Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Powiat strzeliński
Wymarzony liść herbaty

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Kiedy chodził do podstawówki w telewizji emitowano programy podróżnicze z Tonym Halikiem i Elżbietą Dzikowską. Cykl nosił tytuł „Pieprz i wanilia”. Kilka odcinków było poświęconych Sri Lance, dawniej Cejlonowi. Siedział wówczas jak zahipnotyzowany przed ekranem telewizora chłonąc informacje na temat tej pięknej wyspy. W myślach układał sobie plan swojej podróży do miejsc, o których opowiadali podróżnicy. Napisał nawet list do Halika z prośbą o przysłanie liścia herbaty. Nigdy nie dostał odpowiedzi. Po latach spełnił swoje marzenie i sam przywiózł sobie symboliczny listek.
Wymarzony liść herbaty
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Wymarzony liść herbaty
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Wymarzony liść herbaty
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Wymarzony liść herbaty
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

5 listopada 2011 roku Darek Stępień rozpoczął 16-dniową wyprawę na Sri Lankę - wyspę położoną na Oceanie Indyjskim, niedaleko Półwyspu Indyjskiego. W podróży towarzyszyła kilkuosobowa grupka obieżyświatów z całej Polski. Przygoda rozpoczęła się od 12-godzinnego lotu na wyspę, małych turbulencji i strachu w oczach nowicjusza. Pan Darek podróżował po całej wyspie, za wyjątkiem północnej części, gdzie ze względów bezpieczeństwa nie wpuszcza się turystów.

Jednym z pierwszych miejsc, które odwiedził była stolica kraju – Colombo - nowoczesne miasto z luksusowymi dzielnicami i pilnie strzeżoną strefą, gdzie znajduje się pałac prezydencki. - Tam nie ma żartów. Na każdym kroku pełno uzbrojonych żołnierzy i całkowity zakaz fotografowania. Pod żadnym pozorem nie wolno nawet skierować aparatu w stronę siedziby dyktatora. Lepiej też w żadnym języku nie mówić na jego temat, a na plakaty z jego wizerunkiem patrzeć tylko z uwielbieniem. Pierwsza myśl jaka się nasuwa dotycząca społeczeństwa to taka, że oni, w przeciwieństwie do nas, w ogóle nie rozmawiają o polityce - opowiada Darek Stępień.

Starożytna pornografia

Na Sigiriji wspinał się na słynny na całym świecie ostaniec zwany Lwią Skałą, liczącą 200-metrów wysokości. Na jej szczycie w V wieku naszej ery książę Kassapa nakazał wybudować pałac i osiedle mnichów. Dzisiaj po tym spektakularnym przedsięwzięciu budowlanym pozostały ruiny, a ze szczytu skały można podziwiać wspaniałe widoki. Mniej więcej w połowie drogi na szczyt można zobaczyć słynne freski przedstawiające urodziwe panny z Sigirii, to starożytna forma pornografii.

- Wędrówka na szczyt jest trochę męcząca, trzeba pokonać mnóstwo schodów, często chodzi się po platformach, które dla osób z lękiem wysokości mogą być problemem. Jednak jeśli ktoś jest na Sri Lance koniecznie musi odwiedzić to miejsce, które robi wrażenie. Odwiedziłem też pełną zabytków Anuradhapurę, która w starożytności była największym monastycznym miastem i przez ponad 100 lat stanowiła najważniejszy ośrodek lankijskiej kultury. Widziałem tam piękne buddyjskie świątynie nazywane dagobami. W środku są puste lub wypełnione cegłami - opowiada.

Fabryka odchodów

W Pinnaweli miał okazję zobaczyć słonie, które przebywają w sierocińcu. Zwierzęta te z różnych przyczyn, często z powodu chorób, nie radzą sobie w naturalnym środowisku. Obecnie jest tam około 80 słoni, zarówno dorosłych, jak i młodych osobników. Najstarszy osobnik ma 72 lata.

- Słonie w większości chodzą swobodnie po terenie sierocińca. Są karmione przez opiekunów i dwa razy dziennie prowadzone nad rzekę na godzinną kąpiel. Miałem okazję obejrzeć taką kąpiel słoni. Niezapomniany widok! Wokół egzotyczna roślinność, w wodzie mnóstwo słoni, taka scena z pocztówki z egzotycznego kraju - wspomina pan Darek.

Za niesamowite miejsce turysta uważa fabrykę papieru wrabianego z... odchodów słoni. - Tak, nie mylę się, naprawdę wszelkie wyroby w Pnnaweli pochodzą ze słoniowej kupy. Co wrażliwszych mogło to doprowadzić do obrzydzenia. Jednak ja zwiedzając tę specyficzną manufakturę nie czułem żadnych przykrych zapachów. Na koniec zaprezentowano nam wszelkie wyroby: kolorowe papeterie, notesiki, zakładki, kartki. Oczywiście kupiłem te oryginalne pamiątki! Dla mnie, człowieka, który po raz pierwszy odwiedził egzotyczny dla nas kraj, wszystko było nowe i niezmiernie ciekawe: każde mijane miasteczko czy wioska, kolorowo ubrani ludzie, kobiety piorące w rzece w centrum miasteczka, bujna roślinność - wszystkie te obrazy były niesamowite i na zawsze utkwiły w mojej pamięci - mówi z podekscytowaniem.

Święty Ząb Buddy

Kolejnym miejscem, które zobaczył była Świątynia Zęba w Kandy, dużym mieście położonym w środkowej części wyspy. Świątynia ta jest buddyjskim miejscem kultu znanym na całym świecie. Wyznawcy wierzą, że znajduję się tam ząb Buddy. Spoczywa on w zamkniętym złotym relikwiarzu, a mogą go zobaczyć tylko nieliczni. Trzy razy dziennie podczas rytuału zwanego puja - czyli karmienie zęba otwierana jest kaplica z relikwią zęba. Tłumy wiernych przychodzą, aby pokłonić się, pomodlić lub złożyć ofiarę z kolorowych kwiatów.

- Byłem na porannej uroczystości. Klimat nie do opisania. Mnóstwo ludzi, rozlegające się dźwięki buddyjskich trąb, wreszcie moment otwarcia drzwi do kaplicy. Każdy oczekujący w długiej kolejce na sekundę może zatrzymać się na wprost relikwiarza i oddać pokłon. Oczywiście zęba Buddy nie widać. Miałem okazję podejść blisko. Przede mną stała w kolejce kobieta, która przez cały czas oczekiwania wypowiadała buddyjskie mantry jednocześnie trzymając w dłoniach piękny bukiet kwiatów dla Buddy. Biła od niej potężna wiara - wspomina wizytę w jednym z najważniejszych miejsc kultu religijnego buddystów. W czasie podróży miał duże szczęście, kiedy trafił na niezwykle rzadką, największą buddyjską procesję błagalną. Brali w niej udział tancerze, muzycy oraz słonie ubrane w kolorowe i bogato zdobione kapy. - Jeden z nich niósł na swoim grzbiecie kopię relikwii zęba Buddy. W każdej procesji w ciągu roku niesiona jest tylko i wyłącznie kopia relikwii, nigdy oryginał. Wydarzeniu przyglądały się tłumy ludzi - miejscowych i turystów. To niesamowite chwile - dodaje.

Tuk - tuki

W Kandy po raz pierwszy pan Darek skorzystał z miejscowych taksówek zwanych tuk - tukami. Są to takie zadaszone trójkołowe motocykle, których kierowcy nie zważając na przepisy ruchu drogowego oferują swoje usługi. - Jazda jest ekstremalna, człowiek modli się, aby dojechać do celu. Dodatkową atrakcją jest muzyka, którą na życzenie pasażera puszcza kierowca. To rodzaj - nazwijmy to umownie - hinduskiego „disco polo” - tłumaczy.

Z tyłu kabiny tuk - tuka właściciele umieszczają w języku syngalejskim jakieś życiowe sentencje. Pan Darek pozostawia bez komentarza jeden z przetłumaczonych przez kierowcę napisów: „Życie jest piękne – bez żony”.

Sri Lankę zamieszkują głównie Syngalezi oraz Tamilowie. Do niedawna na wyspie trwała wojna domowa pomiędzy tymi ludami. Dzisiaj na szczęście jest spokój i swobodnie można się poruszać po wyspie, za wyjątkiem, wspomnianej wcześniej północnej części kraju. Ponieważ Tamilowie w przeszłości dokonywali mnóstwa zamachów, do dzisiaj w miejscach gdzie gromadzą się ludzie, na przykład w dużych świątyniach - zabytkach, na lotnisku, w pobliżu pałacu prezydenckiego w Colombo są zachowane szczególne środki ostrożności. Widać tam żołnierzy, są bramki bezpieczeństwa z wykrywaczami metalu. Jednak tamtejsza ludność jest bardzo pozytywnie nastawiona do turystów, otwarta w kontaktach z obcokrajowcami.

- Często spotykałem się z oznakami sympatii, pozdrowieniami, życzliwością i przyjaznym uśmiechem. Niestety, miałem też okazję spotkać się z oznakami biedy. Na zawsze zapamiętam twarz kobiety, która niosła na głowie mnóstwo gałęzi na opał. Było to na polach herbacianych w okolicy miasta Nuwara Eliya. Zatrzymaliśmy się tam, aby zrobić zdjęcia owych pięknie położonych na wzgórzach zielonych pól pełnych krzewów herbacianych. Zauważyła nas owa kobieta, szybko podbiegła i na migi zaczęła tłumaczyć, że chce pozować do zdjęć w zamian za jakiś datek. Zrobiłem jej zdjęcie i podarowałem trochę rupii lankijskich. Szybko chwyciła pieniądze i odeszła - przypomina sobie moment, kiedy po raz pierwszy zetknął się z żebractwem.

Harówa na polach i ryzyko ukąszenia

Impulsem do wyjazdu jeszcze w dzieciństwie stał się liść herbaty. Turysta nie mógł więc nie zobaczyć pól herbacianych. Pracą przy zbiorze herbaty zajmują się głównie Tamilki. Pracują na akord przez cały dzień. Zbierają dziennie około 30 kg herbaty, z czego tylko ¼ stanie się produktem finalnym, który trafi na nasze stoły.

- Praca na polach herbacianych jest bardzo ciężka i mało płatna. Za dzień pracy zbieraczka otrzymuje 350 rupii lankijskich, to jest około 10 złotych. Z pracą tą wiąże się duże niebezpieczeństwo. W gęstych krzewach herbacianych można spotkać jadowite węże. Widziałem jak zbieraczki wyposażone w kije najpierw przeczesywały krzewy. Na szczęście spośród 80 gatunków węży, które występują na wyspie, jadowitych jest tylko 5. Najgroźniejsza jest żmija Russela - wyjaśnia pan Darek.

Tsunami i pensje

Na Sri Lance średnia pensja pracownika fizycznego wynosi 100 dolarów amerykańskich. Nauczyciel zarabia 300 dolarów, a lekarz, wykonujący zawód bardzo poważany na wyspie, otrzymuje wynagrodzenie w wysokości 1000 dolarów i więcej. Poza imponującymi zabytkami, niesamowitymi tradycjami oraz uderzającymi swym pięknem i bogactwem miejscami kultu religijnego, często można się spotkać właśnie z biedą. - Wiele miejscowości nie zostało jeszcze odbudowanych po 2004 roku, kiedy południowe i wschodnie wybrzeże Sri Lanki zostały zniszczone przez tsunami. Zginęło wtedy ponad 30 tysięcy mieszkańców wyspy. Najbardziej ucierpiało miasto Galle na południowym wybrzeżu. Wrażeń z tej wyprawy jest tak dużo, że trudno o wszystkich opowiedzieć – podsumowuje Dariusz Stępień.

Pan Darek podkreśla, że warto dążyć do spełnienia marzeń, nawet przez wiele lat. Chętnie opowie więcej na temat swojej podróży i pokaże zdjęcia. Dla szkół i innych instytucji oświatowych chętnie zaprezentuje swoje pamiątki i eksponaty z podróży. Szczegółowo może opowiedzieć o przyprawach i faunie występujących w tamtym kraju. Do demonstracji przywiózł ze sobą na przykład laski wanilii, korę cynamonu, kardamon, czy papryczki chilli, które są bardzo modne w lankijskiej kuchni. Zainteresowani mogą się z nim skontaktować przez Strzeliński Ośrodek Kultury, którego jest dyrektorem.


Magdalena Margasińska



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Czwartek 18 kwietnia 2024
Imieniny
Apoloniusza, Bogusławy, Go?cisławy

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl