiązek zawiadomić sanepid. Nie jest to już proces leczniczy, a epidemiologiczny, co dla lekarzy wiąże się z dodatkową, papierkową pracą. Dlatego nie zawsze chętnie współpracują - mówi Małgorzata Krochmalna, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Strzelinie. - Trzeba przyznać, że sytuacja poprawia się - dodaje.
Stacja sanitarno-epidemiologiczna ma możliwość karania mandatami za niezgłoszenie, że dana osoba jest chora. Regularnie wysyłane są też informacje przypominające o możliwości nałożenia kar finansowych.
Trzeba bowiem pamiętać, że nie wolno lekceważyć tak poważnej choroby jak borelioza. - W przypadku boreliozy możemy mówić o dwóch fazach. Z pierwszą mamy do czynienia po ukąszeniu kleszcza, czyli w momencie, gdy zauważymy tzw. rumień wędrujący. Drugi etap wiąże się już z powikłaniami: neurologicznymi, kardiologicznymi, a najczęściej stawowymi - tłumaczy Małgorzata Krochmalna.
Kleszcze przenoszą nie tylko boreliozę, która jest chorobą bakteryjną, ale również choroby wirusowe, jak kleszczowe zapalenie opon mózgowych - bardzo niebezpieczne dla zdrowia i życia. Dostępne są jednak szczepionki przeciwko tej chorobie. Jednak nieliczna grupa korzysta z możliwości szczepień, głównym powodem jest cena. Jednorazowy koszt to 100zł, a konieczne jest trzykrotne szczepienie, dające ochronę przez około 5 lat. Darmowymi szczepieniami objęte są jedynie grupy zawodowe, które są szczególnie narażone ze względu na wykonywaną pracę. W przypadku leśników czy weterynarzy, którzy zaliczają się do takich grup, opłaty za zestaw szczepień ponoszą pracodawcy. Niestety, zgłaszanie przypadków tej choroby jest równie niskie jak zawiadamianie o wystąpieniu boreliozy. Dlatego pod żadnym pozorem nie można zlekceważyć objawów choroby. Natychmiastowa reakcja może oszczędzić nam wielu problemów zdrowotnych i zapobiec niebezpiecznym powikłaniom.