Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Strzelin
Strażnicy pod kontrolą

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Po skargach, a także sytuacjach, w których do rozstrzygnięcia sporu między mieszkańcem a strażnikiem miejskim jest tylko „słowo przeciwko słowu” burmistrz Dorota Pawnuk zdecydowała, że za kilka tygodni zakupi funkcjonariuszom minikamery. Będą mieli obowiązek nosić je podczas służby.

W ostatnim czasie do urzędu miasta wpłynęły dwie skargi mieszkańców na Straż Miejską w Strzelinie. Krzysztof Niemczynowski i Roman Matwijów zwrócili się do burmistrz Doroty Panwuk z prośbą o reakcję na niewłaściwe - ich zdaniem - wykonywanie obowiązków służbowych przez strażników.

Kto kogo obraził?

„Skuto mnie kajdankami i przewieziono z rynku do domu, gdyż nie posiadałem przy sobie żadnego dokumentu tożsamości” - pisze Roman Matwijów w skardze złożonej w UMiG 10 listopada tego roku. Miało do tego dojść 3 września, kiedy w Strzelinie odbywało się Święto Michała (był to Jarmark Produktu Lokalnego – przyp. red.). Patrol Straży Miejskiej zastał pana Romana pijącego alkohol w miejscu publicznym – na rynku, czyli poza wyznaczonymi w tym celu ogródkami piwnymi. Pan Roman twierdzi jednak, że nie spożywał alkoholu, a jedynie siedział w miejscu, w którym inne osoby pozostawiły puste puszki. – Wyszedłem ze sklepu i usiadłem na murku, gdzie grupka nieznanych mi ludzi, w tym policjant na emeryturze, piła piwo. Na widok Straży Miejskiej wszyscy pouciekali, zostawiając puste butelki po piwie. Zostałem ja i policjant. Nie uciekaliśmy, ponieważ nie piliśmy alkoholu – opisuje Roman Matwijów. W skardze mężczyzna dodaje również, że został potraktowany jak bandyta, zakuty w kajdanki i przewieziony do domu, a tam zmuszony do podpisania mandatu.

Komendant Straży Miejskiej w pisemnym wyjaśnieniu złożonym do burmistrza przedstawia zupełnie inną wersję zdarzenia. Pisze m.in. „W trakcie przejazdu oraz w trakcie całej interwencji nie stosowano wobec zatrzymanego środków przymusu bezpośredniego w postaci kajdanek pomimo tego, iż był agresywny, arogancki, używał wulgarnych słów grożąc, funkcjonariuszom m.in. wyrzuceniem z pracy.'' Komendant tłumaczy również, że po wylegitymowaniu mężczyzny zaproponowano mu przewidziany taryfikatorem mandat w wysokości 100zł i poinformowano go o prawie odmowy jego przyjęcia. –Podpisanie mandatu absolutnie nie wynikało z przymusu czy gróźb ze strony strażników. Zastosowana została minimalna kara finansowa, przewidywana przez kodeks – informuje komendant. Pozostałe kwestie opisane przez autora skargi, komendant jednoznacznie odrzuca. Są one, w jego ocenie, jedynie próbą złośliwego rewanżu osoby ukaranej w stosunku do służb porządkowych.

- Strażnicy miejscy spotykają się na co dzień z przypadkami chamstwa i arogancji ze strony osób, wobec których podejmuje się interwencję. I najczęściej to właśnie te osoby idą na drugi dzień składać skargi, próbując w ten sposób wywołać sztuczny problem i sensację. Dla nas to nie jest żadna nowość, tylko ryzyko zawodowe – tłumaczy komendant straży Marian Calów.

Mieszkanie natomiast mówi, że to komendant był wulgarny w stosunku do niego, w momencie kiedy ten próbował złożyć na jego biurku pismo w sprawie. - Nie miałem możliwości złożenia owego dokumentu, komendant nie chciał go przyjąć. W rozmowie ze mną zastawiał się swoim stanowiskiem, znajomościami i stażem pracy, mówiąc coś w rodzaju tego, że „władza ma zawsze rację” i nic nie mogę zrobić - opowiadał Roman Matwijów.

Komendant zaprzecza i wyjaśnia, że pismo nie miało odpowiedniej pieczątki, a zainteresowanego skierował do biura podawczego mieszczącego się w pokoju nr 20 w urzędzie. – Osobiście wręczyłem Romanowi Matwijów na korytarzu w budynku straży pismo, które próbował porzucić na moim biurku. Po tym zdarzeniu odszedł nie zostawiając żadnego dokumentu w biurze podawczym – wyjaśnia komendant.

Marginalny problem

O niesprawiedliwościach oraz nadużywaniu kompetencji pisze w swojej skardze również Krzysztof Niemczynowski. W tym przypadku strażnicy również „odbijają piłeczkę”. Co więcej, uważają podobne skargi za problem marginalny, biorąc pod uwagę ich ilość w stosunku do podejmowanych interwencji.

Od 1 stycznia do końca października tego roku strażnicy podjęli 2282 interwencji, z czego 1700 to wykroczenia, a 582 to interwencje pozostałe - nie noszące znamion wykroczeń. Owocem działań funkcjonariuszy było m.in. 969 mandatów karnych i 7 wniosków skierowanych do sądu. Zdaniem strażników przy takiej statystyce ciężko mówić o problemie.

Strażnicy nie chcą wdawać się w słowne przepychanki z mieszkańcami. Prywatnie dodają, że są oburzeni faktem, iż rzetelność ich pracy i relacji z przeprowadzonych interwencji poddaje się w wątpliwość. - Jesteśmy wyszkolonymi pracownikami służb porządkowych, każdy z nas przeszedł tę samą drogę selekcji, by zakwalifikować się na odpowiednie stanowisko i z pełną odpowiedzialnością wykonywać swoją pracę – mówią zgodnie strażnicy. Funkcjonariusze uważają, że bezpodstawne podważanie ich kompetencji niweczy też sens funkcjonowania tego rodzaju instytucji.

Kamera prawdę „powie”

Burmistrz Dorota Pawnuk nie bagatelizuje skarg i innych sygnałów od mieszkańców dotyczących pracy i działania Straży Miejskiej. - To zrozumiałe, że osoba ukarana mandatem nie zawsze godzi się na taki rodzaj represji. Różne są reakcje mieszkańców, zdarzają się skargi. Problem następuje wtedy, gdy są to skargi na zachowanie funkcjonariusza. Ciężko jest wtedy ustalić kto mówi prawdę i trudno wyciągnąć konsekwencje wobec strażnika , nie mając żadnych dowodów na jego negatywne zachowanie. Jest to zazwyczaj czyjeś słowo przeciw słowu – mówi burmistrz Pawnuk. - Dlatego planuję wyposażyć strażników w minikamery i wprowadzić obowiązek nagrywania wszelkich podejmowanych przez nich interwencji. Myślę, że nagrywanie interwencji ukróci nieuzasadniane skargi na pracę strażników. Otrzymując taką skargę z łatwością będę mogła zweryfikować zachowanie funkcjonariusza – kontynuuje burmistrz.

Takie kamery wykorzystywane są w całej Europie już od kilku lat. Koszt zakupu takiej kamerki jest niewielki, a pozwoli chociaż w części rozwiązać wiele problemów. - Chcę też podkreślić, że strażnicy miejscy w Strzelinie mają pełne poparcie w burmistrzu jeśli chodzi o karanie osób niszczących mienie a także spożywających alkohol w miejscach publicznych. Bardzo zależy mi na tym aby poprawić wizerunek strzelińskiej straży. Działają na podstawie przepisów prawa, a ich praca ma służyć mieszkańcom, a nie przeciwko nim – podsumowuje Dorota Pawnuk.

Jak do tej pory były rozstrzygane podobne spory? - Urząd rozpatrując sprawę bazuje na informacjach i wyjaśnieniach złożonych przez komendanta do pani burmistrz. Burmistrz oczywiście szczegółowo analizuje każdą złożoną skargę . Mieszkańcy otrzymują odpowiedzi na prawidłowo złożone pisma w ustawowym terminie do miesiąca czasu - wyjaśnia Lech Pąchalski, specjalista d.s. promocji w Urzędzie Miasta i Gminy w Strzelinie.

Kamery będą przymocowane do mundurów strażników podczas służby patrolowej. Strażnik będzie musiał każdorazowo poinformować obywatela, wobec którego podejmuje interwencję, o tym, że będzie ona zarejestrowana za pomocą kamery video. W razie jakichkolwiek niezgodności czy wątpliwości, co do właściwego sposobu przeprowadzenia procedury, odtworzone nagranie może rozstrzygnąć po czyjej stronie leży racja .W kwestiach spornych pozostanie możliwość wyjaśnienia zaistniałej sytuacji w obecności obu stron.


Magdalena Margasińska



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Piątek 26 kwietnia 2024
Imieniny
Marii, Marzeny, Ryszarda

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl