Julian Kaczmarek jest mieszkańcem Strzelina, który na terenie powiatu strzelińskiego prowadzi własny biznes polegający na dostawie wody na zamówienie klienta. Kontakt firmy z odbiorcami odbywa się tylko osobiście lub za pomocą telefonu stacjonarnego. Co ciekawe, firma nie tylko prężnie działa, ale wciąż się rozwija. Jak to możliwe bez komórki?
- Od samego początku postanowiłem, że kontakt z firmą będzie się odbywał tylko przez telefon stacjonarny. Uważałem i uważam, że to było dla mojego odbiorcy tańsze. Wyjątkami są oczywiście przypadki, kiedy to klient nie ma telefonu stacjonarnego. Tak się zdarza, zwłaszcza w czasach telefonii komórkowej. Dziś wiele się zmieniło, ale nie wpłynęło to na działalność firmy - opowiada Julian Kaczmarek.
Powodów wyboru pracy bez telefonu komórkowego jest wiele. Przede wszystkim przedsiębiorca nie chciał uciec od pogoni życia codziennego. Stworzył również własny system działania, który - jak twierdzi - zupełnie zastępuje mu komórkę. - Aby nie zmuszać klientów i samego siebie do pogoni związanej z codziennością, nie zdecydowałem się na jej kupno. Nigdy nie byłem jej posiadaczem i nie miałem z tego powodu żadnych problemów związanych z pracą zawodową czy z życiem prywatnym. Dodatkowo wprowadziłem własny system działania, który nazywam kalendarzem tygodniowym - zdradza przedsiębiorca.
Jak się okazuje, dobry pomysł i uparte dążenie do jego realizacji, przynosi pozytywne efekty. - Podzieliłem obszar działania, tworząc pewien plan, który systematycznie i regularnie powielam. Z związku z tym, że sam wykazuję się regularnością przyzwyczaiłem do tego klientów. Odbiorcy wiedzą w jaki dzień i o jakiej porze pojawiam się z dostawą na danym terenie. Nie ma tu więc mowy o utrudnieniach. Początki były trudne, ponieważ przez to też ponosiłem większe koszty w trakcie rozwijania działalności. Teraz kiedy mam już ustalony obszar działania, wyruszając w miasto lub też poza jego granice wykonuję pewną „marszrutę”. Poruszam się według planu, po ustalonej trasie – dodaje z uśmiechem na twarzy.
Mimo że operatorzy telefoniczni nie raz kusili pana Juliana, ten wciąż pozostaje nieugięty. - Myślę, że niektórzy podchodzili do posiadania tego sprzętu jako do pewnego rodzaju dowartościowania się. Oczywiście komórka jest rzeczą bardzo potrzebną, ale w określonych sytuacjach, w określonym biznesie. W przypadku, kiedy mogę funkcjonować bez niego, to to robię. Jest jeszcze spora grupa osób, które jej nie posiadają, mimo że zdominowała w pewien sposób wszystkie sfery życia - opowiada przedsiębiorca.
Julian Kaczmarek nie wyklucza, że w przyszłości i on kupi komórkę. - Gdyby moja firma miała inny charakter i wymagałaby posiadania telefonu komórkowego to nie wykluczam jego zakupu. Obecnie jednak tego nie planuję, choć ofert jest mnóstwo. Mam świadomość tego, że jeśli uruchomię komórkę, to praca przeniesie się w sferę mojego życia prywatnego, a tego nie chcę. Myślę, że byłaby ona tylko pozornym ułatwieniem, które bardzo szybko zaburzyłoby to co do tej pory stworzyłem. Kiedy zajmuję się pracą, nie chciałbym co 5 min odbierać telefonu, podczas spotkań z klientami czy jazdy samochodem – dodaje.
Przez lata ocena pana Juliana jako biznesmena nie posiadającego stałego kontaktu z otoczeniem również uległa zmianie. - Na początku traktowano mnie jako niereformowanego dinozaura, który nie stosuje się do zachodzących zmian. To było bardzo humorystyczne, nawet koledzy, którzy prowadzą biznes nie raz proponowali mi zakup telefonu, niektórzy w prezencie. Rodzina również była tym zainteresowana. Teraz wielu przyjaciół mówi mi - ty jesteś na pewno zdrowszy od nas, nie masz na sobie tej okropnej presji. Ludzie dziwią się jak można prowadzić biznes bez łączności komórkowej. Można, tylko trzeba chcieć – dodaje Kaczmarek.