W kościele katolickim pierwszy dzień listopada uznawany jest za święto ku czci wszystkich znanych i nieznanych świętych. Mieszkańcy powiatu strzelińskiego, jak co roku, licznie zgromadzili się na cmentarzach. W poniedziałek już od rana ciężko było znaleźć miejsce parkingowe przy ulicy Oławskiej i Krzepickiej w Strzelinie. Tego dnia na cmentarzach i w kościołach odprawione zostały msze święte, a po nich procesje, w których wierni modlili się za spokój dusz.
We wtorek 1 listopada na cmentarzach i w ich okolicach było tłoczno. Mieszkańcy udali się na groby swoich bliskich by zapalić znicze, ustawić stroiki i kwiaty. Wszystko dla pamięci o tych, którzy odeszli. Strzelinianie do późnych godzin wieczornych odwiedzali miejsca pochówków, gdzie przy blasku zniczy oddawali się modlitwie.
Niestety bardzo zaniedbany jest cmentarz ewangelicko-reformowany w Strzelinie, który założony został w 1909 roku. Zniszczone nagrobki i prowadzące do nich alejki znikają w gąszczu traw i zarośli.
Dużo pracy mieli kierującym ruchem drogowym policjanci. Strzelińscy funkcjonariusze przeprowadzili czterodniowe działania mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa i płynności ruchu na głównych ciągach komunikacyjnych, wszystkich drogach dojazdowych do cmentarzy na terenie całego powiatu strzelińskiego. Akcja rozpoczęła się w piątek 28 października i trwała do wtorku 1 listopada. Podczas świątecznego weekendu, wzorem lat ubiegłych, policjanci zaplanowali w rejonach strzelińskich cmentarzy zmiany w organizacji ruchu drogowego.
51 osób zginęło, 592 zostały ranne w 464 wypadkach - to bilans wydłużonego weekendu świątecznego na polskich drogach. Policjanci zatrzymali też 2128 pijanych kierujących. Najczęstszymi przyczynami drogowych tragedii były brawura, nadmierna prędkość oraz złe wykonywanie manewrów drogowych. Patrząc na statystyki, można powiedzieć, że najbezpieczniejszym dniem tego weekendu był 1 listopada. Doszło do 77 wypadków, w których zginęły 4 osoby, a 113 zostało rannych. Najtragiczniejszymi dniami był piątek i sobota - w wypadkach ginęło wówczas po kilkanaście osób.