Sprawa podrobienia testamentu miała swój początek w 2002 roku. Jednym z oskarżonych o udział w przestępstwie został ówczesny sekretarz gminy Henryk Ożarowski. Pozostałe dwie osoby przyznały się do winy. Ożarowski bronił się przez prawie 10 lat. Przegrał.
Pierwsza rozprawa odbyła się 9 października 2003 roku przed Sądem Rejonowym w Oławie. Na przestrzeni lat sąd pierwszej instancji wydał 4 wyroki, w tym uniewinniający w grudniu 2009 roku. Następnie Ożarowski został ponownie skazany. Żaden z wyroków nie był jednak prawomocny. Sprawę przekazano do Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu. 13 października 2011 roku w Sądzie Okręgowym we Wrocławiu odbyła się pierwsza rozprawa apelacyjna. Obrońcy wnosili o uniewinnienie lub ponowne skierowanie sprawy do rozpatrzenia, ostatecznie o uchylenie zakazu pełnienia funkcji kierowniczych. Sąd uznał apelacje Henryka Ożarowskiego w jednym punkcie i odroczył sprawę do 8 listopada. Obrońcy nie przekonali jednak sędziów. 15 listopada ogłoszono wyrok skazujący. Burmistrz Wiązowa dostał 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata próby oraz 2 lata zakazu obejmowania stanowisk funkcyjnych i pełnienia funkcji kierowniczych. Po formalnym wygaszeniu mandatu dotychczasowego burmistrza Prezes Rady Ministrów na wniosek wojewody dolnośląskiego wyznaczy osobę do pełnienia funkcji burmistrza.
Nieświadomy podpis?
- Jest wyrok sądu. Ja z nim nie będę dyskutował – komentuje krótko Henryk Ożarowski. - Nigdy nie kwestionowałem tego czy mogłem podpisać dokument, który był przedmiotem sprawy. Jako ówczesny sekretarz gminy podpisywałem ogrom dokumentów. Zawsze patrzy się na to, co się podpisuje, różnie jednak bywa z czasem na analizę. Przyznaję, że mogła wkraść się pewna nonszalancja czy rutyna. Nie był to jednak celowy, ani świadomy zabieg - dodaje.
Burmistrz twierdzi, że wieloletnia sprawa, kilka procesów i liczne odwołania spowodowały, że jego apelacja została rozstrzygnięta po linii najmniejszego oporu. Przeprasza mieszkańców za to, że będą musieli konsekwencje wyroku ponosić razem z nim. - Bardzo przepraszam społeczność gminy Wiązów, bo nie taki był mój cel. Czuję żal, że nie udało mi się dowieść swojej niewinności, obalić aktu oskarżenia i dalej móc pracować na rzecz rozwoju naszej gminy - zwraca się do mieszkańców Henryk Ożarowski.
Nie będzie komisarza
Jednak do czasu formalnego wygaśnięcia mandatu, burmistrz pozostaje na stanowisku i normalnie pracuje. Sytuacja ta nie będzie jednak trwała zbyt długo. Wkrótce sąd przyśle zawiadomienie na ręce przewodniczącej Rady Miejskiej Wiązowa, a następnie radni wygaszą mandat Henryka Ożarowskiego.
W tym miejscu należy obalić mit o spodziewanym powołaniu w Wiązowie komisarza. Ten organ, również przewidziany w polskim ustawodawstwie, nie ma racji bytu w przypadku wygaszenia mandatu burmistrza. Zarząd komisaryczny przejmuje władze w momencie kiedy zarówno Rada Miejska, jak i burmistrz zostają pozbawieni przez premiera swoich funkcji, zastępuje wtedy oba organy samorządowe. Rada Wiązowa nie jest w tym przypadku zagrożona odwołaniem i będzie współpracować do końca kadencji.
Gmina w dobrym stanie
Burmistrz Wiązowa, mimo że wkrótce opuści urząd, jest przekonany, że zostawi gminę w bardzo dobrej kondycji. - Nasza gmina nareszcie złapała wiatr w żagle. Zaczęliśmy się rozwijać, zrealizowaliśmy szereg fajnych inicjatyw i inwestycji, to jest w tym wszystkim najważniejsze. Na koniec mojego urzędowania prosiłbym, aby kontynuować tę linię inwestowania w przyszłość i rozwój naszej gminy. Miałem przyjemność pracować z ludźmi ambitnymi i chętnymi do działania, którzy popisali się determinacją i odwagą w podejmowaniu decyzji majątkowych i inwestycyjnych - tak było w przypadku radnych. Dziękuję za tę współpracę, za przyjmowanie inicjatyw i planów, za prawie 7 lat dobrej współpracy - dodaje Henryk Ożarowski.
Ma to z pewnością wpływ na fakt, że mimo wyroku, burmistrz Wiązowa nie spotkał się dotąd z negatywnym nastawieniem czy to współpracowników, czy mieszkańców gminy. - Nie mogę oceniać każdego środowiska i ogólnego podejścia ludzi do mojej osoby i tego wyroku. Jednak w miejscu pracy, wśród moich znajomych i grona mieszkańców nie odczuwam niechęci, negatywnego nastawienia czy ataku. Nie dam sobie uciąć głowy, ale na pytanie „jaki jest Ożarowski?” chyba nikt nie odpowie jednoznacznie krytycznie. I z tego się cieszę. Nie jestem zdołowany, choć to przykra sytuacja - tłumaczy Ożarowski. - Radni i pracownicy urzędu byli przygotowani na taką ewentualność. Urząd funkcjonuje tak samo jak wcześniej, mieszkańcy mogą do mnie przyjść, jak co dzień ze swoimi problemami. Nie zajmuję się jednak kwestiami daleko idącymi z uwagi na nieuniknione odwołanie – tłumaczy – kończy burmistrz Wiązowa.