Chirurg Tadeusz Kowalski ze Strzelińskiego Centrum Medycznego przyznaje, że tego typu zabiegi zdarzają się bardzo rzadko. W jego długoletniej karierze zawodowej po raz pierwszy. Pięćdziesięcioletni mężczyzna został przywieziony w ciężkim stanie. Na oczach wszystkich się wykrwawiał. Od śmierci dzieliły go sekundy.
To był spokojny dyżur. Jednak w pewnym momencie ekipa pogotowia ratunkowego podała informację, że do Strzelińskiego Centrum Medycznego karetka wiezie 50-letniego mężczyznę z raną kłutą klatki piersiowej.
- Człowiek ten nie stracił przytomności, ale było widać, że jest umierający. W ogóle nie miał ciśnienia tętniczego, po prostu się wykrwawiał – wspomina dr Tadeusz Kowalski, ordynator Oddziału Chirurgicznego Strzelińskiego Centrum Medycznego, który przyjmował pacjenta.
Okazało się, że mężczyzna został pchnięty nożem. Narzędzie przebiło serce. Od śmierci dzieliły go sekundy. Lekarze podjęli szybką decyzję –natychmiastowa operacja.
Z izby przyjęć pacjent trafił na stół operacyjny. Doktor Tadeusz Kowalski, doświadczony chirurg, postanowił zszyć przebite serce. Wcześniej nigdy nie wykonywał takiej operacji.
- Zabiegowi towarzyszyły ogromne emocje. Dlatego też nie pamiętam ile on dokładnie trwał, może z 30 minut - mówi lekarz wykonujący operację.
Po zszyciu ustał krwotok. Anestezjolog zaczął informować, że pojawiło się ciśnienie i z sekundy na sekundę staje się coraz wyższe. To był dobry znak. Wszystko się udało. Jednak doktor Kowalski nie spał całą noc, bo obawiał się ewentualnych komplikacji po zabiegu. Na szczęście nie wystąpiły.
Mężczyzna powrócił do zdrowia. Po kilku dniach wyszedł ze szpitala. A chirurg Tadeusz Kowalski nie ukrywa radości z tego, że mógł pomóc i po raz kolejny uratować komuś życie.