- Mam przed sobą tę ekspertyzę – mówi prezes Filip Nowak, pokazując kilkustronicowy dokument. - Wynika z niej jasno, że termofor był prawidłowo użytkowany. Wada fabryczna spowodowała, że powstało pęknięcie na jednej ze ścian produktu. To z kolei doprowadziło do wycieku gorącej wody. Jest to fakt, o którym śmiało mogę już mówić – informuje. - Nie ma żadnych wątpliwości, że nastąpiło to samoczynnie podczas normalnej eksploatacji termoforu. Nikt z naszego personelu go nie przebił. Dodajmy, że feralny termofor posiadał atest i certyfikat, a jego termin przydatności, jak ustaliła dyrekcja strzelińskiego szpitala, był do 2009 roku.
Sprawa nie jest jeszcze zakończona. Prokuratura nadal ją wyjaśnia. - W wyniku tego nieszczęśliwego wypadku jest poszkodowana osoba – mała Marlenka. Musimy się zastanowić nad tym, jak pomóc dziecku, aby w przyszłości mogło normalnie żyć – mówi prezes Nowak. - My, jako szpital, jesteśmy gotowi do tego, aby udzielić daleko idącej pomocy w zakresie naszej działalności.
Szefostwo Strzelińskiego Centrum Medycznego zapewnia, że przeprowadziło rozmowy z zarządem firmy, od której został kupiony feralny termofor. - Usłyszałem deklarację pomocy w postaci sprzętu rehabilitacyjnego bądź specjalistycznych opatrunków – mówi Filip Nowak.