Co więcej, podczas podejmowania decyzji o inwestycji nikt z mieszkańcami niczego nie konsultował. A oni sami zapowiadają walkę o swoje prawa. Dla wszystkich było oczywiste, że spotkanie mieszkańców Jaworowa i Kłosowa z przedstawicielami firmy mającej zbudować komunalne składowisko śmieci dla nikogo nie będzie przyjemne. Co więcej, przedstawiciele firmy SITA nie docenili swych oponentów. Nie byli przygotowani na odpieranie zarzutów, nie dysponowali wszystkimi spornymi dokumentami, a nawet nie znali dokładnie ich treści.
Wizja firmy
Przedstawiciele firmy SITA pokazali zebranym inne wysypiska jako przykłady połączenia rzetelności budowy ze spełnianiem rygorystycznych unijnych norm. Jak się bowiem okazuje, budując takie składowisko należy spełnić wymogi stawiane przez 7 ustaw i aż 163 akty wykonawcze – czyli rozporządzenia kilku w sumie ministrów. Nie jest to łatwe, a przede wszystkim nie jest to tanie. Na taki obiekt należy przeznaczyć łącznie kilka milionów złotych licząc się z tym, że inwestycja może zwracać się latami.
W sumie składowisko ma objąć powierzchnię 20 hektarów. Omawiając proces budowy wysypiska, technologie i warunki eksploatacji starano się wytłumaczyć mieszkańcom, jak bezpieczna dla środowiska to inwestycja. Wspomniano o konieczności splantowania terenu, wałach o wysokości nawet 3 metrów i maksymalnej głębokości składowiska 7 m. Mają się tam znaleźć również zbiornik odcieków, budynek socjalno-biurowy, waga samochodowa i zbiornik na wody opadowe. Cały teren otaczać ma pas zieleni izolacyjnej miejscami nawet 20 – metrowy. Ponadto wysypisko pozwoli zatrudnić co najmniej 10 osób obsługi i ma przynieść gminnej kasie wymierne korzyści.
Nie macie pozwolenia
Pierwszym zarzutem, z jakim spotkali się przedstawiciele firmy był brak aktualnego pozwolenia na budowę. Według wielu mieszkańców wydane w 2003 roku pozwolenie straciło ważność i obarczone jest wieloma wadami. Dyskusję, jaka po zarzucie wywiązała się na sali można nazwać jedynie kłótnią, bo spokojni do tej pory goście, nie znajdując argumentów do odparcia zarzutu po prostu zaczęli tracić nad sobą panowanie. Twierdzili co prawda, że pozwolenie jest ważne, jednak potwierdzić ten fakt ma dopiero trwająca kontrola inspektora nadzoru budowlanego. I to od jego decyzji zależeć będzie faktycznie przyszłość inwestycji. Wątpliwości budzi również fakt, że w dokumentacji z 2003 roku brak jest kilku działek, które obecnie ujęte są w planach budowy. To zastanawiające, bo obecnie działki te nie zostały nawet jeszcze „odrolnione” i przekształcone pod budowę. Tą nieprecyzyjność pozwolenia tłumaczono przeznaczeniem działek jedynie na pas zieleni izolacyjnej. Dlaczego budowa ma ruszyć dopiero teraz, po pięciu latach ? Na to pytanie nikt nie umiał udzielić konkretnej odpowiedzi. Stwierdzono, że przemawiały za tym względy ekonomiczne.
Dla nas smród, dla was zapach pieniędzy
Wszyscy zgodni byli co do skuteczności zaawansowanej technologii izolacji śmieci od gruntu. Jednak nie to bulwersuje mieszkańców dwóch wsi. Wysypisko ma powstać w odległości mniejszej niż 300 metrów od zabudowań i żadne pasy zieleni czy warstwy izolacyjne nie zatrzymają odoru rozkładających się śmieci. Nic nie zatrzyma też unoszących się w powietrzu papierów i worków foliowych, stanowiących codzienny widok okolic każdego wysypiska. Tu sytuacja jest tym bardziej dramatyczna, że ludzie mieszkać mają prawie na śmietnisku. Kto zechce tu mieszkać ? Jak wyjść z dzieckiem na spacer ? Jak żyć w takiej okolicy? To tylko niektóre pytania, jakie padały na sali. Przedstawiciele firmy SITA nie ukrywali, że tego problemu nie da się uniknąć. Wiadomo też, że w takiej sytuacji znacznie spadnie wartość nieruchomości, zatem wszyscy mieszkańcy stracą nie tylko świeże powietrze. Zresztą w odróżnieniu od przedstawicieli firmy, mieszkańcy do spotkania przygotowali się. Przedstawiali przykłady podobnych miejsc w Polsce, gdzie mieszkańcy już żądają odszkodowań i wyprowadzają się, nie mogąc żyć w smrodzie. Najczęściej przytaczano przykład wysypiska w Szprotawie.
Nieoczekiwany sprzymierzeniec
Dla wielu mieszkańców zaskoczeniem była postawa Burmistrza Miasta i Gminy Wiązów Henryka Ożarowskiego. Przedstawiciel władzy samorządowej nie tylko nie tłumaczył firmy budującej wysypisko, ale sam przeciwny podobnej formie inwestycji zapowiedział wnikliwe sprawdzenie dokumentacji i celowości budowy. Uzyskanie pozwolenia na budowę bez wiedzy i konsultacji społecznych uważam za skandaliczne – powiedział Burmistrz. Inwestycja jest wysoce szkodliwa dla środowiska, a ewentualne negatywne skutki mogą oddziaływać przez dziesięciolecia. Rozumiem opór mieszkańców i mogę im obiecać, że wszelkie decyzje jakie podejmie Gmina będą z nimi konsultowane – dodaje.
Spór nabrzmiewa, podobnie jak rośnie upór mieszkańców. Czwartkowe spotkanie pokazało, że czasy uszczęśliwiania na siłę dawno minęły. Wzrost świadomości społecznej wymaga liczenia się z opinią tych, których sprawa najbardziej dotyczy. Dlatego zapowiedziano następne spotkanie. Dalsze informacje w tej sprawie opublikujemy w kolejnych wydaniach gazety.