„Przebudowa drogi wojewódzkiej 395 ul. Ząbkowicka w Strzelinie” taką nazwę nosiło zadanie, którego realizacja okazała się, kolokwialnie mówiąc - klapą. Inwestorem właściwym i zarządcą drogi jest Dolnośląska Służba Dróg i Kolei we Wrocławiu, inwestorem zastępczym – Powiat Strzeliński. Przed rozpoczęciem prac i przygotowaniem dokumentacji ( której koszty w wysokości 96.990,00zł poniosła gmina), na podstawie zlecenia starosty strzelińskiego ustalono, że konieczne jest zamontowanie separatora na wylocie kanalizacji deszczowej do rzeki Oławy na wysokości ul. Michałkiewicza( boczna Ząbkowickiej). Podjęto decyzję, że działania te zostaną wykonane przy okazji przebudowy ul. Ząbkowickiej. Separator, z założenia swojej funkcji, miał przyjmować, oczyszczać i odprowadzać wody deszczowe z największej w Strzelinie, 93 hektarowej zlewni. Woda spływająca z niej trafia do rzeki poprzez wylot IV, czyli rurę kanalizacyjną o przekroju Ø 600 mm. Problem w tym, że przeprowadzona inwentaryzacja, została źle wykonana, ponieważ nie uwzględniła istnienia drugiej rury kanalizacji deszczowej o przekroju Ø 400 mm. Na podstawie otrzymanej mapy do celów projektowych (już na tym etapie błędnej), projektant Jan Podwórny, dobrał separator. Niepełne dane, jakie posiadał projektant, spowodowały, że zaprojektował on za mały separator - za mały po podłączeniu obu rur. Rura kanalizacyjna o przekroju Ø 400 mm – na dodatek niedrożna! – została, bowiem zauważona dopiero podczas wykonywania zadania i wraz z Ø 600 mm podpięta do separatora. Z tego powodu nie spełnia on swojej funkcji, ponieważ nie nadąża z odprowadzaniem wody, powoduje retencję wód opadowych w kanalizacji deszczowej i blokuje sieć.
Na każdym z poszczególnych etapów realizacji tej inwestycji, można było podjąć odpowiednie kroki i zapobiec dalszym błędom. Sprawa została po prostu zaniedbana przez gminę, a błędy popełniali poszczególni ludzie, zaczynając od osób odpowiedzialnych za nadzór budowlany i kontrolę sanitarną– mówi radny Julian Kaczmarek. – Wystarczyło wejść do studzienki znajdującej się w ul. Michałkiewicza i problemu by nie było, drugiej rury nie da się nie zauważyć, wniosek z tego taki, że zupełnie nikt tego nie sprawdził – dodaje radny Kaczmarek.
Gmina pominięcie jednej z rur kanalizacyjnych tłumaczy faktem posiadania nieprecyzyjnych map.
- Urzędy w Strzelinie nie dysponują mapami poniemieckich sieci kanalizacji deszczowych, a te którymi dysponują były wykonywane w latach 70-tych dwudziestego wieku, na nich nie zaznaczono przebiegu drugiego rurociągu o średnicy 400 mm – podaje przedstawiciel gminy w tej sprawie, Aleksander Raginis.
Wychodząc z takiego założenia, gmina wskazuje, że winę za przekazanie błędnych danych projektantowi ponosi Starostwo Powiatowe.
- Projektant oparł się o mapę do celów projektowych wykonaną na podstawie niepełnych podkładów z zasobów map Starostwa Powiatowego co spowodowało, że projekt nie uwzględniał tego rurociągu – informuje dalej gmina.
Radny Kaczmarek osobiście wszedł do ostatniej przed separatorem studzienki kanalizacyjnej, co udokumentował zdjęciami.
- Mimo zawiadamiania władz miasta, nikt nie podjął interwencji w tej sprawie, nikt nie zadziałał tak, by uniknąć dalszych negatywnych konsekwencji – stwierdza Radny Kaczmarek.
Na etapie realizacji zadania, tuż po odnalezieniu rury Ø 400 mm, inspektor nadzoru budowlanego, powinien podjąć konkretne działania. – Należało ten rurociąg udrożnić, zmienić projekt, i zamontować większy – odpowiedni dla sumy obu rur deszczowych – separator – stwierdza Jan Andryszczak.
Teraz po opadach deszczu skutki odczuwa wielu mieszkańców, poszczególne firmy i instytucje w obrębie zlewni nr IV. Za każdym razem po opadach deszczu - zaznaczmy, że nie muszą być one intensywne, by stwarzać zagrożenie - strzelinianie ryzykować będą własnym mieniem.
Wyżej wymienione powody zalewania miasta, nie są niestety jedynymi. Radni, którzy szczegółowo zapoznali się ze sprawą, a których wiedza opiera się także na dokumentacji, zwracają uwagę na inne nurtujące aspekty. Mianowicie na zanieczyszczony separator, który pomijając już jego niefunkcjonalność w zaistniałej sytuacji, od momentu zamontowania, nie był oczyszczany. Jest to okres kilku miesięcy, co w efekcie dodatkowo opóźnia przepływ wody deszczowej. Podkreślić trzeba, że w projekcie zawarte są informacje o tym, że powinien on być czyszczony średnio co 1,5 miesiąca, a co najmniej 2 razy do roku przy normalnym jego działaniu i przepustowości.
- Zalewanie miasta będzie miało miejsce każdorazowo, po większych opadach, jeżeli nie zostaną natychmiast podjęte odpowiednie kroki i nie zapadną decyzję, z którymi i tak za długo zwlekano – mówi radny Jan Andryszczak.
Separator, w dalszym ciągu, jest na stanie wykonawcy projektu. Według radnych jest to ostatni moment na choćby częściową naprawę błędów. – Należy natychmiast wstrzymać formalne przejęcie separatora, wręcz nie wolno dopuścić do jego przejęcia w takim stanie – alarmuje radny Kaczmarek.
Aleksander Raginis, pracownik Urzędu Miasta i Gminy Strzelin poinformował nas, że w związku z przedłużającą się procedurą odbioru i przekazania do utrzymania urządzeń zamontowanych w trakcie realizacji omawianego zadania „Gmina Strzelin w dniu 20 lipca 2011 nie miała podstawowych uprawnień do utrzymywania separatora.” Gmina wskazuje, że za utrzymanie separatora odpowiedzialny jest Powiatowy Zarząd Dróg w Strzelinie - nie przekazał on formalnie urządzeń do użytkownika – pisze urzędnik.
Konieczne jest wykonanie dodatkowych prac, wprowadzenie zmian, a może nawet kolejna przebudowa i poprawki w instalacji kanalizacji burzowej. „ Miasto nie musiało i nie musi być zalewane! ” – podsumowuje radny Andryszczak. Według radnych sytuację można jeszcze uratować, zamierzają także złożyć interpelację w tej sprawie, by dowiedzieć się, co burmistrz Dorota Pawnuk zamierza zrobić, by taka sytuacja już się nie powtórzyła.
Tymczasem urząd gminy podaje, że po przeanalizowaniu faktów – będzie się starał o wyremontowanie drugiej nitki rurociągu Ø 400 mm w celu zlikwidowania zagrożeń podtopieniami.
Radni kładą nacisk na instytucje odpowiedzialne za zaistniały „bałagan” – Tu chodzi o bezpieczeństwo mieszkańców i ich mienia, musimy zdawać sobie sprawę z tego, jak istotne to błędy i jakie kosztowne skutki mogą przynieść – mówi Julian Kaczmarek.
Ważne jest by po uzgodnieniu, m/In. z projektantem, producentem separatora i wykonawcą, zastosować takie rozwiązanie, by istniejący separator spełniał swoją rolę i nie hamował odpływu wód deszczowych w czasie dużych opadów.
W pierwszej kolejności należy natychmiast udrożnić rurę Ø 400 mm oraz oczyścić separator i utrzymywać go w pełnej sprawności. Może się jednak okazać, że konieczna będzie zmiana separatora na większy, co oczywiście wiąże się z dodatkowymi (niemałymi!) wydatkami – kończy Jan Andryszczak.