Witam ponownie w Strzelinie. Nie po raz pierwszy gości Pani w tym mieście. Pamiętam koncert na dożynkach gminnych, a później wojewódzkich...
Tak. Bywałam już w Strzelinie. Trudno mi policzyć ile razy. Kiedy wcześniej śpiewałam z zespołem Prometeusz to także tutaj bywaliśmy. A poza tym są to przecież moje strony. Urodziłam się w Bielawie – mieście, które jest położone niedaleko Strzelina.
Ksiądz proboszcz Jan Kisz pamięta Panią jako małą dziewczynkę z czasów, kiedy był wikarym właśnie w Bielawie.
Przypomniał mi o tym. Miałam wówczas 10, a może 11 lat. Wtedy ksiądz proboszcz, będąc wówczas wikariuszem, przyjaźnił się z mieszkającymi tam Grekami. Przychodził do nas i uczestniczył razem z nami w towarzyskich spotkaniach.
Jak Pani wspomina swoje dzieciństwo?
- Urodziłam się jako 10., najmłodsze dziecko. Okres dzieciństwa był dla mnie bardzo miły, sympatyczny i przepełniony radością.
Będąc małą dziewczynką marzyła Pani o karierze piosenkarki?
Nigdy o tym nie marzyłam. Chciałam zostać nauczycielką wychowania muzycznego. Jednak moje losy potoczyły się zupełnie inaczej i od 30 lat śpiewam. A wszystko zaczęło się od zespołu Prometeusz, o którym wcześniej już wspominałam.
Odwiedza Pani swój rodzinny kraj – Grecję?
Tak. Jeżdżę tam co roku. Odwiedzam rodzeństwo, gdyż sześcioro z nich właśnie tam mieszka – w Atenach i na Peloponezie. Spotykamy się, aby powspominać dawne czasy.
Koncertowała Pani w różnych krajach, także egzotycznych, jak na przykład w Australii...
Na tym rzeczywiście pełnym egzotyki i odległym kontynencie byłam w 1991 roku. Śpiewałam dla Polonii oraz Greków, którzy tam mieszkają. Niedawno otrzymałam propozycję ponownego wyjazdu z koncertami do Australii. Być może pojadę tam w październiku.
Kiedy Eleni wyda swoją nową płytę?
Jesteśmy w trakcie jej nagrywania. Miała ukazać się w minionym roku, ale niestety nie udało się. Myślę, że 2008 rok będzie bardziej przychylny i płyta w końcu zostanie zrealizowana.
Przyjechała Pani do Strzelina, aby dać koncert z okazji 3. rocznicy śmierci Jana Pawła II, z którym miała Pani okazję spotkać się osobiście...
Tak. Po raz pierwszy spotkałam się z Ojcem Świętym w 1999 roku, kiedy otrzymałam Nagrodę im. Świętej Rity. Bardzo przeżyłam to spotkanie. Przygotowywałam się do niego psychicznie i zastanawiałam się, co ja powiem Papieżowi kiedy już będę blisko niego. Jan Paweł II był tak sympatyczny. Pogłaskał mnie po policzku i powiedział „Greczynka, Greczynka”. Następnie ucałował mnie po ojcowsku w czoło i znowu wrócił do tej Greczynki.
Jakie wartości ceni sobie Pani w życiu najbardziej?
Miłość, dobroć i życzliwość wobec drugiego człowieka. Myślę, że nasze życie nie ma sensu bez drugiego człowieka. Mam tutaj na myśli nie tylko naszych najbliższych, ale również tych ludzi, którzy są obok nas i potrzebują naszej pomocy, wsparcia. Cenię sobie także serdeczność.
Dziękuję za rozmowę